To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

W Norwidzie spektakl dla najnajów

arch.Teatr Norwida

Łódeczką w podróż przez morze kolorów, kształtów, dźwięków, scen opartych na pantomimie, geście i mimice zabierają naj, najmłodszych widzów aktorzy Teatru Norwida w Jeleniej Górze. Premierę „Łódeczki” w reżyserii Alicji Morawskiej-Rubczak, w niedzielę 22 czerwca, maluchy przyjęły... emocjonalnie i ruchliwie.


Teatralna przygoda maluchów i ich opiekunów rozpoczęła się w teatralnym foyer. „Ahoj przygodo” - przywitała reżyserka oczekujących na spektakl i poprosiła małych i dużych, młodych i starych o... zdjęcie butów. Trzymając się liny,  dzieciaczki i dorośli widzowie przekroczyli umowną linię widowni i wkroczyli w świat wyobraźni kreowanej przez dwie aktorki: Martę Kędziorę i Małgorzatę Osiej-Gadzinę.
W tym samym dniu miała miejsce druga premiera „Łódeczki”, bowiem przedstawienie kreują zamiennie dwie pary aktorskie: Robert Dudzik z Robertem Manią i Marta Kędziora z Małgorzatą Osiej-Gadziną. Tytuł i przestrzeń teatralna te same, ale pary różnie interpretują podróż przez wodę. Co się może wydarzyć, kiedy dwoje nieznanych sobie osób wsiada do małej łódeczki, która nie chce popłynąć? Dzieciaki przekonują się o tym bez słów.  
Przez kilkadziesiąt minut, mając do dyspozycji łódkę, poduszki udające ryby, świecące lampki, a nawet... świeże marchewki, aktorki skupiały uwagę dzieciaków, bawiąc i zadziwiając, wchodząc z dzieciakami w rozmaite interakcje.
- Najciekawsze w spektaklu jest to, że nie ma w nim tekstu mówionego. Słowa zastępujemy działaniem plamą, formą, gestem, dźwiękiem. W tym teatrze, spektaklu opartego na takiej formie jeszcze nie było  – zaznacza aktorka, Małgorzata Osiej-Gadzina.   
Na twarzach najmłodszych widzów czytać można było emocje od zdziwienia, skupienia, niepokoju, radości po obawę. Emocje związane z przeżywaniem spektaklu złagodziła i wyciszyła wspólna zabawa z aktorkami i rodzicami wokół łódeczki: bitwa na poduszki, czy zagarnianie dzieciaczków w sieć rybacką.   
Spektakle dla najnajów czyli dzieci od zera do trzech, czterech lat, przywędrowały do Polski z Włoch przed 10 laty. W Jeleniej Górze to druga (po Zdrojowym Teatrze Animacji) propozycja teatralnej przygody dla najmłodszych. Dla większości maluchów to pierwszy kontakt ze światem teatru.
Zasada w teatrze dla najnajów jest jedna: każda reakcja dziecka, która nie  naraża malucha na niebezpieczeństwo zderzenia z aktorem, jest  możliwa i pożądana.
- Nie hamujcie reakcji swoich dzieci – prosiła przed spektaklem reżyser, Alicja Morawska-Rubczak.  Za scenografię i kostiumy w spektaklu odpowiadała Barbara Małecka, za muzykę Wojciech Morawski.
Każdy spektakl dla najnajów jest inny.
- Zależy to od temperamentu dzieci, ale przede wszystkim od aktorów, którzy mają moc decydowania, co będzie się działo w trakcie przedstawienia. Percepcja małych dzieci jest tak niezwykła, że nie trzeba im opowiadać linearnych historii  – mówiła reżyserka.

 

Więcej o premierze dla najnajów we wtorkowym wydaniu "Nowin Jeleniogórskich".

Komentarze (8)

O rany, znowu ta "Łódeczka". Wszędzie pełno reklam tej chały. Byłem z dzieciakami i nikomu nie polecam. Wcześniejsze sztuki też poziomem nie grzeszyły, ale to jest dno dna.

Zgadzam się, spektakl do bani. Strata czasu i pieniędzy. Po raz kolejny okazuje się, że nasz teatr jest tylko cieniem tego, co było jeszcze kilka lat temu. Smutne to i prawdziwe. Pozdrawiam

Sztuka ogólnie do kitu. byłam w teatrze z całą rodziną i niestety spektakl mocno się różni od tego jak go wcześniej zachwalano. Dzieci wierciły się na fotelach, mało które było w stanie zainteresować to co było na scenie, część chciała wyjść na grubo przed końcem. Zwykłe wyłudzanie pieniędzy od widzów!!! Więcej nie pójdę do tego teatru!

Do mieszkanki - rzeczywiście trudno jest dzieci zainteresować akcją sceniczną, ponieważ "Łódeczka" nie jest grana na scenie, tylko w foyer. Dzieci nie siedzą w fotelach, chyba komentarz nie do tego przedstawienia. "Grubo przed końcem" - wszystko trwa ok.45 min.

