To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Wielka akcja ratownicza w Orle

Fot. ROB

W zakładach Orzeł w Mysłakowicach był wybuch, częściowo zawaliła się konstrukcja hali, są ciężko ranni – takie zgłoszenia otrzymały dzisiaj jednostki ratownicze OSP i PSP. Na szczęście to tylko ćwiczenia.

– Prowadzone są w ramach Manewrów Ratownictwa Medycznego, które trwają od środy – wyjaśnia Starszy kapitan Andrzej Ciosk, oficer prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Jeleniej Górze. – . Tradycyjnie w ostatni dzień są ćwiczenia przy zdarzeniu masowym.

 

Uczestnicy akcji to 35 zastępów OSP i PSP z całej Polski, głównie z Dolnego Śląska. Ekipy po otrzymaniu zgłoszenia przyjeżdżały na teren mysłakowickiego Orła. Ratownicy wchodzili do hali, tam udzielali pomocy pozorantom. - Ten jest czerwony, tego bierzemy teraz – mówili między sobą ratujący.

 

Pozorantami byli uczniowie Gimnazjum nr 1 w Jeleniej Górze i licealiści z cieplickiego „Norwida”. - Mam ranę na nodze. Długo czekałam na pomoc – niecierpliwiła się Natalia Bartoś z „Jedynki”.

 

Jak mówi organizator manewrów Robert Domański, najważniejsza jest koordynacja wszystkich działań. - Chodzi o to, by uniknąć parcia typu: są ranni to idę ich ratować - tłumaczy. – Może się bowiem okazać, że ratuję jednego człowieka a obok jest drugi, który potrzebuje natychmiastowej pomocy. Tego, którego teraz ratuję, może poczekać jeszcze kilka minut.

 

Tradycyjnie przy wypadkach masowych rannych oznacza się kolorami. Czerwonym są oznaczeni ci, którzy są w stanie zagrożenia życia. - Oni muszą mieć pilnie udzieloną pomoc specjalistyczną, jak najszybciej trafić na salę operacyjną – mówi R. Domański.

 

Niestety, założenia są takie, że będą ofiary śmiertelne. – Zawsze zakładamy wariant taki, że coś się dzieje nie tak – mówi R. Domański. – Tak samo jest w życiu. Jednym z elementów przy tego typu wypadkach jest wyznaczenie miejsca umieszczania zwłok. Tutaj też nie możemy tego pominąć.

 

W pierwszy dzień manewrów odbyły się zajęcia teoretyczne. - Potem były działania poszukiwawczo-ratownicze w lasach k. ośrodka Lubuszanin w Sosnówce – mówi A. Ciosk. - Wczoraj z kolei wykonywali działania na stacjach.

 

Teraz czeka ich podsumowanie. – Na razie ta koordynacja wśród dowódców operacyjnych wygląda w miarę dobrze. To miłe zaskoczenie – powiedział w trakcie działań Robert Domański.

IMG_2545.JPG
IMG_2548.JPG
IMG_2549.JPG
IMG_2554.JPG
IMG_2559.JPG
IMG_2561.JPG
IMG_2569.JPG
IMG_2579.JPG
IMG_2583.JPG
IMG_2587.JPG
IMG_2594.JPG
IMG_2597.JPG
IMG_2600.JPG
IMG_2612.JPG
IMG_2616.JPG
IMG_2620.JPG
IMG_2627.JPG
IMG_2629.JPG
IMG_2647.JPG
IMG_2653.JPG
IMG_2655.JPG
IMG_2661.JPG
IMG_2670.JPG
IMG_2677.JPG
IMG_2689.JPG
IMG_2691.JPG
IMG_2695.JPG
IMG_2702.JPG
IMG_2710.JPG
IMG_2724.JPG
IMG_2726.JPG
IMG_2738.JPG
IMG_2741.JPG
IMG_2749.JPG
IMG_2751.JPG
IMG_2762.JPG
IMG_2765.JPG
IMG_2766.JPG
IMG_2770.JPG
IMG_2780.JPG
IMG_2785.JPG
IMG_2796.JPG
IMG_2799.JPG
IMG_2803.JPG
IMG_2806.JPG
IMG_2810.JPG
IMG_2814.JPG
IMG_2817.JPG
IMG_2832.JPG

Komentarze (6)

moro zamiast nomexu???? to raczej nie jest strój bojowy... pogratulować tej jednostce OSP która puściła gościa w moro....

Umundurowanie to jest niewielki błąd jeśli już przy tego typu działaniach, natomiast dużym błędem jest wejście (wprowadzenie) ratowników na teren katastrofy budowlanej (część hali się zawaliła) bez ochrony głowy!

adus132 nomex jest dobry do pożarów, a w tego typu działaniach ubrania ratowników powinny być lekkie i w miarę możliwości nie krępować ruchów. Poza tym na gruzowisku im lżej tym lepiej, nawet psy ratownicze te mniejsze i lżejsze są uważane za lepsze (nie mam nic do owczarków, które są rewelacyjne i niezastąpione w wielu innych działaniach :)

Jakby pozamykano wszystkie zakłady w kotlinie jak np Orła to i ćwiczeń by nie trzeba było robić , bo by nie miało się co zawalić . Swoją drogą fajnie, że służby ratunkowe ćwiczą , ale też smutne że wielkie fabryki poupadały i nadają się do rozbiórki lub rozebrane zostały.

WALĄ SIĘ NIE TYLKO STARE FABRYKI, WIĘC TEGO TYPU ĆWICZENIA SĄ JAK NAJBARDZIEJ NA MIEJSCU. MŁODZIEŻ W WIEKU GIMNAZJALNYM ORAZ LICEALNYM, KTÓRA UCZESTNICZYŁA W TYCH ĆWICZENIACH MIAŁA OKAZJĘ ZOBACZYĆ JAK WYGLĄDAJĄ AKCJE RATOWNICZE. MOGLI RÓWNIEŻ POZNAĆ ZASADY PRAWIDŁOWEGO ZACHOWANIA SIĘ W KRYZYSOWEJ SYTUACJI.
P.S. ĆWICZENIA NIE ODBYWAŁY SIĘ W FABRYCE, KTÓRA NAPRAWDĘ MOGŁA SIĘ ZAWALIĆ, TYLKO W TEJ BEZPIECZNEJ. WSZYSTKIE KOMENTAZRE TYPU ''TAKIE ZABAWY NIE SĄ POTRZEBNE'' SĄ ZBĘDNE.

Problemem była straż, która kompletnie nie wiedziała jak ma się zachować. Bytali uczniów w jaki sposób mają ich ratować. Żałosne.