
Autobus linii nr 7 jadący od strony Sobieszowa nagle zboczył z trasy, przejechał przez trawnik, następnie sklepowy parking i wjechał prosto do sklepu Netto. Pojazd przebił ścianę budynku.
– W autobusie było 9 osób razem z kierującym. Z tego sześć osób zostało przewiezionych do szpitala, jednej udzielono pomocy na miejscu – mówi kapitan Andrzej Ciosk, rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Jeleniej Górze. – Wszyscy byli przytomni, wyszli z autobusu o własnych siłach.
Dwóch pasażerów oddaliło się z miejsca wypadku przed przyjazdem służb, przez jakiś czas szukała ich policja. Osoby te na szczęście same zgłosiły się do szpitala. Życiu pasażerów nie zagraża niebezpieczeństwo.
Nie wiadomo, co było przyczyną tego wypadku. Najprawdopodobniej kierowca „siódemki” po prostu zasłabł.
– Z tego, co się dowiedziałem, robił wrażenie, jakby nie do końca rozumiał, co dzieje się wokół niego – mówi Marek Woźniak, prezes MZK, który przyjechał na miejsce. Dodał, że był to doświadczony kierowca i wcześniej nie miał problemów ze zdrowiem. M. Woźniak uważa też, że nie mógł jechać zbyt szybko. Autobus chwilę wcześniej stał na przystanku, zbliżał się do skrzyżowania. Mógł jechać z prędkością 30-40 km/h.
Kpt. Ciosk powiedział, że kierowca nie był w stanie wytłumaczyć, jak wjechał do sklepu. - Mówił, że nic nie pamięta – przyznaje.
Na szczęście, sklep był już zamknięty, w środku nie było pracowników ani klientów. Dwie pracownice były na zewnątrz, rozklejały plakaty promocyjne. Im także nic się nie stało.
Obecny na miejscu inspektor nadzoru budowlanego stwierdził, że konstrukcja budynku nie została naruszona. Trzeba przyznać, że ściana w tym miejscu nie była specjalnie solidna: to jedna warstwa cegieł, wata szklana i regips. Są za to spore zniszczenia w środku.
- Najbardziej rozwalona jest cukiernia – mówi Irena Korolak, która pracuje na dziale cukierniczym. Przyjechała na miejsce po zdarzeniu. – Musiałam zabezpieczyć gotówkę. W środku jest pełno szkła, skądś cieknie woda, wszędzie są ciastka. Zniszczona jest lada główna i lada chłodnicza. Straty będą ogromne. Ten autobus przodem dotyka ściany, która dzieli nas ze stoiskiem mięsnym.
Komentarze (22)
"Ich życiu nie zagraża bezpieczeństwo" :D
wpadł na promocję
a pasazerowie nic nie widzieli ? a 2 babki co kleily plakaty tez nie ?
Więcej kupujesz więcej zyskujesz. Netto
autobus wyklepią zaszpachlują i za tydzień będzie z powrotem jeździł :P
Kierowca to nie maszyna. Ciągła jazda bez chwili przerwy w takim upale wykończy każdego.
Zgadzam sie.... wszyscy w koncu jestesmy tylko ludzmi. i cieszmy sie ze nikomu nic powaznego sie jednak nie stalo.... brawo dla poprzednika za wyrozumialosc
"wszędzie są ciastaka" ...)
a po remoncie ciasteczka "autobusowe" w promocji ;)
ale urwałłłłłł... :P
Wiedziałem że coś będzie, musiało coś być ;)
Współczuję kierowcy i pasażerom i wszystkim życzę zdrowia. Faktycznie taki upał wykończyć może każdego. Kierowca przecież nie wjechał specjalnie do sklepu. A co do samego netto to mi nie szkoda - zawsze byłam przeciwna kolejnym marketom w mieście.
