Spektaklu w konwencji westernu na tej scenie jeszcze nie było. Tym bardziej westernu, w którym świat małego miasteczka na Dzikim Zachodzie stanął na głowie. Nie tylko dlatego, że zbliżają się wybory prezydenckie i trwa kampania wyborcza. Deer's Hill City odwiedzić ma prezydent. Mieszkańcy nie chcą dopuścić do kompromitacji miasteczka, w którym grasuje lokalna banda. Postanawiają wynająć rewolwerowca, który zaprowadzi porządek jeszcze przed wizytacją na wysokim szczeblu. Tylko, że w Deer's Hill City znany świat z jasnym podziałem ról i wartości należy już do przeszłości. Rewolwerowiec nigdy nie trafia do celu, „młody wilk” szkolony na zabójcę ma gołębie serce, matczyne uczucia są dość... drastyczne, prostytutki wierzą w psychoanalizę, a młoda panienka potrafi ustawić się w nowym biznesie bez dylematów moralnych.
Sądząc po oklaskach publiczności, premiera podobała się gościom 44. JST. „Koniec świata w Deer's Hill City”, sprawnie zrealizowane reżysersko i aktorsko, to propozycja dla widza poszukującego w teatrze łatwej rozrywki i pogodnego uśmiechu, bez doszukiwania się w spektaklu drugiego i trzeciego dna nawet pod płaszczykiem komedii. Słowo „fajny spektakl” najlepiej oddaje charakter najnowszej premiery Teatru Norwida. Odniesienia do tu i teraz, choć czytelne i nienachalne, nie mają mocy potrząsania widzem i jego światem, ba, nawet szturchania.
Dziś, w niedzielę 28 września na deskach Teatru Norwida zobaczymy monodram „Danuta W.” w wykonaniu Krystyny Jandy.
Komentarze (2)
Żenujący pozom tekstu i inscenizacji - jedynie aktorzy pomagali nie zasnąć - wstyd mi.