Pani Grażyna z kilkudziesięcioletnim odkurzaczem do punktu napraw zachodziła w ostatnich latach kilkukrotnie. Zużywały się jedynie elementy eksploatacyjne. Dla producentów właścicielka solidnego odkurzacza z połowy minionego wieku, to stracony klient. Inni konsumenci w tym czasie kupowali taki sprzęt wielokrotnie.
Z pozycji praktyków punktu serwisowego doskonale widać jak rynek sprzętu, jego niezawodność i długowieczność, ewoluował od czasów solidnej Alfy pani Grażyny. - Z tym, że firmy planowo postarzają produkty, programując ich szybkie zużycie, żeby napędzać nową sprzedaż już nikt nie dyskutuje. Widać to nie tylko po żywotności sprzętu, ale udowodnili to też hakerzy, którzy znaleźli ukryte kody w procesorach, gdzie koduje się np. ilość otwarcia drzwiczek, albo ilość prań, po których urządzenie po prostu przestaje działać – opowiada Bogdan Kowalski. Podobnie rzecz się ma z odkurzaczami. Odkurzacz jeleniogórzanki pochodzi z czasów, gdzie nie było w takim sprzęcie elektroniki, a jedynie układy mechaniczne i elektryczne.
Kiedyś starano się produkować dobry sprzęt, teraz celem jest, zwłaszcza w przypadku tanich urządzeń, aby wytrzymał dwa lata do końca wymaganej prawem gwarancji – tłumaczy właściciel Eldomu. Dzisiaj najtańszy chiński odkurzacz można dostać za 100-200 zł. Ale taki zakup okaże się drogi, bo po dwóch latach musimy znowu iść do sklepu AGD. - Taki sprzęt jest po to, żeby się szybko zepsuł. Z materiałów, które muszą się stopić, elementów, które zaraz ulegną zniszczeniu. Tak to jest po prostu pomyślane – mówi pan Bogdan.
Pocieszeniem jest, że producenci pod presją zaczynają odchodzić od metod planowego postarzania produktu. Presję wywiera opinia społeczna, a za nią prawodawcy.
Coraz częściej prawo poszczególnych państw wydłuża obowiązek zapewniania części zamiennych i obarcza producenta kosztami utylizacji wyprodukowanego urządzenia. Jeśli szybciej trafi ono na śmietnik, to w generalnym rozrachunku firmy z tego tytułu będą miały większy koszt i mniejszy zysk. Oferowanie lipy na rynku stanie się więc mniej opłacalne (choć wciąż jest powszechne). W Szwecji z kolei państwo wspiera serwis naprawczy, dopłacając 50 proc. kosztów przywracania urządzenia do użytku. Posiadaczowi lodówki, zmywarki czy odkurzacza w tej sytuacji bardziej opłaca się coś naprawić niż kupić nowe. Nie bez znaczenia jest też moda na funkcjonowanie eko, na minimalizm, prymat dzielenia się, pożyczania nad posiadaniem.
Komentarze (12)
Po pierwsze szanowało się sprzęt,wszystko się szanowało włącznie z ludźmi.
Dziś nic się nie szanuje włącznie ze zdrowiem.
Po drugie jak kupię coś za paręnaście zł. to do kogo pretensja?
Bez przesady to urządzenie to żaden odkurzacz, bardziej zakurzacz. Takie urządzenia z jednej strony wciągają niby kurz, ale z drugiej dmuchają i podnoszą tumany niezebranego kurzu. Rację bytu mają tylko urządzenia które wydmu****ą powietrze na zewnątrz pomieszczenia tj odkurzacze centralne. Tego typu odkurzacze jak ten "alfa" niestety nie spełniają swojej roli. Nadają się tylko do muzeum jako pamiątka minionej epoki
Należę do osób, które szanują sprzęt, a mimo to DZIEŃ po gwarancji uszkodzeniu uległa mi drukarka HP.
Telewizor LED marki Samsung był już dwa razy w naprawie. Nie tak dawno uszkodzeniu uległ monitor komputerowy.
Kiedyś sprzęt był wykonywany solidnie, o czym świadczy naprawiony odkurzacz - dam głowę, że ma 100 razy lepsze ssanie, niż dzisiejsze modele.
Ilekroć pojawiają się na Facebooku wspominki o dawnych urządzeniach z PRL - wiele ludzi z dumą chwali się działającym do dziś sprzętem.
Osobiście posiadam dwa miksery - jeden z lat 70 Philips, a drugi Krups z początku lat 80.
Nie zamienię ich na żaden hiper super nowoczesny sprzęt. Śmigają, aż miło :)
Niestety, ale obserwuje to samo w dziedzinie Audio/Home Cinema. Tak się dzieje kiedy zamiast inżynierów firmami rządzą księgowi. Jest kilka firm, w tym Polskich, które robią "po staremu" ale to manufaktury i ceny za takie urządzenia są sporo droższe, ale też gwarancje dłuższe.
No cóż ,przed wojną to był gnój,palce lizać.
A teraz zostałeś tylko ty.
Brak poczucia humoru na 100% piślak.
Moja mama tez ma taki odkurzacz,ojciec malowal jeszcze nim Syrenke.
Artykuł o starym komentarzu. No żałosne . Pani starsza zadzwoniła do redakcji z wiadomością, że zasuwa właśnie do naprawy ze starym odkurzaczem i redaktory wzięły swój najcięższy sprzęt i postanowiły zrobić artykuł stulecia? Kiedyś była gazeta Skandale i też pisali takie niestworzone historyjki. Idziecie w dobrym kierunku :D
Póki co najbardziej żałosny w tym wszystkim jesteś Ty ze swoimi wypocinami. Biedny ograniczony dzieciaczku.
Biednego ograniczonego dzieciaczka to ty w gaciach masz.
Ale gdyby Ta Pani spróbowała odkurzyć nowym to stary by oddała. Komukolwiek. Siła przyzwyczajeń i obaw przed nowym. Warunek: nowy nie może być tak głośny i musi być ergonomiczny. Czyli odpada np. Electrolux, którego odkurzacze nie mają nic wspólnego z ergonomią.