Premiera „Miedzianki” miała miejsce 21 grudnia 2013 roku. Andrzej Kępiński w dniu premiery rozdawał publiczności wchodzącej na spektakl list protestacyjny, w którym domagał się „korekty scenariusza, by widz spektaklu pt. „Miedzianka” dowiedział się także o piekle i ludobójstwach jakie zgotowali Niemcy i Rosjanie swoim narodom i podbitym narodom Rzeczypospolitej”.
Radni zaprosili na posiedzenie komisji kultury dziennikarzy bojkotujących premierę i Dyrektora Teatru Norwida, Piotra Jędrzejasa.
- Spektakl nie opowiada historii tylko ją ocenia – stał na stanowisku Andrzej Kępiński.
- To jest przede wszystkim spektakl o pamięci. A pamięć jest zawsze subiektywna. To historia stara się być obiektywna. Ten spektakl jest subiektywny, ale nawet w najśmielszym swoim myśleniu o różnych aspektach spektaklu, nie wymyśliłbym, że sztuka zawiera antypolskie elementy. Jeżeli komuś się jawi jako antypolska sztuka, nie jest zamierzone z naszej strony, żeby bawić się w wyszukiwanie taniej sensacji, na której można byłoby dźwignąć promocję spektaklu – oświadczył po spotkaniu dyrektor Piotr Jędrzejas.
Posiedzenie komisji chwilami miało burzliwy charakter. Radni wyrażali własne zdanie na temat traktowania historii tego zakątka ziemi, tego miejsca.
Komentarze (8)
szkoda że nie było dyskusji po spektaklu Miedzianka, może dałoby się uniknąć tłumaczenia przed komisją
A kto to są ci dziennikarze!?! U nas każdy co cóś napisze w internecie, czy gdzieś to zaraz dziennikarz i za autorytet moralny chce występować.
Komisja Kultury zmieniła się w Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk. Duchy powracają.... . Głupota, jak widać, przypisana jest ludziom, a nie SYSTEMOWI.
mgsat
Kondominium,brzozy,opary mgły,rakiety,ufo , helowe bomby i antypolskie spektakle....ech głupota ludzka nie zna granic
popieram fana Miedzianki, taka prawda
Bomba atomowa a morze granat który powstał z wydobytego uranu w Miedziance
zburzył miasto, burzy nadal.
Każdy protest pozwala zaistnieć. Spektaklu nie oglądałem, ale artyści mają obowiązek bycia w kontrze... zmuszania do myślenia. Dziennikarze niby też, ale wielu uważa, że może myśleć za czytelników.