To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Moje pisanie

Moje pisanie

Felietony imienne. Myśli moich Przyjaciół. Myśli, z którymi warto się było zapoznać. Bo to przecież czyjeś życie. Życie zwyczajnego człowieka, usiłującego mądrze i pięknie radzić sobie z obowiązkami i niełatwymi czasem problemami.

Powracam do snucia własnych myśli. Aby niejako rozwinąć, co zapowiedziałem w pierwszym tegorocznym felietonie: Pokazać, że naprawdę jest możliwe mieć ŚWIĘTO KAŻDEGO DNIA. Trzeba tylko umieć przeżywać drobne chwile i wydarzenie składające się na codzienność oraz nauczyć się BYĆ z ludźmi.

Najpierw jednak, w paru felietonach, kilka przypomnień - a także, pośrednio, moja odpowiedź w związku z reakcją na tak zwane TEMATY TRUDNE. Felieton jest specyficznym literackim gatunkiem. Każdy felietonista ustala własne reguły. I jako autor ma prawo oczekiwać, że życzliwy Czytelnik w tym duchu będzie go odczytywał. Specyfika felietonu polega głównie na tym, że są to refleksje wyjątkowo osobiste. Wszystko jedno, czego dotyczą. Oraz - co jest najważniejsze: to pisanie ma czemuś służyć. To nie jest sztuka dla sztuki - pisanie dla pisania. Piszę, co MYŚLĘ i piszę w jakimś CELU.

Kiedy nowym rządcą diecezji legnickiej został ksiądz biskup Stefan Cichy, pojechałem na rozmowę. Z jednej strony padały pytania - z mojej: rzeczowe odpowiedzi i krótkie opowieści. Gdy doszło do kontrowersyjności mej felietonowej twórczości, zapytałem: Jaki ma być felieton, jeśli nie kontrowersyjny?

Musi niepokoić - poruszać sumienie. Ma zmuszać do myślenia; do wyrobienia sobie własnego zdania na każdy temat. A nade wszystko ma uświadamiać Czytelnikowi, co myśli, jakie jest jego rozumienie świata i uczyć życia na własny rachunek.
A poza tym - rzekłem: ja oczekuję, że przy lekturze ksiądz biskup nie będzie w trakcie czytania wyszukiwał, co może mi wytknąć - jeno da sobie odpowiedź na postawione mu pytanie. Rozumie ksiądz biskup? I powtórzyłem to zdanie jeszcze raz. Zapadło milczenie. Po chwili usłyszałem: Daję księdzu zgodę na pisanie.

Niektórzy moi koledzy byli przekonani, że wrócę z Legnicy na tarczy - tak mówili starożytni Rzymianie o przegranym. Z tarczą wróciłem. Mam nie podejmować tematów trudnych? - Nie umiem przechodzić obojętnie koło tego, co się dzieje gdzieś tam w świecie, w Polsce, w Kościele, na ulicy. Co oglądam w telewizji, czego słucham w radio lub czytam. Co myśli i jak się czuje zwyczajny obywatel, wierzący, człowiek. Dlatego nadal będę pisał.
Ale, proszę - pamiętaj, Czytelniku. Okiem Kubka kończy się PYTANIEM. Twoja wola, Twoje prawo - powiem nawet mocniej: i Twój obowiązek - mieć własne zdanie na przedstawiany temat. Ale ja oczekuję czegoś więcej - mianowicie, że weźmiesz do serca podsuwane Ci pytanie i że serio, szczerą, dasz SOBIE odpowiedź. Po to piszę. Po to je Tobie stawiam. Oczekuję ODPOWIEDZI.
- Rozumiesz, Czytelniku...?
Kubek

Nowiny Jeleniogórskie nr 24/2008 z 10 VI 2008r.