To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Coraz więcej wypadków w górach

Fot. KG GOPR

W Karkonoszach lawinowo rośnie liczba wypadków, którym ulegają turyści. Nie ma już niemal takich dni, gdy ratownicy GOPR nie muszą podejmować interwencji. Do tego wypadki są coraz groźniejsze.

Brawura, nieodpowiedzialność, brak doświadczenia, głupota, ale też rosnąca liczba turystów – to główne przyczyny zdarzeń, w których pomagać muszą ratownicy GOPR. Są dni, kiedy organizować trzeba po kilka akcji, a w pierwszy dzień długiego, sierpniowego weekendu ratownicy ruszali z pomocą dziewięć razy.
- Liczby to pokazują – mówi naczelnik Karkonoskiej Grupy GOPR Sławomir Czubak. – O ile w lipcu przed rokiem przeprowadziliśmy 50 akcji, to w tym roku było ich 79. To wzrost o ponad 50 proc. Coraz bardziej różnorodny jest też zakres naszych interwencji. Oczywiście najczęściej dotyczą turystów pieszych, ale bardzo szybko rośnie liczba wypadków wśród turystów na rowerach, a niedawno musieliśmy np. ściągać z drzew paralotniarzy.
Większej ilości wypadków w górach można się było spodziewać, bo lawinowo rośnie też liczba turystów odwiedzających Karkonosze. Z obserwacji naczelnika Grupy widać wyraźnie, że z roku na rok turyści są coraz aktywniejsi, coraz chętniej uprawiają sporty, które jeszcze niedawno były całkiem niszowymi. Duża jest też grupa turystów, którzy w górach są po raz pierwszy i nie mają żadnego obycia z trudnościami, które mogą tu spotkać, nie są wyczuleni na zmieniające się warunki pogodowe, nie potrafią ocenić swoich sił.
- Jeden z niedawnych przykładów: późnym wieczorem dostajemy zgłoszenie o turystach w rejonie Czeskiej Kładki, którzy potrzebują pomocy. Okazało się, że wycieczkę wybrała się rodzina z dzieciakami w lekkim odzieniu, bez latarek. Trzeba ich było ogrzać, bo mocno się wychłodzili.
Karkonosze mają też swój wypadkowy „czarny punkt”. To Wodospad Szklarki. Turyści zachowują się tam wyjątkowo nieodpowiedzialnie, przechodzą za barierki i bardzo często dochodzi do poważnych wypadków. W styczniu 2018 r. zginął tam młody mężczyzna.
 

Komentarze (8)

Przymusowe opłaty NW,OC, jak nie ma 100% odpłatności za akcje.

Pincet plusy ruszyły na szlaki i podbój gór. Oni tylko są nastawieni na branie. Żadnych opłat NW czy OC nie zapłacą.

Wyjście w góry czy kąpiel w morzu nie są obowiązkowe. Jak jeden z drugim leci na wczasy to wykupuje ubezpieczenie. Zatem taka same zasady powinny obowiązywać w Polsce.

GOPRowcy czy przewodnicy górscy mogą apelować, ostrzegać, a "Janusze i Grażyny" turystyki górskiej i tak uważają swoje i wydaje im się że wiedzą wszystko o górach i są mądrzejsi od zawodowców.

Ci śp. grotołazi są tego najlepszym przykładem. Zgadzam się z przedmówcami i także popieram pos obowiązkowego ubezpieczenia na wypadek nieszczęśliwego wypadku, odpowiedzialności cywilnej i nie tylko. Przy braku takowych powinna obowiązywać 100% odpłatność za akcję ratowniczą plus za zadysponowanie śmigłowca... Jeśli ktoś spowoduje wypadek i ucierpią w nim postronne osoby, wówczas sprawca wypadku powinien za wszystko zapłacić + ew. odszkodowanie, zadośćuczynienie...

Licho nie śpi i trzeba dmuchać na zimne. Sami GOPRowcy, TOPRowcy także narażają swoje życie ratując ludzi w skrajnie niebezpiecznych czy bardzo trudnych warunkach. Pomimo, że są do tych zadań odpowiednio przygotowani, to tylko ludzie i nie mają ponadludzkich sił.

Zamiast pos - popieram konieczność posiadania obowiązkowego ubezpieczenia [...]

Powinna być odpłatność za akcje ratunkowe i ubezpieczenie. Z tym że aby nie było tak łatwo: jeśli ktoś pójdzie w góry rażąco nieprzygotowany (np. zła odzież), zejdzie ze szlaku czy ominie zabezpieczenia, będzie pod wpływem itp., to nie ma ochrony. Może to nauczy ludzi myśleć, a nie pchać się na rympał "bo mi się należy i ja chcę wejść".

Mokry szlak ( Ze Śnieznych Kotłów dołem do Łabskiego Szczytu)jest naprawdę mokry i warto mieć tam dobre buty przynajmniej 3/4.