- Mama dziewczynki zawiadomiła szkołę w środę, jeszcze tego samego dnia dzieci z klasy i bliskiego otoczenia zostały przebadane, u nikogo nie wykryto sepsy, niektórym podano chemioprofilaktykę – tłumaczyła rodzicom dzieci z kowarskiej podstawówki Małgorzata Krysiak, dyrektor szkoły. Na zebranie rodziców w szkole (w czwartek, 29 listopada) zaproszono przedstawicieli jeleniogórskiego sanepidu.
- Pojedyncze przypadki sepsy w powiecie zdarzają się dwa, trzy razy w roku. Zwykle dotyczą innych grup wiekowych. Nigdy nie odnotowaliśmy większego ogniska sepsy w tej samej grupie. Najważniejszy jest czas, w którym chory zostanie zdiagnozowany. W tym przypadku dziecko zostało szybko poddane leczeniu, a szkoła wdrożyła odpowiednie procedury profilaktyczne – tłumaczyła Ewa Czyżewska, inspektor sanitarny z Jeleniej Góry.
- Obserwujcie swoje dzieci, w razie niepokojących objawów, czy wysokiej gorączki, konsultujcie stan zdrowia z pediatrami z przychodni lub szpitala w Bukowcu. Tłumaczyliśmy w szkole, powtarzajcie dzieciom w domu: „nie dawać gryza, nie dawać łyka i całusa”. Przede wszystkim, trzymajmy kciuki za Ewę i zachowajmy spokój, bo to dzieciom jest najbardziej potrzebne - apelowała do rodziców dyrektor Krysiak.
- W stan pogotowia postawione są obie przychodnie w Kowarach i w Karpaczu, sprowadziliśmy leki, wspólnie z sanepidem opracowaliśmy procedurę, jesteśmy przygotowani, jeśli pojawiłyby się kolejne przypadki – mówił podczas zebrania burmistrz Kowar.
Pokaz gołębi pocztowych, który 6, 7 i 8 grudnia miał się odbyć na terenie Szkoły Podstawowej nr 1 w Kowarach, przeniesiono do domu kultury. Odwołano także zabawę szkolną.
-Po weekendzie, z marginesem jeszcze dwóch dni, będziecie mogli być już zupełnie spokojni o swoje dzieci – powiedziała Elżbieta Sójkowska, kierownik sekcji epidemiologicznej jeleniogórskiego sanepidu.
Komentarze (5)
pewnie od tych brudasów przyszła zaraza. Powinno się coś zrobić z tymi cyganami w tych kowarach
Ludzie, sepsy nie łapie sie przez zakażenie od innej osoby, sepsa to stan organizmu silnie zainfekowanego np. bakteriami, bo w odpowiednim momencie nie podano choremu antybiotyku!
Pytanie, na co chorowało dziecko, zanim wygenerowała sie sepsa, kto ją leczył i jak, czy dostała właściwe leki, czy została właściwie zdiagnozowana przez lekarza pierwszego kontaktu, w jakim stanie sie u niego pojawiła.Czy rodzice wykupili i podali leki.To wszystko trzeba wyjasnić, a nie robic akcję post factum.
Każdy przypadek sepsy powinien być badany przez prokuraturę, bo jest ona prawie zawsze skutkiem czyjegos niedopatrzenia, często złego leczenia.Mój teść zmarł w szpitalu na sepsę po 10 dniach, po niewielkim oparzeniu, kiedy wydawało sie, ze wszystko jest juz OK i miał juz wychodzić do domu.
czyścioszek g**** dywan, każdy sądzi wg siebie