Szczęście w nieszczęściu – tak można powiedzieć po zdarzeniu, do którego doszło we wtorek (9 sierpnia) po południu na drodze z Karpacza do Jeleniej Góry. Wycieczkowy autokar wpadł do rowu.
– 57-letni kierowca tłumaczył, że na drogę wybiegła mu sarna i aby uniknąć zderzenia z nią, zjechał na pobocze – mówi podinspektor Edyta Bagrowska, rzecznik prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Jeleniej Górze.
Kierowca jechał sam. Na szczęście, wyszedł ze zdarzenia bez szwanku. Był trzeźwy.
Komentarze (1)
Pani rzecznik: Na przyszłość radzę chociaż spojrzeć na zdjęcia, by nie pleść andronów. Nie pobocze ale ŚCIEŻKA PIESZO- ROWEROWA!!! A szczęściem jest to, że nikt akurat wtedy tam nie szedł i nie jechał! Inaczej byłby kolejny trup!
I nawet mandatu nie było, ciekawe. Osobówka to zaraz byłby mandat za ''niedostosowanie prędkości do warunków jazdy''i spowodowanie zagrożenia. Tu wystarczy bajka o sarnie i autobusie tak zwrotnym i tak szybko hamującym, by ją ominąć. Dobrze wiedzieć, jaki kit można wcisnąć w razie czego;)
A dziś 200 m dalej kolejny i.diota w wieswagenie z ''tatuażami'' na błotnikach i pewnie dynamitem w nogach zamiast mózgu spowodował ''czołówkę''.
Do tego g.łupia torba na CB-radio co 2 minuty skrzecząca ''Mobilki, co się dzieje na dróżce na Karpacz???" A nic, jechał taki jeden d.ebil jak ty i już nie jedzie;)