To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Horror w Zgorzelcu!

Horror w Zgorzelcu!

Znakomity spektakl obfitujący w zwrot wydarzeń oglądali dzisiaj kibice koszykówki w Zgorzelcu, gdzie miejscowy PGE Turów podejmował Anwil Włocławek. Zgorzelczanie ostatecznie przegrali 72:75, ale zasłużyli na słowa uznania. Mimo że przy trzech próbach w ciągu ostatnich 10. sekund meczu zmarnowali trzy szanse na doprowadzenie do dogrywki.

Pierwsza połowa nie zapowiadała wielkich emocji. Włocławianie po pierwszej kwarcie prowadzili 24:12, a na przerwę schodzili wygrywając 14 punktami. Po zmianie stron miejscowi rzucili się do odrabiania strat. Poprawili defensywę, przez co przyjezdni zaczęli się mylić. Zgorzelczanie zniwelowali stratę a za sprawą Gorjana Radonjica i świetnie dysponowanego Damira Miljkovica gospodarze w czwartej kwarcie objęli prowadzenie 62:60. Od tego momentu coś w ich grze ponownie się jednak zacięło i Anwil ponownie odskoczył na 5 oczek (65:70). Emocje sięgnęły zenitu w końcówce, a przy stanie 75:72 dla gości piłkę w rękach miał Donald Copeland. Amerykanin przestrzelił jednak rzut z dystansu, a druga i trzecia próba Damira Milijkovicia także nie doszła celu i to goście cieszyli się z wygranej.

Dodajmy, że w trakcie meczu gospodarze mieli ogromne pretensje do stylu prowadzenia zawodów przez arbitrów. Ich zdaniem arbiter nie widzieli oni przewinień graczy z Włocławka i w dużej mierze przeszkadzali w grze zgorzelczan. W pewnym momencie nerwy puściły samemu trenerowi Saso Filipovskiemu, który wszedł na parkiet i w kilku zdaniach wypowiedział się mu prosto w oczy na temat jego pracy.

PGE Turów Zgorzelec - Anwil Włocławek 72:75 (12:24, 20:22, 21:14, 19:15)

PGE Turów: Copeland 20 (2), Roszyk 2, Milijkovic 25 (5), Radonjic 7 (1), Daniels 9, Witka 0, Kitzinger 0, Bailey 3 (1), Turek 3 (1), Bochno 3, Townes 0.