To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Sudety walczyły z Górnikiem i własnym pechem

Sudety walczyły z Górnikiem i własnym pechem

Jeleniogórzanie nie byli gorsi, ale zabrakło im odrobiny szczęścia i obiektywności sędziów. W efekcie przegrali w wypełnionej po brzegi hali w Wałbrzychu z Górnikiem 67:74.

ZOBACZ ZDJĘCIA
„Oszukali nas”, „Ten sędzia nie powinien sędziować”, „Czujemy niedosyt” – takie i inne komentarze padały z ust zawodników i trenerów z Jeleniej Góry po przegranym meczu derbowym z Górnikiem.

Mecz zaczął się punktualnie o 18:00. Halę niemal po brzegi wypełnili kibice Górnika, którzy przez cały mecz dopingowali swoją drużynę. Jeleniogórzanie zaczęli dość nerwowo, szybko stracili kilka punktów i musieli nadrabiać. W końcu przyzwyczaili się do warunków panujących na meczu i zaczęli grać swoim rytmem. Zza linii 6,25 m. trzykrotnie trafił Krzysztof Samiec, punktowali również Rafał Niesobski i Jakub Czech, z tym tylko, że najskuteczniejszy gracz 21 i 22 kolejki po zaledwie siedmiu minutach popełnił – zdaniem sędziów – trzy faule.

Zdenerwowany trener posłał do gry w miejsce Czecha – Tomasza Bodzińskiego, a za Sebastiana SzymańskiegoAlana Urbaniaka. Sudety zdołały wygrać tą kwartę, mimo nieprzychylnych decyzji sędziowskich, które miały miejsce już na samym początku. Druga kwarta zaczęła się fatalnie dla jeleniogórzan. Niedość, że traciliśmy punkty to ciężko było także z ich zdobyciem

– „Samczyk” grał dobrze na początku, później był już niewidoczny – mówił po meczu II trener i zarazem zawodnik Sudetów – Artur Czekański. I

tak też było. Krzysztof Samiec w pierwszej kwarcie zgromadził 15. punktów i na tym skończyła się jego dobra passa. Trener I. Taraszkiewicz nadal oszczędzał Jakuba Czecha i robił co mógł, aby mógł go ktoś zastąpić.

Widząc co robi na boisku Tomasz Bodziński, do gry posłał Wojciecha Klimka, który zaraz po wejściu na parkiet odwdzięczył się zdobytym koszem. Górnicy wykorzystali to całe „zamieszanie” i za sprawą świetnie dysponowanego Marcina Sterengi wyszli na prowadzenie. Do przerwy nastroje nie były najlepsze. Sędziowie ukarali naszych zawodników – Pawła Minciela i Jakuba Czecha łącznie sześcioma przewinieniami z czym nie zgadzał się całkowicie nasz zespół i trener Sudetów. Szkoleniowiec miał o czym myśleć podczas przerwy.

Rywale grali swoją koszykówkę wykorzystując najlepszych swoich zawodników – M. Sterengę i Sławomira Buczyniaka. Obydwie drużyny grały zbliżoną koszykówkę i mimo wyniku do przerwy 34:43, mecz był bardzo wyrównany.

Po zmianie stron znów doszło do kontrowersyjnych decyzji sędziowskich. Jakub Czech po kilku minutach „złapał” czwarty faul i to przechyliło czarę goryczy u trenera Ireneusza Taraszkiewicza, który gotów był wyjść z hali mając dość oglądania tego co wyprawia jeden z sędziów – Rafał Szwej. – Co Ty robisz człowieku, no co Ty robisz! – grzmiał trener nie godząc się z decyzjami wspomnianego sędziego.

Pod koniec kwarty z gry za piąte przewinienie wykluczony został Paweł Minciel, a zaraz po nim Jakub Czech. Na nic się zdały protesty trenera i zespołu, Sudety musiały pogodzić się z tym.

Na domiar złego desygnowany do gry debiutant – Oskar Bukowiecki (pozyskany z Turowa Zgorzelec) po czterech minutach gry przy rzucie zza linii bocznej parkietu, nabawił się dość poważnej kontuzji stawu skokowego. Pod koniec tzreciej kwarty kibice zamilkli, a w hali było słychać było tylko krzyk zawodnika. Szybko udzielono mu pomocy, a kibice Górnika zaczęli oklaskiwać znoszonego z boiska koszykarza.

– Odnowiła mu się kontuzja, moim zdaniem za szybko zaczął powrót na parkiet. Cztery tygodnie temu miał kontuzję, zdecydował się grać już teraz. Raczej już nie zagra w tym sezonie, a szkoda, bo przydałby się na play – offy. – mówił obecny na tym meczu – prezes Sudetów – Waldemar Wożniak. Sudety mimo tych wszystkich przeszkód przetrzymały tą kwartę, za sprawą dobrej postawy Alana Urbaniaka i Rafała Niesobskiego.

Czwarta kwarta pokazała ile ambicji mają jeleniogórscy zawodnicy. Mimo przewagi Górnika, mimo nieprzychylności sędziów, mimo wykluczenia naszych wysokich graczy Sudety zdobywały bardzo cenne punkty. Dobrze grał Tomasz Bodziński, Marcin Zarzeczny i Rafał Niesobski i głównie to dzięki nim, przewaga na minutę przed końcem stopniała do pięciu punktów 64:69. Zaniepokojony trener wałbrzyszan – Arkadiusz Chlebda wziął czas dla swojego zespołu. Jeleniogórzanie walczyli do końca, ale nie byli już w stanie nic zrobić. Było to piąte z kolei zwycięstwo Górnika.

- Niedosyt pozostaje i to wielki. Przegraliśmy nie z Górnikiem, a z sędziami tego pojedynku. Ze statystyk wynika, że nie byliśmy wcale drużyną gorszą, Górnik nie zagrał rewelacyjnych zawodów. Gdyby nie sędziowie, którzy dosłownie nas „wygwizdali” i gdybyśmy rzucali rzuty osobiste wyjeżdżalibyśmy z Wałbrzycha zwycięscy. – powiedział po po meczu Artur Czekański.

- To był mecz na remis, ale ze wskazaniem – mówi z uśmiechem na twarzy – Ireneusz Taraszkiewicz. Moja drużyna nie była dzisiaj gorsza, nie mam żadnych pretensji do swoich zawodników. Mam pretensje do sędziów, a zwłaszcza do jednego, który gwizdał nieprawdopodobne sytuacje. Na takim poziomie rozgrywek to niedopuszczalne, a ten sędzia nie powinien już nigdy brać gwizdka do ust – dodał rozgoryczony.

Górnik Wałbrzych – Sudety Jelenia Góra 74:67 (24:26, 19:7, 18:16, 13:18)
Górnik - Buczyniak 22, Sterenga 18, Józefowicz 9, Jakóbczyk 9, Grzywa 5, Wróbel 4, Matczak 4, Ratajczak 2, Stochmiałek 1, Pieloch, Mrozik.

Sudety - Niesobski 20, Samiec 15, Czech 9, Urbaniak 5, Bodziński 4, Minciel 4, Zarzeczny 4, Bukowiecki 4, Klimek 2, Szymański, Czekański.

ZOBACZ ZDJĘCIA