Może dla odmiany merytorycznie
"Gdy podczas jednej z wielu konferencji prasowych dyrektor teatru Norwida poinformował, że ostatnia premiera będzie skierowana do najmłodszych miałam pewne wątpliwości. W końcu Teatr im. C.K. Norwida to teatr dramatyczny, a aktorzy nie mają doświadczenia w tej materii.

Naturalnym wydawało się, że aktorzy Zdrojowego Teatru Animacji grają dla dzieci, a zespół Norwida zajmuje się repertuarem dla dorosłych. Pomysł dyrektora Jędrzejasa wywołał we mnie konsternację. W pamięci miałam zeszłoroczny spektakl ZTA dla maluchów. Co tu dużo mówić byłam przekonana, że aktorzy Norwida sobie nie poradzą.

Okazało się, że byłam w błędzie, a obawy były bezpodstawne. „Łódeczka” w reżyserii Alicji Morawskiej-Rubczak była po prostu świetna!

Muzyka, ruch i scenografia bardzo dobrze ze sobą współgrały. Nielinearność opowieści pozwoliła włączyć się do zabawy w każdym momencie. Dziecięca wyobraźnia była delikatnie stymulowana , a to co działo się w łódeczce i wokół niej pozwalało snuć własną opowieść. Reżyserka pozostawiła maluchom wiele przestrzeni. Nic nie było oczywiste i z góry narzucone. Dzięki temu, że sztuka rozgrywała się nie na scenie lecz we foyer najmłodsi mogli dosłownie współuczestniczyć w spektaklu.

Reakcje najnajów były bezcenne. Skupienie czy zdziwienie malujące się na ich twarzach w jednej chwili zamieniało się w szczery uśmiech, a nawet śmiech. Wspólna zabawa na koniec sprawiła maluchom wielka radość.

To jednak Rober Dudzik i Rober Mania ostatecznie przekonali mnie do tego, że w teatrze dramatycznym mogą być dobre spektakle dla dzieci. Wykonali kawal dobrej roboty. Co najważniejsze widać było, że gra dla najmłodszych i kontakt z nimi sprawił im wielką radość.

Z niecierpliwością czekam na kolejny spektakl dla najnajów. A najlepszą recenzją dla spektaklu niech będą słowa mojego 3-letniego syna: „Mamo jeszcze, jeszcze.”

‹ za stimeo

Cieszę się, że potrafisz kopiować, dialog. Bo nie wątpię, że nawet nie byłeś na spektaklu. Dziwnym trafem na konkurencyjnym portalu opinie czytelników też są bardzo krytyczne w stosunku do sztuki. Co w zasadzie wszystko mówi na temat tej "sztuki". Wygląda na to, że to tylko ty uprawiasz propagandę, mnożąc się jak króliki na wiosnę. Nie wstyd ci tak spamować fora? Mieszkańców raczej w ten sposób nie zachęcicie do wizyty w teatrze. A tylko zniechęcicie starych widzów do przychodzenia do teatru Norwida. Nawet najbardziej lukrowane teksty sponsorowane, umieszczane na różnorakich portalach, nie zmienią faktów, że jest to po prostu zwykła kicha i bubel. I tyle. Każdy normalny człowiek bardziej uwierzy niezależnym opiniom widzów niż podejrzanym kryptoreklamom opłacanym w portalach internetowych. Może to ty sam piszesz te "recenzje", dialog? Prawdę mówiąc, jest to bardzo prawdopodobne. Nawet nie masz się odwagi podpisać, teatralny spamerze.

Ta "Łódeczka" to bardziej przeciekający kajak. Straszna chała z pseudoaktorzynami którzy dyplomy podostawali chyba zaocznie w jakiejś szkole gotowania na gazie.

Morze kolorów, kształtów, dźwięków?? Nic z tego. Niestety jestem bardzo zawiedziona. Mój 19 miesięczny synek nie był zainteresowany tym, co działo się na "scenie" - białym dywanie - co mnie nie dziwi gdyż wiało nudą. Podobnie inne dzieci.Rzeczone "morze kolorów" to kolory szaro-żółto-pomarańczowe i koniec. "Morze dźwięków" to monotonne brzdękanie. "Morze kształtów"? Łódeczka, lina, kije, lampki i poduszkowe rybki - oto owe "morze kształtów". Cały spektakl trwał ok 35 minut. Panowie aktorzy przez kilkanaście minut bawili się liną, potem zmieniały się rekwizyty - kije z lampkami , żółto-szare rybki, itd. Zero wciągania dzieci w całe przedstawienie i większego kontaktu z nimi (oprócz kontaktu wzrokowego). Dla mnie to była marnej jakości pantomima. Ogólnie wielkie rozczarowanie. Może gdybym trafiła na inną (żeńską) obsadę byłoby ciut lepiej. Ogólnie nie polecam