Turyści wyszli w środę przed godziną 16. z Chatki Wielkanocnej i kierowali się w stronę Schroniska Pod Łabskim Szczytem. W pewnym momencie zeszli ze szlaku. Kiedy zorientowali się, że zabłądzili, zadzwonili do stacji centralnej GOPR.
– Nie potrafili określić, w którym miejscu się znajdują. Ratownik dyżurny polecił im zainstalowanie aplikacji Ratunek w telefonie. Dopiero po jej użyciu, udało się ustalić miejsce pobytu tej trójki – mówi Sławomir Czubak. – Ratownicy dość szybko dotarli zabłąkanych turystów. Przekazali im rakiety śnieżne zaprowadzili do schroniska.
Dodał, że turyści byli w dobrej formie fizycznej.
Na przełomie roku ratownicy górscy mają pełne ręce roboty. – Święta minęły spokojnie, mieliśmy jedną interwencję. Jednak od 27 grudnia do 4 stycznia odnotowaliśmy aż 19 zdarzeń – mówi Sławomir Czubak. – Najczęściej były to zabłądzenia, zasłabnięcia oraz urazy kończyn.
Ratownicy apelują do turystów o ostrożność i rozwagę. W środę na Śnieżce padał śnieg, wiał wiatr z prędkością 40 metrów na sekundę. Występowały zamiecie śnieżne. – Widoczność określana była na 10-15 metrów – mówi naczelnik Grupy Karkonoskiej. – Wędrowanie w takich warunkach wymaga pewnego doświadczenia i dobrej orientacji w terenie. Jeśli koniecznie chcemy wyjść na szlak, dobrze się do tego przygotujmy. Upewnijmy się, jaka jest pogoda, no i zabierzmy ze sobą mapę.
Komentarze (3)
Mieszczuchy na wyjeździe nazywani turystami, sądzą że ida na spacerek do parku miejskiego. A tu głodno, chłodno i do domu nie wiadomo w która stronę, czyli rozpacz i gorączkowe telefonowanie po pomoc.
Nie lepiej zostawić aby skruszeli jak zając na mrozie? A na drugi raz o ile takowego dożyją, na drugi raz trzy razy sie zastanowią zanim wylezą w nieznany teren. W końcu rysie też coś muszą jeść. Ponadto nie był to wypadek czyli usługa powinna być płatna i to słonoooo. Tak jak na Słowacji, w Austrii, Szwajcarii i innych cywilizowanych krajach w których obywateli jeszcze w szkole nauczono co oznacza ODPOWIEDZIALNOŚĆ.
Tzw "turyści" czyli większość małolatów przyjedzie, wypije kilka piw a na kaca idzie na spacerek w góry. W barze zostawi 100 zł a akcja GOPR-u kosztuje kilka tysięcy. Warto zrobić rachunek czy za taką akcję nie powinny płacić osoby które ją spowodowały? Tak jest na Słowacji czyli można!