To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Kontrolowane zderzenie z cysterną

Kontrolowane zderzenie z cysterną

Sprawność naszych służb pozostawia wiele do życzenia – taki wniosek nasuwa się po dzisiejszych ćwiczeniach służb mundurowych z udziałem m.in. policji polskiej i czeskiej.

Scenariusz był bardzo widowiskowy: sprawca uciekający przed policją w Tanvaldzie nie zatrzymał się do kontroli, minął przejście graniczne i wjechał na teren Polski. Uciekając zderzył się z cysterną pełną paliwa, powodując niewielki wyciek.

Już na samym początku okazało się, że nikt nie zabezpieczył drogi, na której odbywały się ćwiczenia (między Sobieszowem a Podgórzynem) i tuż przed akcją, kiedy auta i pozoranci byli już na miejscach, jeździły tamtędy prywatne samochody. Policyjny pościg także wypadł niemrawo, funkcjonariusze wysiedli z aut i zachowywali się nadzwyczaj nienaturalnie. Byli spokojni, uśmiechali się podchodząc do rozbitego auta. Najpierw wyciągnięto dwóch uciekających (kierowcę i pasażera), po chwili jednak kierowca trafił ponownie do samochodu. Czescy policjanci także byli mocno niezdecydowani. W dodatku straż pożarna i pogotowie pojawiły się 20 minut po policji. Trudno powiedzieć, czy tak długo jechali, czy też zostali za późno wezwani. - Tak czy owak, kierowca dawno by umarł – żartował jeden z gapiów.

Po przyjeździe straży pożarnej akcja wyraźnie się ożywiła i wreszcie zaczęła przypominać prawdziwe zdarzenie. Jedni strażacy zajęli się poszkodowanymi uwięzionymi w aucie (kierowcą i jeszcze jednym pasażerem): za pomocą specjalnych nożyc rozcięto pojazd i wycięgnięto kierowcę. Inni w tym czasie zajęli się neutralizacją wyciekłego paliwa. Widać było, że każdy wiedział, co ma robić.

Zastępca prezydenta Jeleniej Góry Jerzy Łużniak, który jest szefem sztabu zarządzania kryzysowego i był kierownikiem ćwiczeń, przyznał, że nie był do końca zadowolony. - Mamy parę uwag, ale nie będę tego komentował na gorąco – powiedział nam.

- To była pierwsza taka akcja z udziałem policji polskiej i czeskiej – mówił za to Włodzimierz Belta, naczelnik wydziału zarządzania kryzysowego UM Jelenia Góra. - Chodziło m.in. o skoordynowanie ich działania. Straż pożarna i pogotowie w ogóle nie wiedziały o tych ćwiczeniach. Dowiedziały się dopiero, kiedy wezwała ich policja. Chcieliśmy, by wyglądało to jak najbardziej naturalnie.

Zgodził się, że było trochę błędów. - Będziemy analizować przebieg całej akcji i zwrócimy uwagę na to, co było dobre a co nie wyszło tak jak powinno – powiedział Włodzimierz Belta.

Na szczęście, to tylko ćwiczenia. Od tego zresztą są, żeby w przyszłości pewnych sytuacji uniknąć. I oby tak było!

ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