Już była firma ,, sos " pomagała w wypadkach ! Ludzie do dziś pieniędzy nie widzą ;( tragedie życiowe ! Uwaga !!!! Znacie tę firemke ?
wjechał elegancko - niczym do zajezdni MPK NETTO
Niedzielne "zakupy zbiorowe"? W dodatku bez kolejki? Dobrze, że to nie "Biedronka", bo gdzieżby biedacy robili zakupy. ;))
COŚ CZĘSTO OSTATNIO JAKIEŚ DUŻE GABARYTOWO SAMOCHODY WJEŻDZAJĄ W MARKETY. PÓKI CO ZALICZYŁY BIEDRONĘ I TERAZ NETTO. ZOSTAŁY JESZCZE TESCO, CARREFOUR, KAUFLAND, ALDI, LIDL. BĘDZIE KOMPLET
a moze tak ktoś będzie chciał roztrzaskać Biedre na 1 maja bo tam pracownicy wyzywają ludzi od pedałów. byłam ostatnio z dziećmi i mężem na zakupach w tejże biedrze i słyszę jak to pracownik jeden do drugiego krzyczy na cały regulator "patrz pedał poszedł". klienci się obejzeli na pracowników a mi ręce opadły. pracownicy są na tyle ****scy że wyzywają ludzi , a poza tym to jest oznaka totalnego średniowiecza, mało tego że może ktoś został nazwany niezgodnie z prawdą to na dodatek wyobraźcie sobie że żyjemy w XXI wieku i wyzywanie kogoś od pedałów to jakieś wsiórstwo i dziecinada. Ja w każdym bądź razie już w Biedronce zakupów nie będę robiła, skoro sieć nie potrafi zatrudnić tam normalnych ludzi którzy będą odnosić się z szacunkiem do każdego klienta. Mało tego , historię tę usłyszało całe grono moich znajomych i kazde z nich jest tolerancyjne i wychowane i kazde wzgardziło takim zachowaniem.
dobrze ze gówniano buduja to i nic sie nie stało
normalnych powiadasz, popracuj tam tydzien a slowo normalnosc nabierze dla Ciebie nowego znaczenia. NIE normalne to sa polskie realia!
Pikantne rozmówki w
łóżku
W sypialni milczenie nie jest
złotem. Tu, żeby osiągać
satysfakcję, trzeba mówić o
własnych pragnieniach. I
chociaż sztuka miłosnej
konwersacji do
najłatwiejszych nie należy,
warto się jej uczyć.
Rewolucja seksualna
nauczyła nas czerpać z seksu
pełnymi garściami, jednak
mówić o nim nadal nie
potrafimy. Zażenowanie
własną cielesnością i
społeczne tabu milczenia
skutecznie sznurują nam usta.
Niepotrzebnie, bo używając
seksownego języka jesteśmy
uwodzicielscy i bardziej pewni
siebie. Erotyczna rozmowa to
afrodyzjak o wielkiej mocy.
Pobudza wyobraźnię,
intensyfikuje doznania
podczas miłosnego aktu, a
nawet wzmaga siłę orgazmu.
Łóżkowe pogawędki potrafią
przełamać opory świeżo
upieczonych kochanków,
rozwiać nudę w długoletnim
związku. Pogłębiają wzajemne
więzi i pozwalają uniknąć
ślepych zaułków
nieporozumień. Spróbujcie
tej sztuki. Jeśli uda się wam
opanować intymny alfabet,
miłosny dialog z partnerem
będzie iskrzył. Staniecie się
erotycznymi poliglotami.
Tylko dla
wtajemniczonych
Język polski jest wyjątkowo
ubogi w słownictwo
erotyczne. Proponuje terminy
medyczne albo wulgaryzmy.
Najlepiej więc, gdy para
stworzy własny kod miłości.
Po inspirację można sięgać do
literatury erotycznej. Dla
odważnych: dosadny język
Henry'ego Millera. Dla
subtelnych: wyrafinowane
ściągawki z "Kamasutry".
Ale jeśli nie chcecie
posługiwać się słowami już
przez kogoś używanymi,
zabawcie się w nadawanie
własnych nazw
poszczególnym częściom
ciała. W podobny sposób
ochrzcijcie też ulubione
pozycje i zachowania
seksualne.
