W Czechach prywatnych szpitali jest niewiele. Większość zarządzana jest przez samorządy. W większych szpitalach, odpowiednikach naszych wojewódzkich, doprowadza to do tego, że po wyborach wymieniana jest kadra odpowiedzialna za służbę zdrowia. Ponieważ nowi ludzie nie zawsze są kompetentni, otaczają się wianuszkiem specjalistów-doradców. Każdy coś za swoją pracę dostaje, więc koszty idą w górę.
W Niemczech nie ma takich problemów finansowych, jak w wielu szpitalach w Polsce. Małe szpitale prowadzone są przez gminy i jakoś sobie radzą. Większe są prywatyzowane przez duże koncerny, które szukają oszczędności i zysku. Dlatego chętnie prowadzą oddziały, których usługi są rentowne i pozbywają się tych, za które kasy chorych płacą mniej.
Konferencję zorganizował NSZZ Solidarność.
Komentarze (1)
Przyjechali po 0,5 godzinie od zgłoszenia o niewydolności serca. W karetce(R) bez oświetlenia wkłuto weflon w moją żyłę. Czułam,że przebito moją żyłę na wylot.W szpitalu podłączono kroplówkę .Jakoś zchodziła. Gruga kroplówka już nie chciała się wcisnąć. Za nadgarstkiem zrobił się liliowy balon. Doświadczona pielęgniarka wkłuła nowy weflon w drugą żyłę i tu kroplówka migiem znalazła się w mojej krwi. Na oddziale ratunkowym w Jeleniej Górze czułem, że leżę w przeciągu. Zmieniali się pacjenci. Przez 9 godzin kroplowania do mojego organizmu płynów sześć razy zajrzała jakaś pielęgniarka i 4 razy lekarz. Prosiłem Boga aby jak najszybciej opuścić to pomieszczenie. Jedna nerwówka, żadnego spokoju. Może to teraz leczą choroby serca bodźcami nerwowymi. Głód ściskał w żołądeczku, sucho w gardle ale dokarmili mnie kroplówkami. Na drugi dzień w domu obejrzałem swoje członki. Na obydwu rękach wylewy podskórne na jednej 10cm x6 cm, na drugiej 13 x 3 cm i 2,3 x 12 cm od łokcia w dół po pobraniu krwi z żyły do badania. Pozostał mi tylko smak horroru, horroru i jeszcze raz horroru.Walczyłem o to aby nie likwidować szpitala przy ulicy Ogińskiego ale po tym co przeżyłem długo jeszcze będę się zastanawiać czy to jest szpital!!!