To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

W szpitalu Mikołajem każdy być może

W szpitalu Mikołajem każdy być może

- Zależy nam na tym, by miały wszystko to, co pomoże im szybciej wyzdrowieć i wreszcie opuścić szpital – mówi Ola, wolontariuszka dwunastej już akcji „Zostań z nami świętym Mikołajem”. Zbiórka pieniędzy na brakujący sprzęt Stowarzyszenia Pomocy Chorym Dzieciom przy Oddziale Pediatrycznym jeleniogórskiego szpitala potrwa przez kilka dni.

Dominika z Gimnazjum Nr 2 uczestniczyła dziś w akcji po raz trzeci. Podobnie jak jej trzy inne koleżanki chodziła po holu i korytarzu poradni, prosząc napotkanych ludzi o wspomożenie maluchów.

- Dają po złotówce, czasów dwóch. Zdarza się, że wrzucają nawet 50 złotych i to przeważnie rodzice chorych dzieci – przyznaje Dominika, dla której uczestnictwo w tego rodzaju inicjatywach to prawdziwe spełnienie. - Pomagam też przy pakowaniu zakupów w supermarketach, dzięki czemu przyczyniam się do sfinansowania paczek dla dzieci - dodaje dziewczyna.

Stali wolontariusze już zdążyli wypracować sobie własne metody zachęcania darczyńców do udziału w akcji.

- Mówimy szczerze na co zbieramy i dlaczego chcemy pomóc. Wtedy ludzie bardziej nam ufają i przestają myśleć, że tym sposobem chcieliśmy się tylko urwać z lekcji – tłumaczą ochotnicy i widać że ich argumenty przemawiają do darczyńców.

- Zawsze wrzucam, kiedy mija mnie ktoś ze skarbonką, bo wiem, że to na szczytny cel. Nie wspieram tym lekarzy tylko pacjentów. Ja tego nie odczuję, a może komuś pomogę – komentuje Beata Pauś, która przyłączyła się do inicjatywy.

Akcja potrwa do 19 grudnia. Wolontariuszy będzie można spotkać w ciągu tygodnia od godziny 11. do 13.30. na terenie szpitala.

Stowarzyszenie liczy, że zebrane fundusze pozwolą im zrealizować największe potrzeby oddziału pediatrycznego.

- Brakuje nam inhalatorów, pulsoksymetru do badania tętna dziecka i kardiomonitoru – mówi Anna Sinica, prezes organizacji, która ubolewa nad coraz skromniejszymi zbiórkami co roku. - W ubiegłym udało nam się zebrać zaledwie 700 złotych – dodaje.

DSC00034.JPG
DSC00036.JPG
DSC00038.JPG
DSC00039.JPG
DSC00041.JPG
DSC00042.JPG
DSC00051.JPG

Komentarze (2)

"Brakuje nam inhalatorów, pulsoksymetru do badania tętna dziecka i kardiomonitoru – mówi Anna Sinica, prezes organizacji, która ubolewa nad coraz skromniejszymi zbiórkami co roku. - W ubiegłym udało nam się zebrać zaledwie 700 złotych – dodaje."
Tzn. komu brakuje? Nam, czyli komu? Kto to jest "nam"? A ponadto: pulsoksymetr to podstawowe urzadzenie do badania nasycenia krwi tlenem, tętno wychodzi niejako przy okazji, a kosztuje toto ok.300zł. Co to jest 300zł. dla szpitala? Inhalatory też ten sam rząd cen.Wy nie róbcie jaj.

Panie Grzegorzu Rybarczyk, dlaczego Pan używa koszulek organizacji i firm, które nie prowadzą żadnych zbiórek finansowych. Dlaczego Pani Sinica pozwala na używanie koszulek i innym logiem jak jej Stoważyszenie, mimo że inicjatywa jest słuszna. Może Państwo zapytaliby, czy możecie wprowadzać społeczeństwo w błąd i zbierać pieniądze pod czyimś szyldem - bardzo nieładnie!!!