- Wójtowie obu miejscowości otrzymali tytuły „burgermeistrów”, czyli burmistrzów, w latach trzydziestych, czyli jeszcze w okresie niemieckim. Żeby było śmieszniej, zarówno Karpacz, jak i Szklarska Poręba, otrzymały herby. Podobnie potraktowano wtedy także inne okoliczne gminy – wszystkie dostały tytuły burmistrzów i herby. Przypuszczam, że zaczął wówczas obowiązywać jakiś przepis, który to regulował.
- Praw miejskich jednak im nie przyznano.
- Nie, pod tym względem nic się nie zmieniło. Karpacz i Szklarska Poręba wyróżniały się na tle sąsiednich miejscowości pod względem zabudowy oraz tego, czym zajmowali się mieszkańcy. Gdzie indziej większość ludności żyła z rolnictwa bądź usług, podczas gdy w Karpaczu i Szklarskiej Porębie niewielu. W obu miejscowościach rozwijał się przemysł. W Karpaczu była fabryka papieru, w Szklarskiej huta Julia i kopalnia surowców mineralnych. Tu i tu działały lasy państwowe i tartaki.
- Rozwijała się także turystyka.
- Spora część ludności z niej żyła, na przykład z wynajmu mieszkań, kwater. Często było to drugie zajęcie zarobkowe, poza stałą pracą, ale bardzo istotne.
- To niewiele się zmieniło. Dziś również wiele osób w turystyce sobie dorabia.
- Niektórzy uprawiali jeszcze kawałek pola, ale główna część dochodów pochodziła spoza działalności pozarolniczej. Taki sposób zarabiania na życie nie zmienił się po zakończeniu wojny. Nie wiem, czy w Szklarskiej Porębie po wojnie uzbierałaby się setka rolników. Na około pięć tysięcy mieszkańców pod koniec lat pięćdziesiątych nie było to wiele. W Karpaczu również niewiele osób żyło z rolnictwa.
- Urbanistycznie też były to bardziej miasta niż wsie.
- Przynajmniej w centrach. Istniały wodociągi i przedsiębiorstwa, które nimi zarządzały, była też kanalizacja, prąd, a nawet gaz, co w ówczesnej Polsce należało do rzadkości. Ba, w obu miejscowościach były kina...
- ...które dziś nie działają. Pozostały po nich tylko budynki.
- Tak, dzisiaj już ich nie ma, a wtedy były! Działały także inne instytucje o charakterze kulturalnym. Teatru wprawdzie nie było, ale amfiteatry – tak. No i urządzenia sportowe – korty, stadiony, trasy narciarskie, skocznie...
- A ludzie?
- Większość mieszkańców, która się tu osiedlała po wojnie, pochodziła z miast. Miało to znaczenie dla ich nastawienia do tego, co zastali, i charakteru tych miejscowości. Nawet pierwsi polscy wójtowie posługiwali się tytułem „burmistrz”. Piotr Kania w Szklarskiej Porębie, na przykład, podpisywał się: „burmistrz miasta Szklarska Poręba”. W nagłówkach pism urzędowych pojawiał się „Zarząd Miasta Szklarska Poręba”. Polska administracja rozpoczęła pracę w maju-czerwcu 1945. Mniej więcej do października-listopada 1945, czyli przez około pół roku, administracja działała jako organy miejskie.
- Kiedy władze obu miejscowości zaczęły się starać o nadanie praw miejskich?
- W Szklarskiej Porębie chciano usankcjonować miejskość już w 1947 roku. Dla ludności było oczywiste, że żyje w mieście. Przygotowano petycję do władz powiatowych z prośbą o nadanie biegu sprawie.
- Decydowała Rada Ministrów?
- Tak, ale obowiązywała droga służbowa, czyli pośrednictwo niższych organów władzy.
- Czyli pokonywanie drogi służbowej zajęło niemal 13 lat?
- Oni – tu na dole – pisali do powiatu, a powiat nadawał bieg sprawie albo nie. Jeśli nadawał, pisał w tej sprawie do województwa, a ono przekazywało sprawę do Warszawy. Szanse na zmiany pojawiły się w 1954 roku, gdy postanowiono przeprowadzić reformę administracyjną kraju. Miała polegać na tym, że władza będzie bliżej ludu, co my też już przerabialiśmy.
