To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Ale śmierdzi

– Ja swoją lodówkę opróżniłam, sąsiadka nie – mówi Halina Siedliska.

- Jest pełno much, robaków, no i ten smród. Nie do wytrzymania – mówią lokatorzy budynku przy Wolności 70. Mieszkańcy i Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej przez kilka dni obwiniali się nawzajem winą za zaistniałą sytuację. Sprawa rozwiązała się dopiero po interwencji sanepidu.

– Tam jest brud, smród i ubóstwo – mówi Renata Sobczak, mieszkanka w budynku przy ulicy Wolności 70. – Jak jest niższe ciśnienie, to tak śmierdzi, że korytarzem przejść nie można. Ostatnio jak wychodziłam, to myślałam, że zwymiotuję.

Kobieta mieszka z córką i dwoma wnukami na pierwszym piętrze.

- Córka wzięła dzieci i wyprowadziła się do znajomej, bo tu nie da rady mieszkać – dodaje. - Jeszcze jakiejś choroby się dzieci nabawią.

– Ten smród jest tu od tygodnia – mówi Halina Siedliska, starsza kobieta. Mieszka ona na drugim piętrze budynku przy ulicy Wolności 70.

Skąd się wziął przykry zapach? Na początku czerwca w budynku doszło do nieszczęścia. Wybuchł gaz w mieszkaniu na drugim, najwyższym piętrze. W powietrze wyleciała części ściany frontowej oraz dwie ściany do sąsiednich lokali. Starszego mężczyznę w ciężkim stanie przewieziono do szpitala. Po pięciu dniach zmarł. Inspektor budowlany orzekł, że naruszona jest konstrukcja w tej części budynku. Policja zamknęła lokal, w którym mieszkał zmarły i dwa sąsiednie pomieszczenia, w których także poleciały ściany. To pomieszczenia gospodarcze należące do innych lokatorów, którzy mieszkają na tym samym piętrze. Jedni lokatorzy to rodzina zmarłego mężczyzny, ale nie żyli razem: on zajmował tylko jeden pokój z oddzielnym wejściem. W zamkniętych pomieszczeniach odłączono też prąd. Tyle, że w jednym z nich była lodówka, a w niej mięso.

– Przez miesiąc był spokój, ale jak zaczęły się upały, zepsute mięso zaczęło zwyczajnie śmierdzieć – mówią ludzie.

Smród był coraz większy, czuć go było wyraźnie już od samego wejścia do budynku. Mieszkańcy mówią, że jest też więcej robaków i much.

- Lep na muchy muszę zmieniać dwa razy w tygodniu – opowiada Halina Siedliska, mieszkająca za ścianą pomieszczenia z lodówką.

Caly artykuł na temat pozostałych problemów mieszkańców zniszczonego bloku przeczytasz w ostatnim numerze "Nowin Jeleniogórskich".

miesco w lodowce3.jpeg
mieso w lodowce2.jpeg

Komentarze (2)

Jak policja mogła zamknąć nie sprawdzony lokal. Pewnie nie pomyśleli ze trzeba to dokładnie sprawdzić. Brak myślenia i ślepo wykonywane polecenia.

Obwiniali się winą??!! Halo!