Wybrał medycynę - dyplom uzyskał w 1955 roku na wydziale lekarskim Akademii Medycznej w Łodzi. Nigdy nie żałował tej decyzji. Lubił swój zawód, zwłaszcza pracę w szpitalu. Odbywając służbę wojskową w Poznaniu, miał propozycję pozostania w szeregach lekarzy wojskowych. Nie kontynuował wojskowych tradycji rodzinnych, bo „to już nie było przedwojenne wojsko”. Wrócił do szpitala w Skarżysku-Kamiennej, zrobił specjalizację z interny i medycyny przemysłowej. W tym okresie zawodowego życia pracował bez taryfy ulgowej. Kiedy nasiliła się jego choroba - kamica nerkowa - ratując zdrowie i życie, w 1970 roku wybrał lecznictwo uzdrowiskowe.
- To była jego najlepsza decyzja w życiu - komentuje przeprowadzkę w Karkonosze syn, Cezary Zahorski. Wybór Cieplic nie był przypadkowy. Lecznicza moc źródła „Marysieńka” sprawiła, że Bohdan Zahorski mógł zapomnieć o kamicy. Wspólnie z żoną Zofią, lekarzem pediatrą, współtworzył oddział reumatologii dziecięcej w sanatorium cieplickim. Ostatecznie wybrał pracę lekarza w cieplickim sanatorium MSW - gdzie pracował do emerytury.
Bohdan Zahorski spełniał się w roli lekarza („lubił leczyć ludzi, nie znosił za to biurokracji medycznej - powie żona). Od pacjentów, podobnie jak od siebie, wymagał dyscypliny. Sprawiedliwy, umiejący działać na kilku frontach jednocześnie, raptus, znakomicie sprawdzał się w roli organizatora. Był pierwszym prezesem Szkoły Narciarskiej Aesculap.
Równie ważna jak praca - była dla niego rodzina.
„23 lutego 1957 roku to bardzo ważna dla mnie data” - napisał po latach w swoich notatkach Bohdan Zahorski. W małym drewnianym kościółku w Skarżysku-Kamiennej ślubował Zofii. Małżeństwo przetrwało 51 lat.
- Bohdan dużo pracował, ale potrafił wykorzystywać czas wolny. Był głową rodziny, ale mnie... słuchał. Choleryk, bałaganiarz w domu, za chwilę dobry jak anioł. Był ze mną zawsze, nie nudziło go nawet chodzenie po sklepach, potrafił dobrać szminkę, obdarować kwiatem, gotował z fantazją... był wspaniałym mężem - wspomina Zofia Zahorska.
Kiedy w domu temperatura dochodziła do wrzenia, lubił mawiać: „panie Boże, za co ja tak kocham tę babę?”. Z panem Bogiem miał swoje utarczki. Wychowany w rodzinie katolickiej, ministrant, miał chwile zwątpienia, odejścia i powrotu do Kościoła.
Dusza towarzystwa, meloman (kochał muzykę poważną, z koncertu „Czerwono-Czarnych, jeszcze w młodości... wyszedł natychmiast), sypał dowcipami i cytatami zaczerpniętymi z łaciny. Kochał góry, wędrówki po Karkonoszach i Tatrach, szusowanie na nartach.
Kiedy już serce nie pozwalało mu szaleć na nartach, ostatni raz zrobił sobie wagary od choroby w Wielkanoc 2006 roku. Cały tydzień spędzili z żoną na nartach.
Typ poznaniaka, z zamiłowaniem do dyscypliny i punktualności, które wpajał synowi od najmłodszych lat. Kiedy w dorosłym już życiu syn, lekarz, żartobliwie mu to wypomniał - bardzo się przejął, że może był zbyt surowym ojcem.
- Lepszego ojca nie mógłbym sobie wyobrazić - odpowiedział mu syn, Cezary.
„Na pierwszym miejscu stawiał rodzinę: syna, żonę, na swoje przyjemności żałował czasu. Brakuje mi rozmów z ocjem, był otwartym, zorientowanym w świecie człowiekiem, przyjacielem dorosłego syna”.
Bohdan Zahorski zmarł 18 lipca 2008 roku.
Nowiny Jeleniogórskie nr 43/09.
Ostatnio komentowane
allergy asthma relief asthma rates
stromectol for sale http...
allergies and kids options treatment center
albuterol inhaler without...
Może cymbale zaczniesz się czepiać tych na górze?Boisz się prymitywów z...
severe hair loss gi journal
ivermectin for humans http ivermectin...
journal of gastrointestinal endoscopy fish allergy symptoms
...