- Pójdę do kasyna, to mi chociaż po znajomości herbaty ciepłej zrobią – mówi nam. Pracodawca o takie rzeczy nie dba. Nie mówiąc już o zapewnieniu odzieży. - Wszystko sami musimy mieć – dodaje parkingowy.
Jak mówi, Simetu, który zajmuje się parkingami, nie interesuje, czy parkingowemu jest zimno czy nie. - Chcieliśmy nie pracować w taki mróz. Ale powiedzieli nam, że to nie od nich zależy i że mamy stać. Skrócili nam jedynie o godzinę. Zamiast o 9., wyszliśmy o 10. Ale co mi po tej godzinie – mówi parkingowy.
- Dla mnie to jest parodia – denerwuje się Sylwester Fąfara, inkasent parkingowy, który stał przy ul. Piłsudskiego. - Walczyliśmy o to, żeby stanąć chociaż od 12, ale nie dało rady. W taką pogodę nawet nie ma ruchu. Stoję godzinę i mam w kieszeni 2 złote. Chyba zamarznę.
Jak mówią, nikt nie interesuje się ich losem. - Jedynie jedna pani przyjeżdża i sprawdza, czy mamy wypisane bilety dla wszystkich parkujących – mówi Michał Kalisz.
W dodatku parkingowi pracują za grosze. Michał Kalisz za ubiegły miesiąc – jak mówi – zarobił 165 złotych. - Fakt, że nie zawsze stałem, bo ja dorabiam do emerytury i jak się źle poczuję, to schodzę - mówi. - No i nie zawsze dobiegnę do kierowcy, żeby go skasować. Stąd nie wyrabiam limitów. Młodzi mają lepiej, bo szybko chodzą i przypilnują wszystkich kierowców. - Oni zarabiają po 600 złotych, ale większość i tak ma średni 200-300 złotych miesięcznie – mówi Sylwester Fąfara.
Limity to ustalona kwota dla danej ulicy, jaką parkingowy powinien przez cały dzień uzyskać. Dla przykładu, na ul. Słodowskiej Curie limit to 100 złotych. Jeśli parkingowy nie przyniesie tyle z całodniowego utargu, odbija mu się to na wielkości wypłaty.
Zdaniem Simetu, który zatrudnia parkingowych, wszystko jest w porządku. - Parkingowi mogą przyjść do biura przy ul. Piłsudskiego i tam napić się herbaty – mówi Dorota Bojańska, referent ds obsługi parkingów firmy Simet. Jak mówi, tylko jeden pan chciał stać od 12, pozostali byli wręcz zadowoleni, że mogą stanąć od 10 a nie od 9. - Nie możemy sami decydować o tym, w jakich godzinach parkingowi mają pracować. Decyzje musimy uzgadniać z zarządem dróg i mostów. Kiedy możemy, to idziemy im na rękę, w dni świąteczne na przykład, obniżamy limity które mają wykonać – mówi Dorota Bojańska.
- To rzeczywiście są tragiczne warunki – mówi Lesław Mandrak, kierownik jeleniogórskiej delegatury Państwowej Inspekcji Pracy. - Tyle, że ci pracownicy są zatrudnieni na umowy cywilno-prawne i w świetle prawa, pracodawca nie musi im niczego zapewniać. Oni mają jedynie wykonać zlecenie. Już kiedyś się tą sprawą zajmowaliśmy i wiem, że nie jest to takie łatwe. Jest jeszcze punkt kodeksu pracy który mówi, że w wyjątkowych przypadkach przy tego typu zatrudnieniu, pracodawca powinien im zapewnić odzież. Jak zapewnił, PIP przyjrzy się warunkom pracy parkingowych.
Komentarze (7)
za te pieniądze to bym wbił w tę robotę jak macie grupę to idziecie sobie do ochrony na portiernię i lepsza kasa.
Co na to Inspekcja Pracy i inni którzy z racji wykonywanej pracy powinni zajmować się warunkami pracy???!!!! Starsznie dużo tu pracy ale nie potrafię tego inaczej sformułować.
dziwna rzecz pracodawca nic nie musi firma wyzysku i rozpasionych wieprzy ze tez za to nikt sie nie wezmie a inspekcja pracy powinna sie wstydzic swojej niekompetencji i nieudolnosci za co wam tam płaca zapicie ciepłej kawy :angry: :angry: :angry:
To jest Polska właśnie.Banda wyzyskiwaczy!Dziadostwo się szerzy!
Niedługo w Jeleniej Górze pojawią się parkomaty, wzorem większości cywilizowanych miast. Skończy się wówczas biadolenie.
ciebie za parkomat powinni postawic cywilizowany człowieku :angry: :angry: :angry:
ci panowie w swietle polskiego prawa nie sa pracownikami. pretensje nalezy miec do tworcow tego prawa, a nie do inspekcji, ktora jedynie kontroluje przestrzegania praw obowiazujacych. a niestety - dla osob niebedacych pracownikami niewiele moze zrobic. panowie nie podlegaja przepisom kp.