Mieli szczęście. Obudził ich sąsiad, gdy na korytarzu siwo już było od dymu, a w mieszkaniu na parterze płomienie trawiły całe nędzne wyposażenie.
- Pobudziłam szybko dzieci, złapałam tylko szlafrok i tak prosto z łóżek uciekliśmy na dwór. Nic z mieszkania nie ocalało – dodaje M. Rajczyk.
Ogień w ośmiolokalowym budynku zaprószył lokator z parteru. Jego mieszkanie było meliną. Mężczyzna żył bez prądu od dawna, używał świeczek. Zginął w płomieniach.
Połowa budynku spłonęła doszczętnie. W drugiej połówce, podpartej od strony spalonej części belkami, mieszkają jeszcze trzy rodziny. Jedno z mieszkań na piętrze jest wyłączone z użytkowania, ma zamurowane drzwi i okna. Niżej mieszka starsze małżeństwo. Ich mieszkanie jest w strasznym stanie.
- Przyszliśmy tu na dwa, trzy miesiące, a mieszkamy już 18 lat. Oni czekają aż pomrzemy, a tu nic. Mamy po osiemdziesiątce i ciągle nas Bóg trzyma na tym świecie. A nowego mieszkania nie chcą nam dać, bo mówią, że nie ma – mówi starsza pani.
Odpadający, podobnie jak na pozostałych budynków całymi płatami tynk, odsłania podbitkę z trzciny. Do tego drewniane stropy – nic dziwnego, że paliło się migiem.
W mieszkaniu staruszków instalacja elektryczna jeszcze starego typu, nadtynkowa. Lokal ogrzewany jest kuchenką węglową. Ale zimą niemal bez przerwy „chodził” też grzejnik elektryczny, bo nie dało się wytrzymać.
Sami stwarzają zagrożenie
W tym i sąsiednim budynku socjalnym większość mieszkańców używa butli gazowych do kuchenek, bo nie ma tu gazu sieciowego.
- Przecież gdyby ten człowiek, co się spalił miał butlę w mieszkaniu, to cały budynek wyleciałby w powietrze. Ofiar mogło być więcej – twierdzi pani Ewa z sąsiedniego „socjalu”.
- Budynek numer 3 przeznaczony jest do wyłączenia z użytkowania. Ci starsi państwo z parteru otrzymali wskazanie zastępczego lokalu, ale nie przyjęli oferty. Budynki na Powstańców i Weigla nie są w najlepszym stanie, ale na bieżąco sprawdzamy stan przewodów kominowych, wymieniliśmy instalację elektryczną na klatkach schodowych. Jeśli miastu oda się pozyskać pieniądze z funduszy unijnych, to budynki będą objęte programem rewitalizacji i przejdą remont. Na razie wykonujemy tylko najpilniejsze, doraźne naprawy – mówi Lucyna Januszewska, dyrektor ZGL „Północ”.
W jednym z „socjali” przy Weigla od 20 lat mieszka Krystyna Rybiałek. Opiekuje się starszym, zniedołężniałym ojcem.
- Nie czuję się tu całkiem bezpieczna. Dobrze, że chociaż instalację elektryczną na klatce zrobili i liczniki schowali do szafki. Bo wcześniej nie jeden tu na lewo prąd ciągnął, a instalacja zaczęła się palić – dodaje lokatorka.
Zdaniem dyr. L. Januszewskiej, nie ma takiej sytuacji, w której lokatorzy mieszkaliby w budynku stwarzającym realne zagrożenie, np. katastrofą budowlaną.
- W tych budynkach socjalnych wielu lokatorów samowolnie dokonuje przeróbek – stawiają ścianki działowe, przerabiają instalacje, kuchenki i piece. I takie kombinacje stwarzają realne zagrożenie. Wszelkie zmiany nieuzgodnione z nami, a które stwarzają niebezpieczeństwo nakazujemy likwidować – dodaje L. Januszewska.
Strach o dzieci
Troje dzieci Anny Gajewskiej bawi się na trawniku pod budynkiem. Ale mama przypomina im, żeby nie podchodziły pod samą ścianę, po lewej stronie stolika i ławek.
- Boję się, że znowu oderwie się tynk i zrobi krzywdę dziecku. Przecież to ledwo się trzyma na tej trzcinie. Ja nie wiem, czy nie lepiej byłoby to całkiem zbić. Będzie zimno w mieszkaniu, bo ściany są cienkie, ale bezpieczniej – dodaje mieszkanka budynku nr 32 przy Weigla.
Całość czytaj w najnowszym wydaniu "NJ".
Komentarze (2)
Ja tu mieszkam od 30 lat i ZGL zrobił tylko kominy i dach wyłożył papą !
Co za bzdura że ZGL przeprowadza remonty ! Po tragedii w Kamieniu Pomorskim wysłał komisje sprawdzającą instalację elektryczną i przewody wentylacyjne
Ludzie mieszkający tu sami na własny koszt remontują mieszkania podwyższając sobie standard. Żadna ścianka działowa nie stwarza żadnego zagrożenia !
Piece są stawiane tylko w nielicznych mieszkaniach a reszta pieców jest tak stara że ledwo co stoją ale ZGL-co ich to obchodzi ! Mają na pewno piękne mieszkania ! Niektórzy ludzie zrobili sobie nawet łazienki a ZGL wymaga projektów od architekta zgody na przebudowę. Są to przeróbki prowizoryczne, które można rozebrać na 2 dzień. Są to ścianki regipsowe. Takie lokale socjalne wyżej wymienione powinny być wyburzane ! LUDZIE ! ŻYJEMY W XXI WIEKU ! ! ! Przecież musimy funkcjonować jak normalni ludzie, wykąpać się w wannie a nie jak w średniowieczu-w miseczce ! Załatwić potrzeby fizjologiczne jak człowiek a nie na klatce schodowej w zimie przy otwartych dzrzwiach. Drzwi na klatki schodowe są wstawiane przez sąsiadów którzy wymieniają sobie drzwi do domu !
Budynki są nieocieplone w 2 budynkach nie ma nawet podpiwniczenia. Stoją na 2 cegłach ! Wilgoć sięga na 1,5 metra. Jesteśmy ludżmi, chcemy żyć godnie a nie jak bydło w takich warunkach ! ! !
60 lat tu mieszkam.
Czy Zakład Gospodarki Lokalowej to wiarygodna Firma jak dalece jest zależna od Urzedu Miasta ?
Czy Z.G.L "Kołchoz" prowadzi politykę sabotażu ?
Czy Z.G.L "Kołchoz" strajkuje po włosku ?
Z.G.L "Kołchoz" zaniechał swych obowiązków ?
Kto utrzymuje ten "Kołchoz" ?
Dlaczego Radni są bezradni ?
Przedmiotem działania ZGL "Kołchoz"
jest:
* administrowanie i eksploatacja budynkami komunalnymi oraz zielenią przydomową,
* obsługa mieszkańców wynikająca z zadań Wynajmującego oraz innych obowiązków prawem nałożonych,
* techniczne utrzymanie zasobów,w tym konserwacje, naprawy i remonty,
* administrowanie wspólnotami mieszkaniowymi,
* administrowanie gruntami gminnymi.
To wszystko jest chore.
To zaraza !
Budynki pod specjalnym nadzorem