– Chcieliśmy zwykłą biesiadę połączyć z festynem historycznym, który pokaże tradycje tej wsi, życie pierwszych powojennych mieszkańców Zachełmia – tłumaczy Krzysztof Szwałek, prezes Stowarzyszenia Karkonoskie Zachełmie, które zorganizowało sobotnie Święto Zachełmia. – Pierwszy pomysł był taki, żeby zrobić je z okazji stulecia drogi. Z naszej wiedzy wynikało, że ta serpentyna do Zachełmia powstała w 1916 roku. Kiedy poszliśmy do Archiwum Państwowego to okazało się, że ona jest o 10 lat starsza. Nie przeszkodziło nam to jednak w zorganizowaniu przedsięwzięcia.
Podczas festynu była wystawa zdjęć historycznych i widokówek, na których można było zobaczyć, jak Zachełmie wyglądało przed i zaraz po wojnie. Był też film na temat historii wsi, opowiedzianej przez starszych mieszkańców. Ustawiono szereg stoisk z różnego rodzaju smakołykami, oczywiście przygotowanymi przez mieszkańców. To wędliny i mięsa peklowane przez mieszkańców, chleby, nalewki.
– Najważniejsze, że do organizacji tej imprezy włączyli się niemal wszyscy mieszkańcy Zachełmia. Naszym celem było wyciągnięcie ludzi z domów. Razem z innymi kobietami robiłyśmy masło, przygotowywałyśmy bukiety – wymienia Małgorzata Fortuna, która mieszka Zachełmiu od 20 lat.
Panie przygotowały na przykład herbatkę zachełmiańską. – To wynik naszego zainteresowania ziołami, które rosną tutaj – tłumaczy M. Fortuna. – Mieszkamy w pięknym miejscu, gdzie jest bardzo specyficzna roślinność. Wstydem byłoby nic nie wiedzieć o tym, co mamy pod nogami.
Receptura nie jest przypadkowa. Zioła zbierane były pod kierunkiem wykwalifikowanej zielarki. Wcześniej prowadziła ona w Zachełmiu warsztaty zielarskie. Odbywały się na placu zabaw. – Początkowo była to grupa sześcioosobowa, ale ludzie interesowali się, sami podchodzili, pytali, co się dzieje. I grupa w mig rozrosła się do 15 osób – przyznaje pani Małgorzata.
Wielu mieszkańców ubranych było w białe koszule z charakterystycznym wzorem. To haft zachełmiański, odtworzony przez mieszkańca Kazimierza Hołyszewskiego, człowieka z ogromną wiedzą historyczną.
– Te koszule już w 1910 roku stały się znane na całym obszarze Kotliny Jeleniogórskiej – tłumaczy pan Kazimierz. – Były elementem lokalnego stroju ludowego. Narodziły się w domu Alfreda Wilma, w którym dzisiaj mieszkam, z idei jego brata Bernarda.
Alfred Wilm to wynalazca duraluminium. – W domu został po nim dokument z 1935 roku, miesięcznik Aluminium – tłumaczy pan Kazimierz. – Tam był zamieszczony artykuł na temat Alfreda Wilma. On i jego brat w tym artykule pokazani są w koszulach zachełmiańskich. A ponieważ utrzymujemy z żyjącą w całej Europie rodziną Wilmów ścisłe kontakty, bardzo szybko dogrzebaliśmy się reszty tej historii.
Koszule podobały się uczestnikom, którzy licznie przybyli na festyn. Nie tylko ta historia powoduje, że Zachełmie jest wyjątkowe. Mieszka tu wielu wybitnych rękodzielników, artystów. – A kto wie, że na końcu wsi znajduje się fabryka czapek zimowych, jedna z najbardziej innowacyjnych w Polsce, która eksportuje materiały na pół Europy – pyta retorycznie prezes stowarzyszenia Karkonoskie Zachełmie.
Jak szacują organizatorzy, na święcie Zachełmia bawiło się ponad 400 osób. – To więcej, niż mieszka we wsi – zauważył K. Szwałek.
Komentarze (6)
a rodzina z dawnej BARBARY była cos ich nie widac taki witus
Fajna impreza.Brawo dla organizatorów.Do następnego roku.
Fajne koszule, piękny haft, ale żeby się wiarygodnie prezentować to należałoby pomyśleć o właściwym obuwiu,...
Etnolog psia mać się odezwał.Jak na pierwszy raz,było super.
Z całą odpowiedzialnością,potwierdzam -Wyjątkowa Wieś.POZDRAWIAM WSZYSTKICH ZACHEŁMIAN!!!!!
Ja pozdrawiam kolege z JW 2322 zZachełmia.