
Osadzony Robert P. twierdzi, że został pobity przez strażników za to, że nie chciał wykonać polecenia wychowawczyni. Mężczyznę przenoszono do innej celi, ale ten nie chciał się przeprowadzić na inny oddział twierdząc, że są tam osoby, z którymi ma konflikt, a one uczestniczą w więziennej podkulturze.
Po tym, jak więzień nie chciał przejść do innej celi funkcjonariusze wyprowadzili go siłą, a potem – według jego relacji – pobili go. Za nieposłuszeństwo miał zostać ukarany wszelkimi możliwymi karami dyscyplinarnymi z odebraniem prywatnego telewizora włącznie.
Mężczyzna twierdził też, że w areszcie nie dostawał przysługujących osadzonym wystarczających porcji jedzenia. Na przykład ziemniaków na obiad. Z kolegami z celi w 100-gramowym słoiku po kawie odmierzali ilość ziemniaków, których – według normy – miało być 200 gramów.
Przesłuchany przez sąd w charakterze świadka kolega z celi Roberta P. przyznał, że zwykle były to dwie kulki ziemniaków ważące w sumie po 100 – 130 gramów. „Zaniżali też racje dżemu, kiełbasy i chleba, przy kotletach to nie wiem”.
Mężczyzna opowiedział sądowi, że gdy razem z innymi osadzonymi w ramach protestu odmówili któregoś dnia jedzenia w ogóle, wówczas zrobił się raban i dostali wtedy więcej dżemu.
Robert P. skarżył się także na inne okoliczności odbywania kary w jeleniogórskim areszcie. Pisał do Centralnego Zarządu Służby Więziennej skargi na brak właściwej opieki lekarskiej, na szykany ze strony dyrekcji i na brak jej reakcji na zgłaszane sprawy.
Kontrole okręgowego inspektoratu nie wykazały jednak nieprawidłowości. Potwierdziły natomiast stosowanie przymusu bezpośredniego wobec osadzonego, który bywał agresywny i odmawiał wykonywania poleceń. Robert P. groził tez funkcjonariuszom za co został skazany przez sąd.
Mężczyzna twierdził jednak, że „nieludzkie, niegodne i niehumanitarne” traktowanie go przez strażników za przyzwoleniem dyrekcji doprowadziło go do załamania psychicznego i dlatego próbował targnąć się na swoje życie.
Osadzony samookaleczał się, bo – jak uznała kontrola – taki miał sposób, by „wyrwać się z celi do szpitala”. Gdy jednak po jednym takim przypadku zawieziono go do więziennego szpitala we Wrocławiu, tam odmówił leczenia.
Zarząd służby więziennej jest dość częstym adresatem pism osadzonego. W jednym z nich skarżył się, że nie może korzystać ze spacerów w obawie przed pobiciem przez funkcjonariuszy. Pisał też o „atandzie”, która ciągnie go po posadzce do celi dźwiękowej, gdzie jest katowany. I nadal twierdził, że jest bity przez klawiszy „dwa razy w tygodniu lub dwa razy dziennie w zależności od nastroju lub zmiany”.
Przepytany potem przyznał, że jedno pismo pisała jego siostra, która trochę poniosło, a on nie musi się niczego obawiać w areszcie. Z kolei siostra Roberta P. wyznała przed sądem, że widziała u brata siniaki na ciele, a on skarżył się na bicie w więzieniu. Dodała jednak, że „brat jest nie do końca uczciwy”, więc „może to zmyśla, a może nie”.
Przesłuchany w tej sprawie przez sąd inny kolega z celi Roberta P. twierdził, że był on człowiekiem spokojnym, a funkcjonariusze celowo rozpuścili plotkę o tym, jakoby Robert był pedofilem. I dlatego był szykanowany. Kolega wiedział jednak, że tak nie jest i chciał z nim razem siedzieć w celi. Przyznał, że któregoś razu słyszał, jak Roberta strażnicy zabrali z celi do części przy łaźni, gdzie nie ma kamer i słyszał jakiś hałas. Robert Mówił, żeby go nie bili.
Sąd w całości oddalił powództwo osadzonego nie znajdując dowodów, które potwierdzałyby jego twierdzenia.
Komentarze (12)
Za moje podatki menda jeszcze się roztrząsa nad ziemniaczkami. Powinien iść do pracy i dostać tyle na ile zapracuje.
menel domaga się warunków sanatoryjnych a dobrze powinni mu wpier..ć , za nic nie idzie się do pierdla, powinien tak jak w Czechach pracować na swoje utrzymanie i wtedy domagać się podwyższonej dawki jedzenia za odpłatnością.
Moim zdaniem powinno się dokładniej zbadać sprawę przez niezależną komisję!!!
Dziwne, 2 lata w areszcie (w Jelonce jest areszt śledczy nie więzienie) czy oznacza to że proces tego osadzonego jeszcze trwa?. Polski wymiar sprawiedliwości powinien wziąć przykład ze Stanów Zjednoczonych AP, gdzie lekarza Jecksona osądzonow półtora miesiąca.
W jeleniej jest Areszt ale zdecydowana większość to skazani (ok 300 osób)
Natomiast TA jest około 40.
Śmiechu warte ... Powinien Się cieszyć że w ogóle dostał jedzenie . Z tego co wiem to w aresztach maja rarytasy ( ciepło jedzenie telewizje ) wszystko za darmo . Wiele osób specjalnie popełnia przestępstwa ( drobne ) aby iść w zimę do więzienia na parę miesięcy (urlop)
Polskie Prawo ha ha ha
telewizor mu zabrali a on sie skarży! hej Oskarżony ty nie poszedłeś tam na wakacje tylko za karę!!!
Jeśli każdy w tym chorym kraju ma możność się skarżyć. To proponuje wszystkim pacjentom szpitali, klinik, kierować pozwy, że mają głodowe rację żywieniową. Tak tylko może być w Polsce - popełniasz przestępstwo a jeszcze za to jesteś wynagradzany. Telewizorki w celi,wypożyczalnia filmów,jedzenie ful wypas i jeszcze możność spotkania się w pokoiku z dziewczyną, a do tego leżenie i nic nie robienie, bo nie można więźnia przemęczać.Paranoja !!! :evil:
A gdyby tak Pan Kopeć objął go ochroną związkową? Postawa jakby żywcem przypominała roszczeniowców spod znaku pewnych organizacji. Przecież mu się należy!!!
Suchy chleb i woda prze całą odsiadkę dla tych kur*ysynów!!!