Ewakuowane wczoraj rodziny powoli wracają do swoich mieszkań. Inspektor nadzoru potwierdził, że nic nie zagraża budynkowi. Okopcona jest mocno klatka schodowa. Podobnie wyglądają mieszkania sąsiadujące ze spalonym lokalem. Przez najbliższe kilka dni mieszkańcy klatki, w której wydarzył się dramat pozostaną bez gazu. Z kolei prąd ma im zostać zapewniony w ciągu najbliższych godzin. Minioną noc ewakuowani lokatorzy budynku spędzili głównie u rodzin i znajomych oraz w bursie przy ulicy Kilińskiego.
Na miejsce tragedii przyjechała dzisiaj policja z biegłym ds. pożarniczych, który rozpoczął oględziny. Wstępna przyczyna pożaru powinna być już znana za kilka godzin. Obecni też są gazownicy, którzy sprawdzają szczelność instalacji.
Przypomnijmy. W wyniku wczorajszego pożaru zmarł 68-letni mężczyzna, a dwie osoby z lekkim podtruciem trafiły do szpitala.
Komentarze (7)
nie moge taka tragedia byłam tam wczoraj
żadnych wywiadów z mieszkańcami? przecież sąsiedzi na ogół się znają, ktoś
musi coś wiedzieć , co mogło być przyczyną pożaru.
tak x. tego czego tu brakuje to na pewno wywiadu z osiedlowym biurem sledczym. gratulacje!
nie kwacz ,kwa - chodzi o ważną rzecz czyli o ustalenie przyczyny z czym jak widać sa kłopoty ,/ironia nie na miejscu/.
Hmmm, nie sądzę,żeby sąsiedzi byli w stanie cokolwiek wnieść.My byliśmy wtedy u mojej mamy na 4 piętrze i oprócz wielkiego rumoru, prawdopodobnie od spadających u tego sąsiada wiszących mebli kuchennych, nie było nic wcześniej słychać. Krzyk mężczyzny też, ale czy jego, czy już sąsiadów którzy w ostatniej chwili zdołali uciec z mieszkania obok niego, zanim ich drzwi stanęły w płomieniach.Nie dowiemy się już prawdy, on zabrał ją ze sobą. To straszna tragedia, znałam tego człowieka całe życie.
Mąż z sąsiadem próbowali jeszcze wbiec na górę na siódme piętro,ale płomienie od drzwi waliły już takie,że nie było szans.Ubraliśmy dziecko i uciekliśmy na dół.Jakoś do dzisiaj nie mogę się pozbierać.
[*] dla naszego sąsiada
Straszne... Nie powiem że wiem co czuja ludzie którym się udało, a stracili jednak bardzo wiele, nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić ale naprawdę szczerze im współczuje. W takim wypadku jest tylko jedna opcja, brać rodzinę i nogi... ale co później ?! Mieszkańcy pokrzywdzeni dogadajcie się, otwórzcie jedno konto, wiele nie zarabiam, ale jeśli każdy wpłaci kilka złotych to pozwoli wam zacząć od nowa. Czekam na propozycje i oferuję swoją pomoc. A w tych przykrych okolicznościach mimo wszystko życzę spełnienia marzeń(bo szczęśliwe już raczej nie będą). Oby nikt nie musiał tego więcej doświadczać.
a moglby ktos podac nazwisko ofjary