Kto jest gnidą pod Szrenicą

Andrzej Kusztal twierdzi, że to, co napisał w smsie, było jego luźną filozoficzną konstatacją pewnych przemyśleń natury generalnej. Zapewnia, że sms nie miał związku z wezwaniem do zapłaty.

Aby wyjaśnić tło stosunków byłego szefa rady i zastępcy burmistrza, trzeba cofnąć się do okresu przed styczniowym referendum w sprawie odwołania Rady Miasta w Szklarskiej Porębie. Andrzej Kusztal pozwolił sobie na krytykę obecnych władz.

- To było w wywiadzie dla jednej z lokalnych gazet – wspomina. - Dziennikarze pytał, a ja odpowiadałem. Zgodnie z prawdą.

Krytyka zabolała szefów miasta. Postanowiły udowodnić, że rada pod przewodnictwem pana Kusztala naruszyła prawo.

Chodzi o uchwałę w sprawie stawek za wodę i ścieki w 2005 roku. Rada ma prawo zatwierdzić lub odrzucić propozycję stawek, jaką przedkłada przedsiębiorstwo wodno-kanalizacyjne. Nie ma prawa ich zmieniać, a tak właśnie stało się wówczas w Szklarskiej Porębie. Radni uchwalili stawki zgodne z propozycją ówczesnego przewodniczącego rady, Andrzeja Kusztala.

Aby być pewnym, że Rada Miasta z przewodniczącym Kusztalem na czele, naruszyła prawo, obecne władze miasta skierowały sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu. Sąd wydał wyrok, w którym potwierdził, że radni w 2005 złamali przepisy.

Podjęta wtedy uchwała w sprawie stawek za wodę i ścieki nie została uchylona przez sąd z powodu przedawnienia (minął ponad rok). Trudno byłoby ją też uchylić z powodów praktycznych – po czterech latach praktycznie nie miałoby to sensu.

- Gdy została przegłosowana, nadzór wojewody jej nie uchylił – podkreśla Andrzej Kusztal. - Nie skarżyli się na nią mieszkańcy ani nikt inny. Po latach natomiast zajęły się tym obecne władze...

Koszty swojego postępowania Wojewódzki Sąd Administracyjny wyliczył na 240 złotych. To właśnie ta kwota, której burmistrz Wichniak, powołując się na „podstawy moralne”, zażądał od Andrzeja Kusztala.

Dlaczego władze tracą czas na odgrzebywanie starej sprawy? Mają żal do Andrzeja Kusztala, że podały mu rękę, a on okazał się nielojalny. Dzięki władzom miasta były szef rady został bowiem wiceprezesem międzygminnej spółki Karkonoski System Wodociągów i Kanalizacji, z pensją około 8 tys. zł brutto miesięcznie. Szefowie Szklarskiej Poręby mieli nadzieję, że Andrzej Kusztal przypilnuje w KSWiK interesów Szklarskiej Poręby (KSWiK prowadzi na terenie miasta ogromne inwestycje).

Były szef rady rozczarował jednak swoich mocodawców. Szybko złożył rezygnację ze stanowiska wiceprezesa i poszedł na zwolnienie lekarskie. Co gorsza, krytykował władze miasta przed referendum. Dziś pobiera świadczenie rehabilitacyjne.

Kiedyś Zbigniew Brożek i Andrzej Kusztal szli ramię w ramię. Pracowali razem w Urzędzie Miasta w Szklarskiej Porębie, i to w trudnym okresie, przed referendum w 1997 roku. Kusztal był burmistrzem, a Brożek sekretarzem. Pierwszy został odwołany w referendum, drugi pozostał sekretarzem, potem opuścił miasto pod Szrenicą. Wrócił do niego po ostatnich wyborach samorządowych na stanowisko zastępcy burmistrza.