To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Dwie porażki Twardego na zakończenie jesieni

Dwa wyjazdowe spotkania na zakończenie jesiennych zmagań piłkarskich (oba już ramach rundy rewanżowej) rozegrali świętoszowianie i oba niestety minimalnie przegrali. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że rywale zasłużyli na zwycięstwa. W pierwszych meczach tych drużyn Twardy pechowo przegrał z Ilanka 1:2 i zainkasował komplet punktów z Oławą walkowerem (rywal nie otrzymał na czas licencji).


Ilanka Rzepin – Twardy Świętoszów 1:0 (1:0)
1:0 – Plucner (3. min.)

MKS Oława – Twardy Świętoszów 1:0 (0:0)
1:0 – Sikorski (61. min.)

Trener Twardego Sebastian Tylutki był bardzo niezadowolony z konieczności rozgrywania meczów wiosennych już jesienią – jego drużyna nie dysponuje niestety długą ławką rezerwowych, a trudy wcześniejszych meczów zrobiły swoje. Drużyna wojskowych ostatnie mecze gra przetrzebiona kontuzjami, co nie pozostaje bez wpływu na jej postawę na boisku.

W spotkaniu z Ilanką rozstrzygnięcie nastąpiło już w 3. minucie gry, kiedy Plucner wykorzystał dogranie z rzutu wolnego. Potem do końca I połowy niewiele się działo na boisku, gospodarze niemrawo próbowali podwyższyć (bliski był Nnamani, który trafił w poprzeczkę), goście ani razu nie zagrozili bramce Augustyna. Po zmianie stron tylko przez chwilę przyjezdni zagrali z większym animuszem, potem gra wróciła do rytmu z pierwszej połowy. Gorąco było w końcówce meczu, gdy rywale pod bramka Twardego sami wymierzyli sobie sprawiedliwość; zobaczyli żółte kartki, a czerwoną zawodnik Świętoszowa, który naubliżał sędzinie.

Nieco więcej działo się w meczu z Oławą. Oba zespoły stworzyły sporo sytuacji. W pierwszej połowie bliscy zdobycia gola byli Dzięgielewski i Szkarapat (gospodarze mieli trzy takie okazje). Po przerwie było już bardzo blisko gola dla wojskowych, niestety Bareła minimalnie chybił, a Szkarapatowi piłkę spod nóg w ostatniej chwili wybił obrońca gospodarzy. Ten okres dobrej gry przyjezdnych rywale przerwali golem – dośrodkowanie K. Konona wykorzystał Sikorski. Chwile później mogło być 2:0, ale Schie nie trafił do bramki z trzech metrów. Tuz przed końcowym gwizdkiem świętoszowianie mogli uratować choć punkt, jednak dobry strzał Iwańskiego obronił bramkarz MKS-u