Pamiętajcie, w miłości, tak jak
w życiu, ważny jest dialog, a
nie monolog. Każde z was
powinno się liczyć ze zdaniem
drugiego. Jeśli partner lubi
tytułować swoją męskość
"wielorybem", nie upieraj się,
że bardziej przypomina
"delfinka". Może poczuć się
zignorowany, a w kwestiach
łóżkowych jest to
niewybaczalne. Najlepiej więc
używajcie swoich propozycji
wymiennie. W ten sposób
nikt nie poczuje się urażony.
Im bardziej zróżnicowany
język miłości, tym lepiej. Ale
co zrobić, gdy twój mężczyzna
nie wykazuje zainteresowania
grą słowną? Na zachętę
zaproś go na przykład do
wspólnego oglądania filmu
erotycznego, a gdy
bohaterowie dadzą próbkę
pikantnego dwugłosu,
zaproponuj: "Jakoś mało
finezji w tym dialogu! Może
my potrafimy lepiej?". To z
pewnością obudzi w twoim
facecie ducha rywalizacji.
Mistrzowie erotycznych
rozmówek mają zazwyczaj
swoje hasła klucze. Nie są
one czytelne dla osób
postronnych, stanowią za to
sygnał dla partnera: "Mam
ochotę na seks!". Wy też
szyfrujcie wiadomości
przeznaczone dla swoich
uszu. Możliwości są tu
nieograniczone. Jeśli kiedyś
kochaliście się w łódce,
świetnym zdaniem
wytrychem będzie: "Chcę
powiosłować". A może fala
pożądania ogarnęła was
podczas malowania pokoju?
Możecie wykorzystać to na
nudnym przyjęciu. Wystarczy,
że jedno z was powie:
"Musimy pomalować pokój" i
już macie pretekst, by się
wyrwać... wprost do łóżka.
Takie małe tajemnice nie
tylko podnoszą temperaturę
uczuć, ale łączą kochanków i
tkają między nimi
niewidzialną sieć
porozumienia.
Bez niedomówień
Rozmówki damsko-męskie to
najprostsza droga do
poznania swoich seksualnych
preferencji. Jeśli nie będziesz
wyraźnie sygnalizować
własnych potrzeb, grozi ci w
łóżku minimum satysfakcji.
Gdy natomiast zbyt
zdecydowanie określisz swoje
oczekiwania, możesz
zachwiać męską wiarę we
własne możliwości. Nadmiar
wskazówek upodobni cię do
policjantki kierującej ruchem,
a to nie zachęca do czułości.
Gdyby jednak, dla odmiany,
to kochanek miał tendencję
do musztrowania ciebie,
możesz temu w prosty
sposób zaradzić. Wystarczy,
że będziesz uprzedzać jego
komendy pytaniami, np.:
"Lubisz, gdy tutaj cię
pieszczę?", "Nie za mocno
ściskam?" itp. Dzięki temu nie
będziesz się nigdy czuła jak
szeregowiec wypełniający
rozkazy, a jednocześnie
zyskasz szansę, by trafić w
dziesiątkę jego erotycznej
tarczy.
Nie bój się mówić o seksie
wprost, bez owijania w
bawełnę. Wyrazy z intymnego
słownika powinny być
konkretne. Pruderyjne i
wymijające sformułowania
typu: "Dotknij mnie jeszcze
raz tam na dole", są niejasne
i mylące. Niewielu ludzi
obdarzonych jest szóstym
zmysłem, dlatego zamiast kuli
jasnowidza potrzebne jest
precyzyjne nazewnictwo.
Warto określać rzeczy po
imieniu z jeszcze jednego
powodu: by nie narazić się na
zarzut infantylności.
Nieprzyzwoite życzenia
W łóżku nie trzeba być
panienką z dobrego domu,
można sobie pozwolić na
szczyptę słownej perwersji.
Zamiast ważyć słowa z
aptekarską dokładnością,
pozwól, by były "kosmate".
