Spór toczy się już ponad rok. Czesi nie chcą się zgodzić na przedłużenie koncesji na wydobycie węgla brunatnego przez kopalnię Turów do 2044 r. Oznaczałoby to powiększenie wyrobiska aż po Opolno-Zdrój i – zdaniem Czechów jeszcze większe szkody środowiskowe, Ostatnio w Parlamencie Europejskim, w Komisji Petycji rozpatrywano apel podpisany przez 13 tys. mieszkańców, przede wszystkim terenów przygranicznych sąsiadujących z Bogatynią, o nieprzedłużanie koncesji wydobywczej dla kopalni. Wnioskodawcy mówili, że brak wody jest dramatyczny i przywoływali przykłady, jak rolnika z regionu libereckiego, który z braku wody musiał zabić sześć swoich krów. Czesi w petycji podnosili też, że polskie władze są w tej sprawie aroganckie, co widać w braku komunikacji ze stroną czeską i ignorowanie uwagę czeskiego stanowiska.
Teraz czeskie władze sięgnęły po najpotężniejszą broń w stosunkach między państwami Unii Europejskiej. Czeski MSZ i tamtejsze ministerstwo środowiska - na podstawie art. 259 traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, regulującego. skargi międzypaństwowe - złożyły już oficjalną skargę do Komisji Europejskiej. Zarzuca w niej Polsce naruszenie dyrektywy wodnej, dyrektywy o ocenach oddziaływania na środowisko, dyrektywę ws. oceny wpływu planów i programów na środowisko a także bezpośrednio Traktatu UE.
Czeskie MSZ stoi na stanowisku, że już podjęta przez polskie ministerstwo klimatu o czasowym przedłużeniu koncesji kopalni na 6 lat i plany jej przedłużenia do 2044 r. są wprowadzane bez konsultacji z Czechami, mimo takiego obowiązku. Już wcześniej Czesi wystawili Polsce rachunek na 10 mln zł za wydatki jakie musieli ponieść z powodu braku wody na pograniczu.
Teraz Komisja Europejska ma trzy miesiące na rozpatrzenie wniosku. Potem – w zależności od konkluzji – może przekazać skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE, a jeśli tego nie zrobi, skargę mogą złożyć Czechy.
Czesi w swych działaniach mają poparcie swoich, a także niemieckich i polskich ekologów.
Polacy z południowo-zachodniego pogranicza bronią kopalni. Wcześniej do Parlamentu Europejskiego trafiła kontrpetycja podpisana przez 30 tys. osób. Podkreślono w niej, że funkcjonowanie kopalni i elektrowni Turów stanowi o być albo nie być dla gmin i powiatów w tej części regionu oraz kilkudziesięciu tys. osób zawodowo związanych z przedsiębiorstwami.
Broni się też kopalnia. Przedstawiłą raport Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, dokumentujący brak wpływu wydobycia na sytuacje hydrologiczną na pograniczu. W omówieniu raportu można przeczytać, że główny wpływ na zasoby wodne przy czeskiej granicy mają warunki meteorologiczne, a nie działalność Kopalni Węgla Brunatnego Turów. Z 30 letnich obserwacji naukowców wynika także, że górski obszar Worka Żytawskiego, w którym znajduje się turoszowski kompleks energetyczny, jest szczególnie narażony na susze hydrologiczne.
Kopalnia zdecydowała się też na gigantyczną inwestycję budowy podziemnego ekranu izolacyjnego o długości ponad kilometra i posadowionego na głębokości 60 – 120 m. Przekonuje przy tym, że to tylko działania prewencyjne.
Komentarze (5)
Spokojnie czesi,nic mam nie grozi. Nie zapominajcie ,że trochę hektarów ziemi nam jesteście dłużni.
I bardzo dobrze Czesi zrobili.
Módl się żeby nie przyszedł czas jak tacy jak ty zadyndacie....
Niemcy już by chcieli tam swoje śmieci upchać i solary nam sprzedać dlatego węgiel taki zły.
Faktycznie dziura do zasypania niemieckimi śmieciami !!! A ile łapówek z tego by było !!!?