To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Na ratunek łabędziom

Na ratunek łabędziom

- Mówią, że sama jestem sobie winna, ale jak tu nie karmić. Łabędź jak człowiek też chce jeść – mówi Kazimiera Włodarczyk, mieszkanka ulicy Wojewódzkiej,  w pobliżu której na terenie dawnego basenu osiedliły się cztery ptaki. „Stołówkę” stworzyła im kobieta, teraz trudno jej się pozbyć tego obowiązku.

W niecce byłego basenu za stadionem przy ulicy Lubańskiej cztery łabędzie pojawiły się jesienią ubiegłego roku. Obojętnie względem nich nie mogła przejść pani Kazia, która tamtędy spacerowała. Zaczęła je dokarmiać. Najpierw samym chlebem, potem trochę warzywami i nasionami. Część jedzenia sama finansowała, ale codzienne zakupy zaczęły odbijać się na jej skromnym budżecie. Prosiła więc handlujących zieleniną na rynku o zbędne liście po kapuście czy marchew.

- To może śmieszne, ale zabierałam nawet suchy chleb, który wyrzucali ludzie na śmietniki. Po co miałam go kupować, jak tam się marnował – mówi kobieta. I tak do dzisiaj pani Kazia chodzi z samego rana przed pracą dokarmiać ptaki.

Problem pojawił się, kiedy nadeszły mrozy, a taflę wody w basenie pokrył lód. By ocalić ptaki przed przymarznięciem do niego, pani Kazia wielokrotnie go skuwała. Przed świętami, kiedy temperatura spadała  poniżej 20 stopni Celsjusza, wezwała na pomoc nawet straż pożarną. Chciała, by łabędzie zostały zabrane w bezpieczne dla nich miejsce.

- Usłyszałam wtedy: jak mają odlecieć, skoro się je dokarmia – wspomina pani Kazia.

- Nasze działania okazały się nieskuteczne. Próbowaliśmy łabędzie stamtąd przenieść nad staw przy ulicy Głowackiego. Niestety, wróciły na stare miejsce, bo czują że jest im tam dobrze – tłumaczy Eugeniusz Ragiel, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Jeleniej Górze. – Lepiej było ich nie karmić, bo tak wyczuły, że mają tam stołówkę, której nie chcą opuszczać. Inaczej po kilku dniach pewnie by same odleciały, a tak pani wzięła na siebie obowiązek – dodaje Eugeniusz Ragiel, który zapewnia, że od czasu do czasu ktoś ze schroniska dogląda tych ptaków, karmi je, a w razie nadchodzących mrozów zabierze nawet do schroniska.  Wystarczy wtedy zadzwonić do straży miejskiej albo pożarnej.

l1.jpeg
l2.jpeg

Komentarze (6)

Niestety ta pani zrobiła dla ptactwa "niedźwiedzią przysługę" Wszelkie zwierzęta dokarmia się wtedy,gdy surowe warunki pogodowe uniemożliwiają im zdobycie pożywienia.Podobnie postępują ludzie na "garbatym" mostku
między ul.Ogińskiego,a Os.Robotniczym i pewnie w wielu innych miejscach.

Ragiela ,a gdzie by odleciały do niego na głodówke/?.Wstyd i hańba.

Kaczki, gęsi i łabędzie to ptaki roślinożerne, lubią np.:
- marchewkę,najlepiej szatkowaną na tarce
- białą kapustę,szatkowaną
- ziarna kukurydzy,
- poślad,
- otręby,
- płatki zbożowe,
- ziarna zbóż (np. gotowana i obsuszona pszenica)
Warzywa mogą być: pokrojone lub w całości, surowe lub gotowane (w nie osolonej wodzie!) Możesz też dokarmiać suchym, białym i drobno pokrojonym pieczywem ale pamiętaj, chleb stosuj tylko jako dodatek gdyŜ zawiera on sól i różne substancje ulepszające, które mogą prowadzić do chorób, a w rezultacie nawet do śmierci ptaka.
DOKARMIASZ PTAKI WODNE ZIMĄ ?
RÓB TO Z GŁOWĄ !

Dlaczego niesolone? Dlatego, że sól prowadzi do odwodnienia organizmu ptaka. Zresztą nie tylko u ptaków sól wzmaga pragnienie. W zimie odnalezienie wody, która prawie wszędzie jest zamarznięta, jest dla zwierząt bardzo trudne. Nie utrudniajmy im tego dodatkowo, nie podawajmy solonych pokarmów! Chleb też jest solony!

Tak sami ludzie stwarzają problem. Łabędzie ani kaczek nie powinno się dokarmiać a tak ludzie przyzwyczają i zamiast odlecieć na zimę to zostają ponieważ maja dużo pokarmu

W tym kraju po niektórych komentarza widać że panuje znieczulica.. ; ))
Kobieta okazała współczucie i im pomaga a wy potraficie tylko oceniać, może i zrobiła żle ale to nie powód na takie komentarze. Ważne żebyście wymieli co do ust włożć a resztta w du** . ; //