„Przedmiotowa nieruchomość znajduje się w liniach rozgraniczających ulicy Wolności, częściowo na ternie określonym, jako teren usług i docelowo przeznaczona jest do wyburzenia” - czytamy w jednym z pism z obfitej korespondencji prowadzonej z magistratem od wielu lat przez lokatorów.
- To poniemiecki budynek, stoi tyle lat i nawet, gdy poszerzano ulicę Wolności, to nikomu nie przeszkadzał. Po obu stronach są chodniki, pasy jezdni są równej szerokości. Po co więc mieliby poszerzać ulicę? - pyta zdziwiony Jacek Dumin. Według niego, skoro przez jego i sąsiedni budynek biegnie linia rozgraniczająca to w jedną i drugą stronę ulicy Wolności na kolejnych odcinkach jest szereg takich domów blisko drogi. - I co? Wszystkie będą wyburzać? A jakim cudem pozwolenie na budowę dostała pobliska „Biedronka” i dalej, nowy budynek mieszkalno-usługowy?
Jacek Praszczyk, zastępca naczelnika wydziału geodezji i gospodarki gruntami w jeleniogórskim urzędzie miasta wyjaśnia, że odmowa sprzedaży mieszkań podyktowana jest zapisami w planie zagospodarowania przestrzennego i wytycznymi uchwały rady miejskiej:
- Uchwała wyłącza ze sprzedaży lokale w budynkach bez stałej lokalizacji. A budynek takiej lokalizacji nie ma, bo zapisami planu znajduje się w linii rozgraniczającej. Zapisy uchwały i planu, jako prawa miejscowego, nie pozwalają na robienie wyjątków.
Według naczelnika, pobliski sklep „Biedronka” stanął kilkanaście metrów od ulicy, a pod funkcje przewidziane linią rozgraniczającą zostawiona jest rezerwa gruntu.
- Ja bym swoje mieszkanie wykupiła, ale niech mi ZGL chociaż okna wymieni. Są już tak wypaczone, że się nie zamykają do końca. W zimie wieje, w czasie deszczu leje się woda – mówi starsza pani z parteru budynku Wolności 261. Przyznaje, że o wykup teraz specjalnie za zabiega.
Ale Duminowie pierwszy wniosek o kupno mieszkania złożyli już w 1982 roku. Wtedy decyzja była odmowna, ale nie pamiętają, czy także z powodu planów poszerzenia drogi.
- My nie chcemy niczego ponadto, co innym przysługuje, czyli możliwości kupna mieszkania za 1 procent. Mieszkamy tu od 1961 roku. Mieszkanie jest duże, 90 metrów kwadratowych, można by nawet zrobić dwa oddzielne mieszkania. Ale, widzi pan, specjalnie człowiek tu nie inwestuje, bo nie swoje. A kto nam zwróci, jak zrobimy generalny remont, a za rok, czy dwa przyjdą i każą się wyprowadzić, bo jednak będą wyburzać? - zastanawia się J. Dumin.
Na razie jednak Miejski Zarząd Dróg i Mostów nie ma żadnych planów dotyczących przebudowy ulicy Wolności.
- Nie będzie ich pewnie za pięć i dziesięć lat. I jeśli w podobnych sprawach architektura występuje do nas o opinię, to odpowiadamy, że nie przewidujemy w najbliższej przyszłości takie zakresu przebudowy, który wymagałby wyburzania budynków. Ale z drugiej strony, skoro planiści przewidzieli rezerwę pod ewentualną rozbudowę, to te zapisy zobowiązują. Powstaje taki urzędniczo-prawny pat. Gdy zainteresowani ludzie przychodzą do nas, to radzę im, by spokojnie mieszkali nadal tak, jak mieszkają i remontowali swoje mieszkania – mówi Jerzy Bigus, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów. I dodaje, że takich przypadków, nie tylko przy ulicy Wolności, jest w mieście więcej.
Co mogą zrobić lokatorzy mieszkań komunalnych, którzy czują się poszkodowani całą sytuacją i niemożnością wykupu lokali? Mogą składać wnioski o zmianę planu zagospodarowania przestrzennego, na przykład o korektę linii rozgraniczających.
- Każdemu przysługuje takie prawo, a wnioski przyjmowane są do końca sierpnia. Prezydent rozpatruje je raz w roku. Trzeba je odpowiednio umotywować – wyjaśnia Magdalena Ciejak z wydziału urbanistyki i architektury urzędu miasta.
Wątpliwe jednak, by argumenty o chęci wykupu mieszkania, zgłaszane nawet przez większą ilość osób, zrewidowały planistyczne ustalenia. Wynik zderzenia interesu prywatnego z publicznym jest łatwy do przewidzenia.
- Dziś jeszcze nie ma potrzeby poszerzania drogi, ale kto wie, jak będzie za dziesięć, czy piętnaście lat? Może będą pieniądze i pomysł poprowadzenia, na przykład, skrajem drogi ścieżki rowerowej. Plan nie ma terminu, ale musi uwzględniać możliwość różnych wariantów rozwoju przestrzennego miasta – dodaje M. Ciejak.
Jacek Dumin zapowiada, że jeśli nie będzie mógł wykupić mieszkania, a ZGL nie będzie prowadził w lokalu remontów, to niezbędne prace przeprowadzi na własny koszt i będzie się domagał na drodze sądowej zwrotu nakładów.
Komentarze (2)
Jeżeli ta uchwała rady miasta jest bezterminowa to powinna mieć okres retencji i po pewnym czasie się zdezaktualizować dając szansę na remonty domów czy ich wykupienie. Bo to jest bezprawie gdy robi się jakąś miejscową uchwałę bezterminowo i przez 50 lat nic nie będzie się działo w tym miejscu.