Czułe sprośności rozpalą
kochanka skuteczniej niż
wyrafinowane pieszczoty.
Wolność słowa zależy od
waszej wspólnej wrażliwości i
stopnia zażyłości. Obydwoje
powinniście jednak uważać,
by nie przekroczyć granicy
dobrego smaku. W
przeciwnym razie pieprzne
kawałki zamiast zaostrzyć
erotyczny apetyt, zniechęcą
do konsumpcji.
Chociaż sypialnia to nie plac
zabaw, humor w łóżku
świetnie rozładowuje
napięcie i pozwala się
odstresować. Dlatego bawcie
się, dowcipkujcie. Frywolne
żarciki i pieszczotliwe
przepychanki słowne mogą z
powodzeniem zastąpić grę
wstępną. Nie ma nic
gorszego, jak para smutasów
uprawiajacych gimnastykę w
pościeli.
Puśćcie wodze wyobraźni.
Niezwykle inspirujące bywają
w łóżku seksualne fantazje.
Wcielając je w życie, można
wzbogacić i urozmaicić czas w
sypialni. Warto być szczerym,
ale mimo wszystko
przepuszczać swoje wizje
przez filtr zdrowego
rozsądku. Jeśli nie daje ci
spokoju fantazja o seksie z
trzema facetami, ukochany
może pomyśleć, że sam nie
jest w stanie cię zaspokoić. A
wtedy udział w twoich
marzeniach stanie się raczej
przyczyną jego frustracji niż
odkrywaniem nieznanych
możliwości.
Ostrożnie z krytyką
W sypialni mówi się wyłącznie
miłe i podniecające rzeczy.
Jeśli musisz "upomnieć"
partnera, zrób to na tzw.
kanapkę, czyli schowaj
krytykę między dwie
pochwały, np.: "Cudownie
całujesz moją pierś! Możesz
zrobić to samo z drugą? O,
właśnie tak!". Inteligentną
pochwałą zyskasz znacznie
więcej niż pretensjami. Jeśli
np. chcesz, by kochanek
dłużej cię pieścił, powiedz:
"Twój dotyk doprowadza
mnie do białej gorączki!".
Gwarantowane, że będzie się
bardziej starał, nawet jeśli te
pochwały są na wyrost.
Uwagi typu: "Znów za szybko
kończysz grę wstępną" tylko
zachwiałyby jego męskim
ego. Kompromitacja w łóżku
to dla każdego z nas niemal
grecka tragedia, dlatego
łóżkowe niedociągnięcia
bezpieczniej omawiać na
neutralnym gruncie. O tym,
że partner jest za mało
delikatny, łatwiej będzie ci
powiedzieć w samochodzie,
gdzie nie trzeba patrzeć sobie
w oczy. Pod kołdrą człowiek
jest szczególnie wrażliwy na
punkcie własnego kunsztu.
Poza tym nie ma tu czasu na
długie wywody. Pomiędzy
jedną a drugą pieszczotą jest
tylko chwila na wyszeptanie
miłosnego zaklęcia czy
wyrażenie intymnego
życzenia. Rozbudowane gry
słowne lepiej prowadzić poza
sypialnią, podczas spaceru,
kolacji przy świecach czy
weekendowego wyjazdu.
Takie okoliczności sprzyjają
nie tylko naprawianiu
błędów, ale również temu, by
snuć wspólne fantazje,
wspominać erotyczne
uniesienia, dzielić się
miłosnymi oczekiwaniami.
Seksowny język ma przede
wszystkim podniecać i
wzmacniać erotyczną więź, a
nie być źródłem
niepotrzebnych tarć i kłótni.
Pani z piekarni lekko przesadza ja przyjechałem na akcje ponieważ jestem strażakiem i żadnych ciastek tam nie było dlatego ze autobus nie wjechał w cukiernię tylko w proszki do prania które są na sklepie netto panią z piekarni trochę wyobraźnia poniosła :-)
Pozdrawiam PANIĄ : Irenę Korolak