Trwa kościelna awantura w Karpnikach

Parafianie z Karpnik od miesięcy walczą o usunięcie z parafii byłego proboszcza, który oburzającym zachowaniem zwrócił przeciwko sobie wiernych. O niesławnych wydarzenia w karpnickiej parafii   obszernie pisaliśmy na łamach „NJ” w ubiegłym roku. Napiętą sytuację uspokoiła decyzja biskupa Cichego o odwołaniu proboszcza i zapewnienia legnickiej kurii, że kontrowersyjny duchowny opuści plebanię najszybciej, jak tylko będzie to możliwe. Sprawa wydawała się zmierzać do szczęśliwego finału, gdy administrowanie parafią powierzono duchownym z miejscowego dekanatu w Mysłakowicach. Nabożeństwa w Karpnikach odprawiać zaczął nowy ksiądz, który szybko zjednał sobie wiernych, wyciszył negatywne emocje i uspokoił atmosferę w karpnickiej świątyni.

W parafii zagotowało się ponownie, gdy podczas mszy w ostatnią niedzielę odczytany został list z Diecezji Legnickiej, w którym biskup Stefan Cichy poinformował o odstąpieniu od dalszej procedury zmierzającej do usunięcia księdza Skolimowskiego z parafii. Jednocześnie przeprosił parafian i zaapelował do nich o przebaczenie. To samo uczynić miał według sugestii biskupa także ksiądz Marek Skolimowski. I to miało zamknąć sprawę.       

Posunięcie kurii rozwścieczyło mieszkańców Karpnik, którzy nie wyobrażają sobie powrotu znienawidzonego duchownego do ich kościoła. W poniedziałek rano tłum protestujących przeciwko  przywróceniu na stanowisko proboszcza księdza Skolimowskiego zebrał się pod plebanią, w której wciąż przebywa duchowny, by nie dopuścić do ponownego przekazania mu kluczy do świątyni. Emocje na ulicy buzowały tak mocno, że nie było mowy o dopuszczeniu na plebanię księdza wykonującego polecenie biskupa.

W efekcie klucze do kościoła w Karpnikach wróciły do księdza dziekana w Mysłakowicach. W ślad za nimi do dziekana pojechała też delegacja protestujących, domagających się wyjaśnienia kompromitującej, ich zdaniem, sprawy i  pomyślnego dla nich rozwiązania problemu. Dziekan przyjął ich ze zrozumieniem, obiecał wstawić się za nimi w kurii i oddał klucze do kościoła parafianom.         

Jak się szybko okazało nie przybliżyło to końca awantury. Jeszcze tego samego dnia wieczorem ksiądz Skolimowski usiłował dostać się do kościoła w towarzystwie nieznanego mężczyzny, który miał się rzekomo zająć malowaniem świątyni... Rozgorączkowani ludzie nie pozwolili jednak wejść im do środka. Ksiądz schronił się na plebanii zostawiając na miejscu zdarzenia swojego kompana. Interweniowała policja. W tej sytuacji parafianie postanowili   osobiście pilnować drzwi świątyni, do czasu ostatecznego rozwiązania trudnego do zrozumienia problemu. Bramę prowadzącą  do kościoła zamknięto przy pomocy okazałego łańcuch i kłódki. Dodatkowo mieszkańcy okolicy zaczęli monitorować teren.

Po tym, jak ostatnimi wydarzeniami w Karpnikach szeroko relacjonować zaczęły także media ogólnopolskie, sytuacja wydała się nieco uspokoić. Parafianie z Karpnik nie stracili jednak czujności i nie zrezygnowali z dalszego działania. Wczoraj skierowali do biskupa Stefana Cichego list otwarty, wyrażający ich oburzenie sytuacją i przedstawiający stanowisko parafian ostro sprzeciwiających się pozostawieniu księdza Skolimowskiego w Karpnikach. Dziś (w środę 25 stycznia) w późnych godzinach popołudniowych do Karpnik dotarła wiadomość z Diecezji Legnickiej, z której wynika, że kuria    zamierza pomyślnie dla nich rozwiązać problem, z zachowaniem niezbędnych procedur. Póki co klucze do kościoła pozostają wciąż w rekach karpnickich parafian, którzy teraz codziennie po południu  modlą się wspólnie pod bramą świątyni. I zapowiadają,  że w najbliższą niedzielę drzwi do kościoła otwarte zostaną wyłącznie dla nich nowego duszpasterza. Stanowczo twierdzą, że ksiądz Skolimowski nie ma już wstępu w te progi. Z rezerwą odnoszą się  też do zapowiedzi kurii. Bo, jak mówią, już raz zostali przez biskupa oszukani, więc nie wiadomo co stanie się teraz.  Dlatego  też zapowiadają, że teraz będą stale trzymać wartę przy drzwiach kościoła w Karpnikach. Aż do ostatecznego zamknięcia sprawy proboszcza.                       
Więcej na ten temat w „Nowinach Jeleniogórskich”.