- Ostatnią reformę administracyjną tak tłumaczono.
- Wtedy dotychczasowe gminy, składające się z wielu miejscowości, postanowiono podzielić i stworzyć mniejsze, gromadzkie rady narodowe. Karpacz był właśnie taką gminą z kilkoma miejscowościami w swoich granicach, natomiast Szklarska Poręba była sama w sobie gminą. Według projektu władz miała być podzielona na dwie gromadzkie rady narodowe. Zdecydowana większość mieszkańców dała temu odpór. Na zebraniach, organizowanych w tej sprawie, ludzie byli za pozostawieniem miejscowości jako jednego organizmu administracyjnego. Na wszystkich zebraniach mieszkańcy, przy okazji tej reformy, domagali się nadania praw miejskich. Gminna Rada Narodowa przesłała taki postulat do powiatu, który zgodził się z nim i przekazał dalej. Tylko kilku rolników wyraziło ewentualną chęć przyłączenia do Piechowic, jako gminy rolniczej. Wynikało to z bardzo praktycznego powodu – w Szklarskiej nie było sklepu rolniczego, a w Piechowicach był. Wówczas wprawdzie sklepy były słabo zaopatrzone, ale było to jednak pewne ułatwienie.
- Podobno Karpacz bardziej niż Szklarska Poręba starał się o prawa miejskie?
- Zachowało się więcej dokumentów, które te starania obrazują. Problem w tym, że – jeśli chodzi o lata powojenne – dokumentacja jest mocno niekompletna.
- Czy nadanie praw miejskich miało jakieś praktycznie znaczenie dla obu miejscowości, poza prestiżowym?
- Tak, podnoszono to podczas ówczesnych dyskusji. Zarządzanie mieniem komunalnym miało być łatwiejsze. Jako miasta miały większe możliwości działania. Nieco wcześniej, po petycji do władz centralnych, w 1954 roku utworzono osiedlowe rady narodowe – coś pośredniego pomiędzy gminą a miastem. Karpacz i Szklarska Poręba stały się wtedy osiedlami uzdrowiskowymi w rozumieniu administracji państwowej. Wtedy oczywiście o samorządności nawet nie mówiono. Wszelkie instytucje tego rodzaju były państwowe. Nie satysfakcjonowało to mieszkańców, którzy nadal domagali się praw miejskich. Po 1956 roku pojawiło się trochę oddolnych inicjatyw, między innymi Tezy jeleniogórskie, słynne postulaty mówiące o tym, czym władze lokalne powinny się zająć w najbliższej czterolatce. Pierwszym punktem Tez było podniesienie Karpacza i Szklarskiej Poręby do rangi miast. To było bardzo silne wsparcie. Powiatowa Rada Narodowa też była za, Wrocław ją poparł, Warszawa nie miała zastrzeżeń.
- Trzeba było szukać sojuszników na wyższych szczeblach, jak obecnie przy rozwiązywaniu różnych problemów lokalnych?
- Z dokumentów to nie wynika. Taki tryb jest jednak naturalny, choć nie zawsze konieczny. Obie miejscowości miały plusy, bo działały w nich domy wczasowe ministerstw i innych centralnych urzędów.
- Bierut przyjeżdżał do Karpacza na wypoczynek.
- Żymierski miał willę w Szklarskiej Porębie. Ci bonzowie tu regularnie bywali. Ważne jest też, że dążenia obu miejscowości do prac miejskich miały silne poparcie mediów lokalnych – gazet i radia wrocławskiego. To też była forma nacisku. Prawa miejskie zostały nadane rozporządzeniem premiera Rady Ministrów Józefa Cyrankiewicza z 4 grudnia 1959 roku. Zaczęły obowiązywać 31 grudnia 1959.
- Była jakaś feta z okazji nadania praw miejskich?
- W Szklarskiej Porębie przyjęto to spokojnie, roboczo, choć cieszono się bardzo. W Karpaczu natomiast urządzono uroczystą sesję żegnającą stary porządek oraz nową, którą powitano nowy.
Komentarze (3)
Wszystko opisane.
Tego filmu nie da się cofnąć.
Podczas kończącej się kadencji burmistrz Karpacza uczynił naprawdę wiele, aby to miasto stało się na powrót wsią. Tylko szkoda mieszkańców.