„Gorycz porażki gdzieś tam zawsze siedzi. Idę jednak do przodu. Nie ma sensu, patrzeć na to, co było, tylko boksować, poprawiać niektóre elementy i wciąż się uczyć czegoś nowego. Zależy mi na walkach z coraz lepszymi przeciwnikami i takimi zwycięstwami, jakie odniosłem nad De Meo” – komentuje Janik.
Sposób, w jaki Łukasz rozprawił się ze swym ostatnim przeciwnikiem, śmiało można uznać za najefektowniejsze zwycięstwo w jego karierze. A co na ten temat mówi sam zainteresowany?
„Mój przeciwnik ewidentnie leciał do przodu, był odsłonięty i od samego początku starałem się go usadzić. W tej walce próbowałem przede wszystkim pokazać spokój, mój przeciwnik atakował natomiast bardzo chaotycznie. Może nie zdeklasowałem rywala, ale na pewno przewaga była po mojej stronie. Bardzo chciałem udowodnić, zarówno kibicom, jak i sobie, że potrafię wygrywać przez nokaut, poprzez jedno uderzenie. Tak też stało. - mówił po walce z Włochem, Michelem De Meo. Kolejnego przeciwnika jeleniogórskiego pięściarza poznamy niebawem.
Komentarze (2)
Ty potrafisz... obijac pijanych małolatów pod atrapa! wielki z Ciebie bokser. Nawet nie widzisz co sie dzieje w ringu "De Meo" po pierwszym ciosie chwiał sie na nogach, i walka praktycznie byla zakończona, ale Ty wolales go bezsensownie dobic jak juz sie nawet nie bronil. Skoncz boksować bo komuś jeszcze zrobisz krzywdę.
Ta a ja potrafię fruwać a w domu mam łódź podwodną. Skończ waść i sobie wstydu oszczędź