Jerzy Kisiel z biura nieruchomości „Pelkom” mówi, że dwukrotnie szukał i znalazł inwestora zainteresowanego tą nieruchomością.
- Już po kapitalnym remoncie, zanim dom handlowy został zagospodarowany, rozmawiałem z firmą Sobiesława Zasady. Gdyby nie sprawa braku dojazdu i zbyt wysoka cena, to kto wie, czy nie doszłoby do transakcji. Parę lat później ściągnąłem do miasta inwestora z Warszawy, który oferował 2 miliony dolarów. To była dobra cena, zważywszy, że płatna niemal od ręki. Ale władze miasta zaczęły przeciągać negocjacje, próbować podwyższać cenę i inwestor zrezygnował. Z naszych wyliczeń wyszło, że zwrot zainwestowanego kapitału nastąpiłby po 22 latach. Więc tym bardziej oferta tego inwestora była korzystna, bo kto by chciał tak długo czekać – mówi J. Kisiel.
Przeciwna sprzedaży „Domu dziecka” jest Zofia Czernow, za której kadencji, jako prezydenta miasta, obiekt przeszedł kapitalny remont. Największe wtedy kontrowersje wzbudziły koszty przedsięwzięcia, które wyniosły kilka milionów złotych.
- Jestem przeciwna sprzedaży obiektu w tym roku, głównie ze względu na sytuację na rynku nieruchomości. Przecież jest zastój i nie osiągnie się spodziewanej ceny, a przecież nie chodzi o to, by sprzedać za wszelką cenę. Poza tym jest to miejsce pracy wielu osób, a można założyć, że po sprzedaży obiektu nowy właściciel podniósłby ceny najmu i dla wielu oznaczałoby to konieczność szukania nowego lokum. No i gdzie ci ludzie pójdą? Przecież prognozy dotyczące gospodarki mówią, że wzrośnie bezrobocie, także i w Jeleniej Górze, więc nie możemy pozbawiać osób prowadzących w „Domu dziecka” swoje małe firmy, miejsc pracy. Inną spraw jest to, że obiekt ten przynosi miastu dochód i nie ponosimy żadnych kosztów – przekonuje Zofia Czernow.
Według Jerzego Kisiela, „Dom dziecka” zawsze będzie atrakcyjną nieruchomością ze względu na lokalizację i formę architektoniczną, choć rozwiązania przestrzenne wnętrz nie przystają już do metod współczesnego handlu.
- O wiele lepiej rozwiązana jest sytuacja w domu handlowym przy ulicy 1 Maja. A jeśli mówimy o „Domu dziecka”, to poza atrakcyjnością obiektu trzeba patrzeć na jego wartość, jako obiektu komercyjnego. Mierzy się ją w stosunku do rynkowych cen najmu na danym rynku, współczynnika zapełnienia, czyli ciągłości najmu i kosztów stałych – mediów i podatków.
W obliczu budowy „Pasażu Grodzkiego” i zaplanowanych dwóch kolejnych galerii handlowych – Focus Mall oraz galerii na terenie dworca PKS, podaż powierzchni handlowych i usługowych w mieście znacznie wzrośnie. Czy dla potencjalnego inwestora „Dom dziecka”, który przypomina „Florę” pod dachem, będzie atrakcyjny?
Dom handlowy na rogu Długiej i Krótkiej na przedwojennym zdjęciu. |
"Dom dziecka" - zdjęcie z 1992 roku. (fot. Kazimierz Piotrowski) |
Komentarze (2)
Flora pod dachem jest jak najbardziej adekwatną nazwą tego obiektu. stoiska sa luzno porozrzucane i dodatkowo nic atrakcyjnego tam nie ma !!!
dom dziecka wkrótce opustoszeje i będzie fajna hala na cele kulturalne- może dla bwa?