
Łowczy z jeleniogórskiego koła PZŁ twierdzą, że sarny mają pełne paśniki. Podchodzą natomiast do domów, gdyż wolą szukać pożywienia na obrzeżach lasów, nawet blisko terenów zabudowanych.
Straż miejska przyznaje, że ten rok jest tragiczny dla saren. Strażnicy zanotowali już 75 martwych sztuk. Niektóre były zagryzione przez psy, inne padły z wycieńczenia. - W tym roku mieliśmy mnóstwo zgłoszeń w tej sprawie – mówią strażnicy.
Zarówno łowczy jak i strażnicy apelują do ludzi, by nie dokarmiali zwierząt. To tylko przyzwyczaja ich do podchodzenia do domów.
- Gdyby miały pokarm w lesie, nie podchodziłyby tutaj – mówi z kolei pani Józefa. Nie wierzy w zapewnienia łowczych i leśników, że sarny są dokarmiane. - I nie ma co się tłumaczyć, że zima jest długa. Przeżyłam wiele dłuższych i mroźniejszych zim, było po -30 stopni, ale nie było tylu saren - dodaje.
Twierdzi też, że dopóki sarny będą podchodzić, to będzie im rzucać chleb. - A co mam zrobić – odpowiada.
Komentarze (4)
To,że zwierzyna podchodzi do naszych zagród to nic dziwnego, przecież my się p****y coraz dalej do lasu budując nasze wypasione hacjendy- gdzie biedna zwierzyna ma się podziać skoro zajmujemy ich tereny.
dobrze że z lodówek jeszcze nam nie wyjadają
A co robią myśliwi? Na polowania to by poszli, ale dokarmiać zwierzyny nie ma komu. Czemu na obrzeżach miasta , na skraju lasów nie ma paśników z sianem? To ich wina. Na działkach nic z tym nie można zrobić i tyle.