To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Na Karłowicza ciągle ulatnia się gaz

To w tych oknach mieszkała trzyosobowa poszkodowana rodzina

Nieznana jest nadal przyczyna popołudniowego wybuchu gazu w jednym z mieszkań przy ulicy Karłowicza, w wyniku którego trzyosobowa rodzina trafiła do szpitala. Służby gazowe wciąż szukają źródła awarii, dopóki tego nie zrobią, ewakuowani mieszkańcy nie będą mogli wrócić do swoich domów.

Na miejscu są nadal służby gazowe, które usiłują znaleźć miejsce, skąd wydobywa się gaz, ale ten nadal zbiera się w piwnicy budynku. Jego stężenie jest już jednak pod kontrolą.

- Huk przypominał trzaśnięcie drzwiami. Po nim zaczęła się już panika. Strażacy natychmiast zaczęli wszystkich ewakuować – mówił Bronisław Błażków, jeden z mieszkańców.

Najbardziej poszkodowana była matka 3-letniej dziewczynki.

- Miała poparzoną twarz, ręce, spalone włosy i całą odzież. Ciągle jednak pytała tylko co z jej córką – opowiadała Eliza Kaszewska, sąsiadka, która jako pierwsza udzieliła poszkodowanym pomocy.  

Gaz  ulatniał się już jednak od rana. - Jak tylko wstałam, czułam go już  w całym mieszkaniu. Potem zaalarmowano pogotowie gazowe – wspomina Paulina Czajkowska.

Pomoc wezwał mężczyzna, który potem trafił do szpitala. To w jego mieszkaniu od rana było najmocniej czuć gaz. Na miejscu pojawiło się pogotowie gazowe i strażacy.

- W trakcie wentylacji nastąpił wybuch gazu. Przypuszczamy, że przedostał się kratkami wentylacyjnymi z piwnicy, gdzie było jego największe stężenie do mieszkania na parterze i tam wybuchł – tłumaczył st. kpt. Mieczysław Stelmach, dowódca JRG Nr 2 w Jeleniej Górze.

Mieszkańcy nie mogą jednak zrozumieć dlaczego nie zostali ewakuowani zaraz po przyjeździe gazowników, tylko po tym jak nastąpił wybuch, który kompletnie zdewastował mieszkanie.

- To jest szokujące. Kiedy przyjechało pogotowie gazowe uważaliśmy, że sytuacja jest już pod kontrolą, a tymczasem zostawiono nas jak na beczce prochu. Jak można było przeprowadzić ewakuację dopiero po wybuchu – komentowała Bogna Kaszewska.

Godzinę po wybuchu spędziła w budynku jeszcze starsza kobieta, która mieszkała na ostatnim piętrze.– Mówiła, że nie słyszała ani dzwonka, ani pukania do drzwi – opowiadała zbulwersowana akcją Eliza Kaszewska, sąsiadka kobiety.

Jeleniogórska Spółdzielnia Mieszkaniowa niemal natychmiast po wybuchu zorganizowała dla mieszkańców ciepłą herbatę, którą podawała w swojej siedzibie. – Ewakuowaliśmy mieszkańców z 60 lokali. Niewykluczone, że nie będą mogli wrócić do swoich mieszkań na noc, ale wówczas zapewnimy wszystkim zastępcze lokum – poinformował Jerzy Szczepanik, kierownik administracji. 

Dla pozostałych, którzy jednak woleli zaczekać przed domem podstawiono z kolei autobus, w którym można było się ogrzać. Pomimo tego, że mróz jest nieco słabszy niż w poprzednich dniach, długie przebywanie na zewnątrz daje się we znaki. Mieszkańcy byli wyraźnie zmrożeni. Niektórzy szukali schronienia u sąsiadów, a inni chowali się nawet po klatkach.

See video

Komentarze (3)

Na tzw. ćwiczeniach, szkoleniach, jak zwał tak zwał :) wszystko wychodzi perfekt. A na żywo ? d*** kwas :) 3 mam kciuki za mieszkańców. Pzdr.

ci gazownicy to jakieś tłuki bez szkoły skoro narazili ludzi na takie niebezpieczeństwo.Proponuję obciążyć i zwolnić