Rodzice Adasia są zdziwieni, mama nawet trochę przerażona.
- Czy mu to jakoś nie zaszkodzi? Czy na zdrowiu się nie odbije? Ja się nawet tego trochę boję – mówi Edyta Konarzewska.
Adaś zdejmuje bluzę, mama przynosi z kuchni kilkanaście łyżek i łyżeczek. Jedną po drugiej chłopiec przykłada do klatki piersiowej i na głowę. Trzymają się. Adaś nie próbował przykładać jakiegoś większego przedmiotu. Mama przynosi duży, metalowy tłuczek do ziemniaków. I... też się trzyma. A później próba z monetami – dwu- i pięciogroszówki na czole.
Adaś mówi, że po takim „zabiegu” czuje się taki bardziej naładowany energią. Kolegom w szkole jeszcze się nie chwalił swoimi zdolnościami.
- Ale gdy jeździłem z rodzicami na wycieczki rowerowe w pobliżu linii energetycznych w Mikułowej, to czułem takie prądy przechodzące przeze mnie. I zawsze wtedy bolała mnie głowa, wracałem do domu osłabiony – opowiada jedenastolatek.
Po tym, jak Adaś odkrył swe magnetyczne zdolności, rodzice zastanawiają się, czy wtedy, gdy nie wiedział jeszcze o nich, te objawy po wycieczkach rowerowych w pobliżu linii energetycznych, nie były spowodowane właśnie tymi dziwnymi właściwościami dziecka.
- Bo na nas to w ogóle nie działało, nic nie czuliśmy – dodaje tato chłopca, Krzysztof.
Cały artykuł w najnowszych "Nowinach Jeleniogórskich" nr 43/09.
Komentarze (5)
.. chłopczyk podrosnie i ..*HOKUS POKUS będzie przyciągał do siebie
*fajne dziewczynki ! ~Anonimku ..zapomniałeś juz ..o *tym ? :evil:
Ciekawe, czy metale ciężkie też utrzymają się na dzielnym Adasiu. ;)
a to Ci ciekawostka !! :0 Pozdrawiam Adama.