![Efektowny finał MFTU](https://old.nj24.pl/sites/default/files/imagecache/szczegolowy_opis_zdj_glowne_220/article/main/31398/img_7723.jpg)
Nim doszło do finału 31. Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Ulicznych, na runku pojawił się Teatr Rozrywki Trójkąt z Zielonej Góry z opowieścią z „Wyspy Piratów”.
I małych i dużych widzów porwała wręcz historia „Strongmena” opowiedziana przez Bash Street Theatre Company z Wielkiej Brytanii.
Spektakl zainspirowany filmem Charliego Chaplina "The Circus" z 1928 roku opowiadał o intrydze i zazdrości. Strongman umarł, a jeśli artystka cyrkowa nie znajdzie zastępstwa właściciel cyrku wyrzuci ją z pracy. To historia z happy endem.
Niewątpliwym walorem spektaklu była muzyka grana na żywo na pianinie, zupełnie jak w niemym kinie. Kontakt z publicznością ułatwiały „napisy z ekranu”. Proste gagi, ciekawa scenografia i wspomniana świetna muzyka sprawiły, że momentami rzeczywiście czuliśmy się, jak w cyrku.
Anglicy zebrali zasłużone brawa. A było im chyba tym bardziej miło, bo – jak przyznali – byli w Jeleniej Górze 17 lat temu. Stwierdzili, że miasto i atmosfera są cudowne.
Do obejrzenia znanej przypowieści o „Nowych szatach cesarza” zaprosił widzów Theatre InZhest z Białorusi. Artyści zaczynali grać w strugach deszczu za co dostali brawa od widzów.
Pewnego dnia… pewien cesarz chciał przejść się po mieście i porozmawiać ze zwykłymi ludźmi… ale nikt nigdy nie może być pewien, co stanie się za chwilę… Świetlne i pirotechniczne środki wzmocniły wymowę tragikomicznego, karnawałowego widowiska, o iluzji władzy i o tym, jak wszystko podlega ciągłej zmianie…
Na zakończenie festiwalu czekała najwytrwalszych prawdziwa gratka. Przypowieść o „Hiobie” na motywach poematu Karola Wojtyły. Proste, a zarazem charakterystyczne dla teatru ulicznego drabiny, szczudła, ognie, dymy i światła oraz surowe kostiumy przenoszą nas w czasie. Uniwersalność zastosowanych środków i ponadczasowość starotestamentowej historii uświadamia widzowi, że sam z siebie nie ma nic, bo przecież „Dał Pan i zabrał Pan”.
Komentarze (4)
No cóż-MIĘDZYNARODOWY po raz kolejny coraz mniej międzynarodowy. Teatr Bednarka z Rybnika-wytrwałem prawie do końca tylko dlatego,że przy barierce siedziała dziewczyna o pięknym uśmiechu z włosami upiętymi na górze i czarno-białą bluzką z takim motywem a la serce(była z kilkoma koleżankami) Gdyby nie ona nie wytrwałbym tam 10 minut (jak to czytasz to uprawię prywatę,proszę napisz na balti_g@wp.pl ;-) Swoją drogą jak można się spóźnić 40minut nie mając żadnej scenografii? I wliczając 3 godzinną przerwę przed spektaklem? Wczoraj - zero info. Ludzie czekają 40 minut, aby łaskawie ktoś powiedział"JEDNAK COŚ BĘDZIE!" Nie można było powiedzieć-poinformujemy o godzine 9 i wtedy podejmiemy decyzję. Albo cz, albo nie. Wielki szacun dla aktorów, że mimo kałuż, deszczu postanowili wystąpić.
Oba spektakle ciekawe, aczkolwiek czegoś więcej spodziewałem się po teatrze Woskresinnia. Z całego cyklu najbardziej przypadł mi go gustu teatr z Gdańska (Miniatura) Teraz trochę ponarzekam (ale nie tylko :) 1. Ochrona, TV i ludzie którzy wychodzą ze spektaklu dziarskim krokiem przełażą przez scenę. A co tam, że można wyjść niezauważenie z tyłu. 2. Nie wspomnę o wczorajszych bluzgach i rękoczynach dziewczyn rodem z *** 3. Plakaty - zamiast zrobić wspólne plakaty to nie. Lepiej osobny na 1-2.08 i osobny na 3-4. Swoją drogą tych plakatów powinno być multum. A było b. mało. 4. Mam nadzieję, że MFTU się rozwinie, bo z roku na rok coraz słabiej :( Ale na koniec brawa za: 1. Rzeźbę 2. Dużą ilość dzieci (brawo!) 3. Za to, że w końcu JG ożyła! Szkoda, że tak rzadko.
Mam nadzieję że za rok będzie jeszcze lepiej!
jest coraz slabiej,
kiedys bylo kilka swietnych zespolow
i pojedyncze slabe
- teraz odwrotnie
i do tego 2-3 przerwy miedzy przedstawieniami
koszmar
chyba lobby knajpiane z placu ratuszowego
wywarlo naciski
bo co tu robic tyle czasu
z koniecznosci trza isc do knajpy
bezsens