To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Modne zderzenie

Modne zderzenie

Rozmowa z Dagmarą Suboczewską, która włoską modę wprowadza do Jeleniej Góry

- Co w modzie piszczy? Przed „Andrzejkami” to w końcu pytanie na czasie.
- Bolońska moda, bo taką obserwuję, to powrót lat 80.: błyszczące legginsy, cekiny, błyskotki. Spodnie z tzw. obniżonym krokiem - nawet aż do kostki - nosi się tam już któryś sezon. Do tego masywne buty, tzw. obcasy - klocki, śmieszne nakrycia głowy, czapki z dużymi pomponami i cekinami. Panowie ubierają się w wąskie czarne spodnie (czy dżinsy) i eleganckie koszulki, skórzane krótkie kurtki. W zderzeniu z paniami, które częściej ubierają się na luzie, mężczyźni noszą się bardzo elegancko.

- Na bolońskiej ulicy jesień jest bardzo kolorowa?

- Nie aż tak bardzo. Przeważa popiel - zestawiany chętnie z czernią, granat, któryś już sezon przewija się fiolet. Trendem jest czerwień i biało-czarna pepitka, która u nas nie do końca się przyjęła. Tak naprawdę jesień we Włoszech nie ma nowego koloru.

- Moda to temat zarezerwowany dla młodych?
- We Włoszech moda to temat ważniejszy od polityki. W rozmowach dominują trzy przewodnie tematy: o mamie, jedzeniu i modzie. Włoszki bawią się modą. Wiek i rozmiar nie mają znaczenia. U nas panie dodają sobie lat, doliczają centymetry i... zmieniają styl ubierania.

- Włosi stawiają na jakość czy nowe trendy?
- Włosi bardzo często zmieniają garderobę. To, co modne, każdy Włoch, nie tylko Włoszka, musi mieć. Nie stawiają na jakość ubrań, liczy się sezonowość. Co ciekawe, to często panowie wybierają garderobę dla kobiet, wybierają kolekcje do włoskich butików. Lubują się w falbankach, kwiatuszkach. To mnie zaskoczyło: do centrum mody w Bolonii przyjeżdżają kobiety z całego świata, z Włoch - głównie mężczyźni.

- W takim ważnym ośrodku mody widać preferencje narodowościowe?
- Na pewno widoczni są Rosjanie, którzy znów wrócili do centrum mody: kupują falbanki, ozdoby, materiały, które mocno rzucają się w oczy. Wybierają modny trend, który my, Polacy, postrzegamy trochę jako kicz.

- Bolońskie nowinki zderzając z jeleniogórską ulicą...
- W centrum mody w Bolonii widać oczywiście ludzi, którzy zajmują się modą, wyglądają jak z wybiegów. Ale „zwyczajna ulica” aż tak bardzo nie różni się od jeleniogórskiej. U nas bardzo dużo młodych dziewczyn świetnie się ubiera. Brakuje im jeszcze odwagi: to widać w dodatkach, nakryciach głowy, szalikach, rękawiczkach, butach. My nie szalejemy. Ubieramy się tak, żeby nikt nas za mocno nie ocenił. Brakuje nam luzu Włoszek.

- Modą bawią się młodzi.
- Starsze panie oglądają włoskie kolekcje i wzdychają: „gdybym była parę lat młodsza”... co we Włoszech kompletnie nie ma znaczenia. Zdarzyła się jednak klientka po pięćdziesiatce, która wybierając spodnie z obniżonym krokiem - u nas niechętnie przyjmowane - powiedziała: „marzyłam o takich spodniach”. Nie ma rzeczy, których nie sprowadzam do Polski. Lubię pokazać, co aktualnie jest modne. Pewnie, że obcasy tzw. klocki przyjmą się u nas może w przyszłym sezonie. Bo w Jeleniej Górze doskonale wiemy, jakie są trendy. Reszta jest kwestią przełamania i indywidualnych preferencji. Na pewno nie ma u nas miejsc pracy, gdzie - jak w dużych miastach - obowiązuje elegancki styl ubierania. To nas hamuje.

- Sprzedawanie włoskiej mody w Jeleniej Górze jest opłacalnym biznesem?
- To widać po licznych butikach z włoską modą, które przyjęły się u nas. Strój wyraża osobowość. To nieodłączny element naszego życia. Osobiście, moda bawi mnie nie tylko biznesowo. Zależy mi, aby sprzedawanie kolekcji łączyć z lansowaniem włoskich zwyczajów. Włoszki przychodzą do butiku nie tylko po to, aby pooglądać czy kupić ubranie. Lubią wypić dobrą kawę, przejrzeć gazetę o modzie, porozmawiać. Brakuje nam włoskiego luzu i „pięciu minut” na kawę tylko dla siebie.