Dotychczasowe próby sprzedaży włókienniczej spółki nie przyniosły żadnych rezultatów. Ale taka, jak jeleniogórska przędzalnia czesankowa, jest w Polsce tylko jeszcze jedna w Łodzi.
- Na rynku więc zaczyna brakować produktów, które wytwarzamy. Więc jest szansa, że znajdzie się inwestor, tym bardziej, że spółka ma zamówienia i ciągle produkuje. Czasem pracujemy nawet na trzy zmiany – mówi Zofia Czernow, prezes Aniluksu.
Dziś w spółce pracuje 125 osób. Aniluks wytwarza włóczki i przędze z włókien naturalnych i syntetycznych. Produkcja idzie głównie na rynek krajowy, ale są też kooperanci zagraniczni.
Spółka nie jest wyjątkiem w branży włókienniczej – też ma trudności i zobowiązania.
- A jaka firma dziś ich nie ma? Ale na bieżąco regulujemy zobowiązania, około 1 miliona złotych miesięcznie. To jednak nie stanowi żadnej przeszkody w prywatyzacji. Spółka jest przygotowana do sprzedaży, czekamy na ogłoszenie – dodaje prezes firmy.
Zofia Czernow mówi, że jeszcze nie podjęła decyzji, czy zgłosi swoją ofertę w konkursie na prezesa spółki na kolejną kadencję. Rada Nadzorcza przyjmuje oferty do 26 marca.
Komentarze (3)
Park maszynowy to Muzeum.
Jelenia Góra to ruina.
Bezrobotni to pielgrzymi.
A Orzeł w Mysłakowicach - ostatni lniarski zakład w Polsce - już prawie leży. Wyłączyli im prąd , produkcja stoi a ludzie nie dostają wypłaty. Życzę Aniluksowi powodzenia, ale czy jak pracownicy kupia 25 proc akcji to to wystarczy by "inwestor strategiczny" nie wywrócił Aniluksu?
Dla niektórych Anilux to wspaniała przykrywka do działalności usługowej. Po
co stac na ulicy jak klijentów można przyjmowac pod dachem.A wszyscy udają
że nikt nic nie wie !!!!!