To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Czego nie wiedziałam o moim Ojcu…

Czego nie wiedziałam o moim Ojcu…

Wspomnienie o Jerzym Skoczylasie (1929-2008)
18 listopada 2008 r. minął właśnie miesiąc od śmierci Taty. To najtrudniejszy okres. Potem będą kolejne miesiące i kolejne… Za trzy dni Rodzice obchodziliby 54. rocznicę ślubu… Za miesiąc będą Święta Bożego Narodzenia… i znowu łzy.

Nie ma dobrego czasu na odejście. Zawsze zostają jakieś nie załatwione sprawy. Ciągle nie zdążymy wszystkiego powiedzieć, choć doskonale pamiętamy słowa… ”Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”…

Choroba przyspieszyła nagle, zaskoczyła wszystkich… wierzyliśmy jednak, że to chwilowe pogorszenie, że znowu będzie dobrze. Kiedy lekarz powiedział, że trzeba być przygotowanym na wszystko, nie wierzyłam… Wiedziałam, że ma rację, ale nie wierzyłam. Przecież to samo mówił mi inny lekarz dwa lata temu, gdy tata przechodził ciężką operacją tętniaka aorty. Wtedy się udało, choć przez miesiąc było bardzo ciężko. Po operacji tata nie wracał do rzeczywistości. Cały czas półprzytomny tkwił w czasach Powstania Warszawskiego… I to jest właśnie to, czego nie wiedziałam o swoim Ojcu.
Nigdy nie chciał o tym mówić, nie opowiadał, jak walczył. Jeżeli znałam jakieś fakty, to nie od Ojca, a składałam sobie to z opowiadań jego kolegów. Czasami Mama opowiedziała mi jakąś historię. Strzępy, okruchy, fragmenty…

Pamiętam, że w szkole dostaliśmy zadanie, by opisać wspomnienia naszych Rodziców z czasów wojny… jak wyglądała oczami młodych ludzi… dzieci prawie. Poprosiłam Tatę, by mi to opowiedział - nie chciał. Bałam się pójść do szkoły bez zadania domowego… płakałam nawet, ale Tata milczał. Powiedziałam Pani, dlaczego nie mam zadania domowego. Zrozumiała. Kiedy byłam starsza, próbowałam jeszcze dowiedzieć się czegoś o losach Ojca z czasów wojny. Już jako dorosła osoba chciałam namówić Tatę na opowiedzenie swoich losów. Prosiłam, by choć nagrał je na dyktafon… dla wnuków, by pamiętały. Powiedział, że się zastanowi. Nigdy tego nie zrobił…

Czego udało mi się dowiedzieć? Niewiele… kilka suchych faktów z pozostawionych dokumentów. Od kolegi Taty dostałam notę biograficzną żołnierza Armii Krajowej…

Jerzy Skoczylas s. Wacława, ur. 05.07.1929 r. w Warszawie
W sierpniu 1944 powstaniec warszawski, żołnierz Armii Krajowej, a następnie więzień obozu koncentracyjnego Auschwitz - Birkenau, a potem Gross - Rosen.
Przysięgę składał 6 sierpnia 1944 roku w Kościele Garnizonowym przy ul. Długiej w Warszawie i przyjął pseudonim „Strzała”. (Wiem, że do wieku dodał sobie rok, by go przyjęli).

Brał czynny udział w akcjach bojowych przeciwko Niemcom na Starym Mieście, Dworcu Gdańskim i na Stawkach. Był w Batalionie „Gozdawa” pod dowództwem kapitana Tadeusza Dąbrowskiego pseudonim „Prus”. Na początku września 1944 roku był już więźniem Oświęcimia. Jako więzień polityczny otrzymał numer 194486 (KL Auschwitz - Birkenau). Pod datą 13.09.1944 notowany przez Państwowe Muzeum w Oświęcimiu, jako przebywający w szpitalu obozowym w Brzezince. Z obozu Auschwitz - Birkenau został przetransportowany do obozu koncentracyjnego w Gross - Rosen, gdzie otrzymał numer 84929. Skierowany potem na komando Landeshut (Kamienna Góra). Wyzwolony został dnia 9 maja 1945 roku.

Od 15 maja 1945 do końca roku 1980 mieszkał we Wrocławiu. W 1953 roku ukończył wyższe studia ekonomiczne z tytułem magistra. Przez 15 lat był dyrektorem ds. handlowych w ZPO Intermoda”. Potem został dyrektorem Wojewódzkiego Komitetu Kultury Fizycznej i Turystyki. Po zamieszkaniu w Karpaczu został dyrektorem WPGT” Karkonosze” w Jeleniej Górze. Jednakże w roku 1981, po przebytym zawale, przeszedł na wcześniejszą emeryturę.

Odznaczony Krzyżem Kawalerskim i Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Posiadał Złoty Krzyż Zasługi, Krzyż Partyzancki, Krzyż Armii Krajowej, Krzyż Oświęcimski, Warszawski Krzyż Powstańczy, medal Zwycięstwa i Wolności… i wiele innych medali i odznaczeń.

Od władz RP otrzymał „Patent” Nr 10452 potwierdzający, że w latach walki zbrojnej z najeźdźcami z honorem pełnił żołnierską powinność i uzyskał prawo do zaszczytnego tytułu Weterana Walk o Wolność i Niepodległość Ojczyzny.
Tylko tyle… i aż tyle… Odszedł stanowczo za wcześnie… Tylu rzeczy nie zdążył nam powiedzieć.

Po śmierci taty otrzymałam e-mail: Ceniłem Twojego Ojca i Jego odejście obeszło mnie bardzo. To była nadzwyczajna postać, dobrego szefa, przyjaciela zagubionych młokosów i zdolnego organizatora…

Nowiny Jeleniogórskie nr 48 z 25 XI 2008