To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Wypadków w górach coraz więcej

- Aplikacja "Ratunek" jest nieoceniona w naszej pracy - mówi Sławomir Czubak.

– Mieliśmy pełne ręce roboty – mówi Sławomir Czubak, naczelnik Grupy Karkonoskiej GOPR. Według statystyk, ratownicy w minionym roku podjęli blisko pół tysiąca interwencji.

Wyjeżdżali do akcji dokładnie 473 razy. To znacznie więcej, niż w poprzednich latach. – Statystyki wypadkowości są ściśle powiązane z ruchem turystycznym, który odbywał się na terenie nie tylko Karkonoszy, ale i całych Sudetów Zachodnich – tłumaczy Sławomir Czubak. – Region odwiedziło więcej ludzi, to i było więcej wypadków. Niestety, zanotowaliśmy w ubiegłym roku 5 wypadków śmiertelnych.

Co zrozumiałe, najwięcej interwencji podjęto w trzecim kwartale – czyli w szczycie letniego sezonu turystycznego – aż 181. Ratownicy mają co robić także zimą – w pierwszym kwartale ubiegłego roku interweniowali 120 razy. Naczelnik podkreśla, że od kilku lat, po zmianie przepisów, GOPR nie prowadzi zadań ratowniczych na stokach narciarskich. – Jak widać, i bez tego mamy co robić – podkreśla.
Podał też cząstkowe statystyki dotyczące ruchu turystycznego, uzyskane z Karkonoskiego Parku Narodowego. 27 sierpnia Śnieżkę odwiedziło prawie 5,5 tysiąca osób. To, że najwyższy szczyt Karkonoszy cieszy się olbrzymią popularnością, było do przewidzenia. Zaskakują jednak dane z innych miejsc, np. Chojnika. 15 sierpnia ubiegłego roku na zamek weszło... 2,4 tysiąca osób!
Na szczęście, starania ratowników o zwiększenie zatrudnienia zakończyły się powodzeniem. Za zgodą ministerstwa, liczba etatów w Grupie Karkonoskiej zwiększyła się z 15 do 17. Dodatkowo w dyspozycji jest 63 ratowników ochotników.
– Nieocenionym narzędziem okazała się aplikacja „Ratunek” – mówi naczelnik Grupy Karkonoskiej. – Pozwala na błyskawiczne zlokalizowanie zaginionych turystów, co skraca czas dotarcia do nich ratowników. W kilku przypadkach w ogóle nie było konieczności wysyłania ich. Ratownik dyżurny widząc, gdzie znajdują się zagubieni turyści i wiedząc, że są w dobrej kondycji, naprowadził ich na szlak przez telefon. 

Komentarze (2)

Kolejny argument aby akcje GOPR były ODPŁATNE, tak jak na Słowacji i w innych dawno już ucywilizowanych krajach. Fakturka w łapę, ubezpieczyciel zwróci albo i nie, gdy stwierdzi lekkomyślność w postępowaniu turysty. A nic tak nie uczy rozsądku jak zdrowe trzepniecie po kieszeni lub koncie.

Populizm z "płaceniem"!!!
Szkoda, że nie ma obowiązku ubezpieczania się.