To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Walczą, ale nie szukają zaczepki

Walczą, ale nie szukają zaczepki

Tym razem nie chodzi o chuligańskie wybryki! Sprawa dotyczy grupy kilku fanów MMA, którzy postanowili zadbać o własne zdrowie i przy okazji nauczyć się czegoś co może im się przydać w życiu.

Nieduża sala, obdrapane z farby ściany, lekki zaduch. Tutaj dwa razy w tygodniu spotyka się grupa osób, które chcą nauczyć się MMA - mieszanych sztuk walki. Formuły, która staje się coraz bardziej popularna na świecie i w Polsce, a jej komercyjnym przykładem są chociażby znane Konfrontacje Sztuk Walki.

Pomysł zrodził się na początku roku. Kilku znajomych wpadło na pomysł, że mają podobne zainteresowania, a skoro nie ma możliwości ich rozwoju, to wezmą sprawy w swoje ręce. Nie było łatwo, ale się opłacało, ponieważ dzisiaj regularnie spotyka się już kilkanaście osób z kilku miejscowości: Lwówek Śląski, Mojesz, Gradówek, Rząsiny a nawet Gryfów.

Treningi mają w Rząsinach, ponieważ jak podkreślają sami uczestnicy, nigdzie we Lwówku nie ma odpowiednich warunków, a wynajęcie sali sportowej jest za drogie.
- Nie jesteśmy oficjalnym klubem, nie mamy też klubowego budżetu, po prostu lubimy ten sport i zamiast zbierać się na boisku piłkarskim, my zbieramy się w sali. Zamiast kopać w piłkę, kopiemy w tarcze - mówi Paweł, jeden z trenujących. - Nie ma też jednego trenera, wymieniamy się umiejętnościami z różnych sportów walki. Dzięki temu wszystko układa się w jedną całość - dodaje.

Oglądając z boku sparing ma się wrażenie, że wszystko jest bardzo chaotyczne i w walce nie ma żadnych zasad. Jest to wielki błąd. Okazuje się, że każdy element musi być wyuczony i nie ma miejsca na improwizację.

-Nawet jeśli przeciwnik leży na ziemi, a ja stoję nad nim, nie oznacza to, że jest bezbronny. Za chwilę role mogą się zmienić… To zdanie Tomka, studenta Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie i jednego z uczestników zajęć.

Dodaje on, że mimo pełnego kontaktu, kontuzje są bardzo rzadkie. –To nie jest tak, że krew się leje, a kości trzeszczą. Dbamy o swoje bezpieczeństwo stosując ochraniacze i nie wykonując technik na 100% siły. Często po meczu w piłkę nożną ktoś ma skręconą kostkę lub jest „pozrywany”, u nas ewentualnie nabawi się kilku siniaków – argumentuje.

Wszyscy uczestnicy zgodnie podkreślają, że nie jest to sport dla mięczaków. Wymaga żelaznej kondycji i silnej woli. Często w połowie treningu niektórzy już nie mają siły, a gdy dobiega do końca, ściany są mokre od potu.

– Ja nie widzę minusów. Wyrabiam kondycję, uczę się samoobrony, kształtuję charakter. Dzięki treningom jestem opanowany i spokojny, nie szukam zaczepki, wręcz przeciwnie, unikam konfliktów - dodaje Jarek, uczeń gimnazjum. Moi koledzy siedzą cały dzień na ławkach, piją piwo i palą papierosy. Ja piję mleko i zajadam się tuńczykiem, bo dzięki temu dbam o formę.

Chętni, którzy chcieli by pomóc lub dowiedzieć się czegoś na temat tej grupy więcej mogą kontaktować się pod numerem telefonu 794 001 519.
 

Komentarze (2)

..Ci mlodzi mezczyzni UCZA sie ..JEDYNEJ rzeczy,a ktora POTRAFIA !

Do [piipi]: Masz rację, ci młodzi ludzie doskonalą się w sztuce obrony swoich ukochanych kobiet.
Jedno zastanawia mnie jednak: w jaki sposób ściany sali mogą być mokre od potu? Czyżby delikwenci rzucali na oślep własnym mięsem?