W Cukierni Mercury od środowego (7 lutego) wieczora trwa intensywna praca. Około 10 pracowników smażą pączki. Pracowali całą noc.
– Mamy zamiar przygotować około 13 tysięcy sztuk – mówi właściciel Tomasz Warszewski, z którym rozmawialiśmy wieczorem.
Pracy jest sporo tym bardziej, że przygotowują je metodą tradycyjną. – Nie nabijamy pączków nadzieniem, ale zawijamy to nadzienie. Tak, jak się to robiło kiedyś – tłumaczy.
Przepis na pączka, jak mówi, jest bardzo prosty. – Mąka, mleko, jajka – wymienia. Co ciekawe, do ciasta jego cukiernicy dodają odrobinę spirytusu. – On powoduje, że pączek nie wchłania tłuszczu podczas smażenia, zachowuje lekki smak ciasta – mówi T. Warszewski. – Dzisiaj niektórzy ograniczając koszty rezygnują z tego, ale wtedy pączki są bardziej tłuste – tłumaczy.
Dodajmy, że tak przygotowane pączki nie zawierają alkoholu. – Ten spirytus wyparowuje podczas smażenia – tłumaczy szef cukierni.
Cukiernia Mercury zaopatruje największe zakłady w mieście, jak Draexlmaier czy Zorka. Jak mówi T. Warszewski, aby zrealizować zamówienie, musiał zabezpieczyć około pół tony mąki i stu litrów mleka.
Tłusty czwartek to żniwa dla cukierników, ale i zmora dla osób, które dbają o linię. Od rana pod cukierniami ustawiają się kolejki. – Na co dzień nie jem słodyczy, a pączki są kaloryczne. Ale w taki dzień trudno sobie odmówić – przyznaje jeleniogórzanka pani Katarzyna Krycka. Zamierza kupić 10 pączków. – Dla siebie i koleżanek z pracy – podkreśla. Sama zje dwa. – Ale wieczorem pójdę na bieżnię, żeby spalić kalorie – obiecuje sobie.
Tomasz Warszewski nie ma nic przeciwko temu, żeby w ten dzień trochę sobie pofolgować o odłożyć dietę na bok. – My, cukiernicy, żałujemy, że tłusty czwartek jest tylko raz w roku – śmieje się.
Komentarze (21)
Kochani jak Pani z sanepidu zobaczy że pracujecie
bez fartucha i czepka to nie zazdroszczę :)
Pani z sanepidu już widziała. Jutro kontrola.
Szedłem przez centrum. W dwóch miejscach tylko kolejki były . Po kilkadziesiąt osób stało. Szaleństwo. Bo równie smaczne pączki ( i tańsze) można kupić w wielu innych miejscach w mieście. Ja kupiłem w Leviatanie. Sprawdzone i za normalną cenę - bez stania w kolejce.
W Lewiatanie można się nabawić salmonelli. Nie polecam.
Tobie razem z potem wypływa salmonella i chyba masz z tego powodu salmonellofobię.
Te z Cukierni przy Hotelu Mercure dla mnie najsmaczniejsze. Raz w roku można poszaleć i z ceną i z ilością.
W pączkach stamtąd kilka razy natrafiłem na czyjś włos, więc nie polecam.
nie jem
Jedyne,prawdziwe pączki.Jeśli mam grzeszyć ,to tylko pączkiem z cukierni P.Warszewskiego.Zresztą jak ciasta to też tylko od niego.To są prawdziwe, uczciwe wyroby , widać dobrą , tradycyjną szkołę.
To te, w których są włosy, bo pracownicy nie noszą czepków? Opinia już po mieście poszła, więc musicie się reklamować na nj24?
skąd wiesz, że jedyne? zjadłeś pączka z każdej cukierni w okolicy?
Mercury cukiernia tam miałem praktyki pozdrawiam szefa i wszystkich co tam pracują.
W cukierni Merkury zwykły obywatel nie może kupić pączków
Ludzie To idzcie do cukierni liebersbach bo cukiernia liebersbach to wielka komuna i nie szanują swoich pracowników.
Nic dodać, nic ująć. Wytrzynmałem tam aż półtora miesiąca i więcej tam nie wrócę
A kiedy to było ?
Ania to koniec narka pa
Jak bym wybierał cukiernie to bym wybrał cukiernie Mercure pyszne mają tam smakołyki można też posiedzieć zjeść ciasto i wypić kawę.
Dobrze, że chociaż majty mają to przynajmniej nie ma mieszania łupieżu.
,,do Pani Iwony,nie ma juz kobiety,ktora piecze,takie wysmienite paczki,jak moja sp.Nieboszczka
hgw