
Jeleniogórzanie zagrali w eksperymentalnym i osłabionym składzie, bez pauzujących Ziomka czy Malarowskiego. Na ławce był też wracający do zdrowia Krakówka. W dodatku grający trener Artur Milewski naciągnął mięsień uda i już w 30 minucie opuścił boisko.
W pierwszej połowie obie drużyny stworzyły po kilka sytuacji. W 16 minucie Krupa strzelił z daleka i trafił w poprzeczkę bramki gości. W miarę upływu czasu do głosu zaczęli dochodzić goście. W 36 minucie Bełkowski urwał się obrońcom Karkonoszy i strzałem z bliska zamknął akcję po dośrodkowaniu z prawej strony boiska.
Goście wyszli na prowadzenie, ale już chwilę później aktywny Szramowiat, który zastąpił kontuzjowanego Milewskiego, mógł wyrównać, ale jego strzał obronił bramkarz Sokoła.
Goście grali coraz odważniej i stworzyli jeszcze kilka dobrych sytuacji, ale albo nie trafiali w bramkę, albo świetnie bronił Damian Borkowski.
W 45 minucie dopięli swego. Po rzucie rożnym najwyżej do dośrodkowania wyskoczył Marcin Pruchnicki i głową umieścił piłkę w siatce. Borkowski był bez szans.
Kiedy wydawało się, że wynikiem 2:0 zakończy się pierwsza połowa, w zamieszaniu pod bramką najwięcej zimnej krwi zachował Marcin Krupa. Będąc tyłem do bramki zdołał przyjąć piłkę, obrócił się i posłał ją do siatki obok rozpaczliwie interweniującego Pawła Piszcza.
W drugiej połowie zobaczyliśmy inne Karkonosze. Podopieczni Artura Milewskiego walczyli o każdą piłkę, wracali do obrony i szukali wyrównującej bramki. Udało się już w 54 minucie: Bednarczyk dośrodkował z rzutu rożnego wprost do nadbiegającego Hamowskiego, który strzałem głową nie dał szans bramkarzowi rywali.
Niedługo potem Bednarczyk idealnie wyłożył piłkę Szramowiatowi, ale ten w doskonałej sytuacji nie trafił w bramkę. Jeleniogórzanie zupełnie zdominowali wydarzenia na boisku. Dość powiedzieć, że Sokół nie oddał po zmianie stron ani jednego celnego strzału. Za to kila razy pachniało bramką dla Karkonoszy, ale albo Krupa niedokładnie dograł do nieobstawionego Kowalskiego, albo też popularny „Kowal” za szybko wyciegł za obrońców i był na spalonym, albo któryś z obrońców gości zdążył wybić piłkę. Udało się w 90 minucie: na indywidualny rajd zdecydował się Majer, który z konieczności grał w środku pola. Minął dwóch obrońców i huknął nie do obrony, dając drużynie upragnione trzy punkty.
Karkonosze Jelenia Góra – Sokół Wielka Lipa 3:2 (1:2)
bramki: Krupa 45' +1, Hamowski 54', Majer 90' dla KSK oraz Bełkowski 37' i Pruchnicki 45' dla Sokoła
Karkonosze: Borkowski – Jurkowski, Wawrzyniak, Milewski (30' Szramowiat, 85' Krakówka), Khodzamkulov, Bednarczyk, Hamowski, Majer, Walczak, Kowalski, Krupa.
Sokół: Piszcz – Renosik, Pruchnicki, Ludwiczak, Chmielewski, Szurek (63' Pisklak), Bełkowski (83' Niełacny), Tomanik, Gambal, Wójcik (71' Warchoł), Wielgus.
W innym dzisiejszym meczu Orla Wąsosz pokonała 2:0 Nysę Kłodzko.
Komentarze (1)
Gdyby complex nie odebrał im stypendiów pewnie byłoby do jaja.