To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Uwięziony w zaczadzonej łazience

Ledwo żywego 61-letniego mężczyznę przewieziono do szpitala po tym, jak zaczadził się w łazience w swoim domu.

Mężczyzna poszedł się kąpać, kiedy z nieszczelnej instalacji junkersa zaczął wydobywać się zabójczy czad. - W łazience nie było wentylacji – mówi kpt Andrzej Ciosk, rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Jeleniej Górze.

Było to w sobotę ok. 13.30 przy ul. Chrobrego w Jeleniej Górze. Na szczęście, ktoś z domowników w porę zorientował się, że coś jest nie tak i wezwał pomoc. Przybyli na miejsce strażacy oprócz poszkodowanego ewakuowali 4 osoby znajdujące się w mieszkaniu – dwoje dorosłych i dwoje dzieci.

61-letni mężczyzna był ledwo żywy, praktycznie nie było z nim kontaktu. Na szczęście, pomoc przyszła w porę. Pogotowie przewiozło go do szpitala, gdzie pod opieką specjalistów doszedł do siebie.

Jak mówi Andrzej Ciosk, stężenie tlenku węgla w łazience było bardzo duże – 200 mg na metr sześcienny.

Strażacy apelują o systematyczne sprawdzanie stanu przewodów kominowych (w tym wentylacyjnych), zwłaszcza w okresie zimowym. Sprawa tylko z pozoru jest błaha. - Od tego może zależeć nasze życie – mówi Andrzej Ciosk. Radzi też, by nie zamykać szczelnie pomieszczeń, nie zaklejać kratek wentylacyjnych. Warto też systematycznie wietrzyć mieszkanie.

Idealnym rozwiązaniem jest też zamontowanie czujnika tlenku węgla. - Dzięki niemu można uniknąć takich sytuacji, jak ta w sobotę – mówi.

Na szczęście, w tym przypadku nie doszło do tragedii. - Oby jednak to zdarzenie posłużyło ku przestrodze dla innych – mówi kpt. Ciosk.

Komentarze (1)

Redaktorowi chodziło zapewne o czujnik tlenku węgla.