Obserwował więc zabiegi drogowców. Nie przemęczali się, nie śpieszyli. Raz ich było więcej, raz mniej.
- Pracuję w tej branży więc wiem w jaki sposób i w jakim czasie można zbudować takie progi. Ułożenie progów z kostek nie wymaga wielkiej filozofii. Ale żeby trzy tygodnie bawić się z taką „inwestycją” to przesada. Żeby do tego lało, czy był mróz.... A pogoda była cały czas ładna. No, ale jak się robi za państwowe pieniądze, to co się dziwić – ironizuje nasz rozmówca.
Komentarze (7)
Paranoją jest to, że jak ulicy przywracano ruch dwukierunkowy zdjęto wówczas dwa progi zwalniające, tyle że nieco dalej od skrzyżowania z Jana Pawła. Taki demontaż przecież ten kosztował. Teraz wydaje się publiczne i niemałe pieniądze, żeby zbudować nowy próg. MASAKRA.
nie dwa progi tylko jeden zdjęto, tego drugiego juz od dawna nie było.
a tak nawiasem pisząc, bo co tam w ogóle progi ??? przecież ta droga jest tak zajechana jak koń po westernie, tam żeby nie uszkodzić zawieszenia trzeba mimowolnie jechać 40 km/h maks hehehe, po prostu tam są naturalne warunki do wolnej jazdy :). A zniszczona nawierzchnia jest tam już od wielu lat i nie ma to nic wspólnego z puszczonym ruchem dwukierunkowo.
to prawda, ani nie jest potrzebny tam próg, ani nominalne ograniczenie do 40, bo tam nie da się i tak szybciej jechać... w sumie to ten próg jest chyba najrówniejszym fragmentem tej ulicy....
Takie progi z kostki powiny tez miec zamontowane jakies elementy odblaskowe zeby byly dobrze widoczne w nocy.
Dla mało myślących próg zwalniający to recepta na ograniczenie prędkości. Nie biorą jednak często pod uwagę, że samochód ciężarowy przejeżdżający przez takie cudo robi tyle hałasu, że mieszkańcy po kilku miesiącach mają tego serdecznie dość. Znam kilka miejsc, w których po pół roku apelowano o rozebranie progu z przyczyn wibroakustycznych.
do anonimmmm:) chlopcze masz znaki