Używanie jednorazowych plastików ma być wyeliminowane w urzędzie miasta, jednostkach organizacyjnych, w trakcie wydarzeń organizowanych przez miasto oraz w trakcie organizacji wszelkiego rodzaju imprez i wydarzeń dotowanych z budżetu miasta lub pod patronatem prezydenta. Nie zastosowanie się do zakazu oznacza utratę szansy na dofinansowanie z budżetu miasta i niemożność korzystania ze znaków i patronatów miejskich. Natomiast jeżeli organizator imprezy już objętej wsparciem miasta złamie zobowiązanie, nie będzie mógł skorzystać z takiego wsparcia w następnym roku.
- Chcemy realnie wpłynąć na przyzwyczajenia organizatorów imprez – wyjaśnia cel zarządzenia prezydent Jerzy Łużniak. – Jesteśmy dalecy od werbalnego deklarowania woli poprawy sytuacji; my chcemy uzyskać tę poprawę rzeczywiście. To bywa trudne, bo wystarczy pójść do sklepów, żeby zobaczyć, że zdecydowana większość napojów serwowana jest w jednorazowych „plastikach” i – póki co – producenci wód i napojów nie spieszą się ze zmianą w technologii opakowań, bo to dla nich jest droższe i bardziej kłopotliwe. Ale narzędzia ekonomiczne ich do tego będą skłaniać. W praktyce urzędu, zobowiązanego – jak każdy pracodawca – do zapewnienia wody dla pracowników (a w przypadku urzędu – także klientów) w okresie upałów radzimy sobie inaczej. Zamiast wody butelkowanej, z zakupów której się wycofujemy, instalujemy w korytarzach dystrybutory, z których mogą korzystać i pracownicy, i klienci. Zmiany w skali globalnej zajmą dłuższy czas, ale ktoś je musi zacząć, więc i nasz urząd chce się do nich przyczynić.
Zakazy takie, jak właśnie wprowadzony w Jeleniej Górze ma na razie niewiele miast w Polsce. Wcześniej podobny, ale znacznie bardziej rygorystyczny zakaz wprowadził Wałbrzych. Tam na sankcje nie czeka się rok. Jeżeli w wydarzeniach dotowanych przez miasto pojawią plastikowe opakowania lub sztućce, umowa zostanie natychmiast rozwiązana, a partner imprezy usunięty z jej terenu.
Komentarze (15)
Kupcie choć dwa, trzy automaty do skupu butelek szklanych i plastikowych. Zobaczycie ile tego ludzie zniosą zamiast wywalać do kubłów. To te Wasze widelczyki do kiełbaski z rożna to pryszcz. Ale wszystko jest ważne i te widelczyki też.
Czyli do dystrybutora na korytarzu dzioba bezpośrednio się podstawia czy jakąś inną metodą się pije?
Każdy petent zobowiązany jest podchodzić do dystrybutora z własną szklanką :)
Chopina się nudzi.niech się zajmie ulicami w mieście.
Chopina się nudzi.niech się zajmie ulicami w mieście.
I będzie przetarg na 64 walizeczki ze sztućcami pozłacanymi na użytek imprez urzędowych. I woda mineralna w szklanych butelkach - najlepiej Perrier. A tak szczerze to może automaty w mieście postawić do plastiku , szkła i papieru.
Przy tych dystrybutorach są plastikowe kubeczki... Wymieńcie je na papierowe i wtedy się chwalcie zmianami na lepsze
Uważasz że zmiana na papierowe kubeczki to dobra droga???????? Ty chyba nie masz pojęcia skąd się bierze papier. Jak zakażą wszędzie używanie plastiku to dopiero będzie wycinanie lasów, bo przecież ekologiczne kubeczki trzeba zrobić. Wy i ta wasza ekologia , którą można bardzo łatwo podważyć.
Kubeczki, czy sztućce powinny być robione z plastiku biodegradowalnego w ciągu 12 miesięcy, albo z masy organicznej. Wtedy są one ekologiczne. Jakoś na świecie potrafią wdrożyć takie produkty, tylko w Polsce idzie to opornie.
Proponuję aluminiowe kubeczki z puszek po piwie.
Będą pili wodę z papierowych lub szklanych kubeczków nalewając ją z plastikowych butelek, siedząc na plastikowych krzesłach.
Bierzmy przykład z Czechów.Na koncercie Metaliki w ubiegłą niedziele były kaucjowane zrobione z grubego plastyku pokale(kaucja 70 koron).60 tysia ludzi na koncercie większość łaziła z nimi za paskiem i nalewała piwko ponownie do nich lub nosiła po kilka za sztuk i na końcu był zwrot.
Jak widzisz urzędnicy się brzydzą takimi wielokrotnego użytku. Z papieru będą używać , takiego ze świeżo ściętych drzew. To jest tak zwana "ekologia" typu warszawskiego.
Zawsze podkreślam, że Czesi są daleko przed nami. Ułatwia im to brak okupanta Watykańskiego.
A co z sprzedawczyniami, ktore ciagle i wszedzie pytaja: "doliczyc reklamoweczke?". Nosze w portfelu zdjecie zolwia oplatanego w foliowy worek. Z mety pokazuje to zdjecie, i glupia lala zamyka buzie. Te reklamowki kroluja jeszcze w Polsce wszedzie. ale racja: watykanska okupacja zrobila z Polakow zniewolone barany i jak pani daje reklamowke /foliowa torbe, to sie ja bierze.
Ja mówię z uśmiechem, grzecznie...nie doliczyć.