Enerdowskie Stasi w Karkonoszach

W latach sześćdziesiątych z okolic Katowic sprowadził się do Szklarskiej Poręby pewien Ślązak. Jak się później okazało, związany był z RFN-owskimi służbami BND, jak i ze wschodnioniemieckim Stasi. Nie tylko z nimi zresztą…

Ślązak prowadził pensjonat, ale – choć mógł - nie sprowadzał do niego gości z Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Wolał załatwiać im miejsca noclegowe gdzie indziej.

- Sam zaś dość często jeździł do Niemiec do zakładów Robotron – opowiada nasz informator. – Robotron był u naszych sąsiadów tym, czym w Polsce było wrocławskie Elwro: zakładem doświadczalnym, zajmującym się komputerami. Oczywiście obstawiony był dokładnie przez Stasi. Dzięki Ślązakowi funkcjonariusze tych służb przyjeżdżali do Szklarskiej Poręby na wypoczynek.

Wtedy właśnie nasz informator, były pracownik Służby Bezpieczeństwa, dostał polecenie nakłonienia Ślązaka do współpracy. Próbowano już tego wcześniej, ale bezskutecznie. Jemu się udało. Jak to zazwyczaj bywa w takich sytuacjach, pomógł przypadek.

- Mój ojciec prowadził bank spółdzielczy – słyszymy. – No i ten Ślązak był mu bardzo wdzięczny za jakąś pożyczkę. Gdy wypiliśmy, powiedział, że w dowód wdzięczności, pójdzie z nami na współpracę.

Niedługo potem nasz informator wyjechał do Robotronu, gdzie poznał kilku dyrektorów tej firmy. Nabrał podejrzeń, że prowadzą oni w Szklarskiej Porębie jakąś swoją grę. Nie mylił się.

- Ślązak podał nam adresy kilku pensjonatów, w których zatrzymywali się Niemcy – wspomina. – Zarządziliśmy inwigilację napływającej tam korespondencji. Wtedy pojawiła się w nich postać niejakiego Schwarzkopfa. Potem okazało się, że to generał Stasi, który był odpowiedzialny za działania tej służby w Karkonoszach. Od jego nazwiska wzięła kryptonim nasza akacja.

W listach pojawiało się często także inne nazwisko – pewnej młodej polskiej kucharki z jednego z domów wypoczynkowych. Gdy przyjrzano się temu baczniej, okazało się, że dysponuje ona bardzo znacznymi środkami pieniężnymi… Przeznaczone były na potrzeby Stasi. Kucharka zaś grała rolę kasjerki.

Kiedy Służba Bezpieczeństwa postanowiła wkroczyć do akcji, myśląc że uda jej się wmieszać w niemieckie interesy w Karkonoszach, nieoczekiwanie… nadepnęła na odcisk polskim służbom wojskowym. Doszło do skandalu. Okazało się bowiem, że rezydencja Stasi w Szklarskiej Porębie pozostaje pod ochroną wojskowego kontrwywiadu (służb związanych z Wojskami Ochrony Pogranicza) oraz służb radzieckich.

Całość w "Nowinach Jeleniogórskich".

Zdjęcie ze strony szklarskaporeba.pl