Kierowniczka sklepu w Mirsku w sobotni poranek zauważyła, że ktoś włamał się do pomieszczeń gospodarczych należących do sklepu. Stwierdziła, że zginęły puste butelki, mięso. Zdemontowano też kamerkę monitoringu. Zapewne po to, żeby uniemożliwić rozpoznanie sprawców. To się jednak na nic zdało. Policja dość szybko ustaliła, że włamania dokonali 36-letni mieszkaniec Mirska i jego 37-letnia koleżanka. Udało się odzyskać część łupu , a sprawcy trafili do aresztu. W sumie straty sklepu oszacowano na 500 zł.
Dwojgu przestępców grozi wyrok do 10 lat pozbawienia wolności.
Komentarze (4)
Cholera!
Bandytyzm w czystej postaci!
Kamerka warta ze 100zł. i ... padlina przerobiona na produkt spożywczy!
gdyby to było MIĘSO, to leżałoby w chłodni!
Butelki po "perle" zapewne.
Bezzwrotne.
I dlaczego tylko 10 lat?
Strzał w tył głowy! Zbrodniarze!
Dziś kamerka za stówę, jutro twoje radio za stówę. Strzał w tył głowy nie pomoże - straty powinny być odpracowane. Przy odpowiednio dużej liczbie 'chętnych' nożna otworzyć nawet kamieniołom.
jak włamią sie do małego sklepu, to sprawa jest uomarzana z braku sprawców, a w dino to za 500zł złapia złodzieja. Dla kogo ta policja pracuje????
Soniu, jak to dla kogo? Dla tego co więcej płaci... Chciałabyś pracować za darmo? Policjanci też nie chcą...