To spektakl zadziwiający. Odmienny od tradycji przedstawiania śmieci w naszych teatrach. Wita widzów meksykańska muzyka, grana na żywo. Skrzą się kolory sombrer i spódnic. Jak podczas meksykańskiego święta Dia de Muertos, radosnego Dnia Zmarłych zaczyna się taniec i zabawa.
I nagle otwiera się wielka waliza i pojawia się pani Eś. Zasuszona starsza pani, z czarnym sombrerem na głowie, bliznami na twarzy, chudymi nogami z wystającymi kosteczkami. Brrr....
Pani Eś (Lidia Lisowicz) jest zapracowaną mamą, która wychowuje syna Kostka (Sylwester Kuper). Na ziemi ma mnóstwo pracy i zaczynamy nawet jej współczuć, że tak trudno jest niektórych przeciągnąć na druga stronę. Sama mówi o sobie, że jest „jak biuro podróży, które zabiera cię na wakacje all inclusive”. Ale coś nie wszyscy spieszą się na te wakacje. Pani Eś ma jeszcze jeden kłopot. Zgodnie z obecnymi tendencjami, bo tak wskazują jakieś tam badania, musi ocieplić swój wizerunek. Nie idzie jej to łatwo. Jak by się nie starała, dalej ją nikt nie lubi. Nikt nie cieszy się na jej widok. Niektórzy, jak Dziadek (Sławomir Mozolewski) i koń (Rafał Ksiądzyna) próbują ją przechytrzyć. Z pomocą przychodzi syn Kostek, uroczy kilkusetlatek, który jak zamruga swoimi wielkimi oczami, to każdy ulegnie. Kostek zastępuje zapracowaną mamą i zaprowadza na ziemi własne porządki. To nie kończy się dobrze. Okazuje się bowiem, że nikt nie chce żyć wiecznie...
Prosta fabuła, zabawne dialogi, sceny pełne humoru. Nie ma smutku i smędzenia. Przygodami Kostka, Dziadka, Psa, Konia, Krówki, Pudla – Owcy, Diabłów bawią się dorośli i dzieci. Spektakl ma energię i tempo. Cały zespół doskonale współpracuje. Nie ma słabych punktów. Meksykańsko-hiszpańska muzyka autorstwa Tomasza Lewandowskiego, oddaje doskonale nastrój każdej ze scen.
Współpraca duetu Punch Mamy, czyli Laury Słabińskiej, reżyserki spektaklu i Pavla Hubički, autora scenografii dała doskonały efekt. Ona miała wyobraźnię i rozmach. On nie miał ograniczeń i widać, jak doskonale bawił się meksykańską konwencją przedstawiania śmierci. Tak duży spektakl wymagał wiele wysiłku także od strony technicznej. I tu także zespół poradził sobie doskonale.
Dorośli widzowie ponadto docenią współczesne, nienachalne sugestie w dialogach oraz to, że sztuka daje im punkt wyjścia do bardziej poważnych rozmów z dziećmi. Poza dobrą zabawą, pozostaje także refleksja. Pani Eś przyjdzie do każdego z nas...
Więcej o sztuce „Kto się boi pani Eś ?” i realizatorach spektaklu w Nowinach Jeleniogórskich z 1 października 2019 r.
Komentarze (7)
kolejne lpgt i kult śmierci i szatana!
Powiedz to facetom w sukienkach, których logiem jest trup na narzędziu egzekucji.
Tytuł nam sugeruje,że jesteśmy, ,,bez serc, bez ducha,,.
Chcesz się ubawić włącz TVPKurski i tych śmiesznych ludzików a programie "wtylewizji"
Jaki jest próg wiekowy dla tej sztuki? Zapowiada się ciekawie, ale nie wiem, czy moje dziecko nie jest za małe na to.
na smierć nigdy nie jest za małe !
Niby 9 lat