To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Sudety tylko wstrząsnęły Warszawą

Sudety tylko wstrząsnęły Warszawą

Nie udało się Sudetom Jelenia Góra odnieść długo oczekiwanego zwycięstwa. Sudety pierwszą odsłonę meczu wyraźnie przespały, lecz w drugiej były blisko dogonienia rywala. Niestety, straty z początku meczu okazały się zbyt duże.

KS Sudety - AZS Politechnika Warszawska 65:74 (6:20,10:15,27:12,22:27) ZOBACZ ZDJĘCIA

Już dawno koszykarze Sudetów nie mieli tak fatalnie pierwszej części spotkania. W pierwszej kwarcie jeleniogórzanie zdobyli zaledwie sześć punktów. W tym czasie warszawiacy rzucili kilka trójek i wyszli na prowadzenie 13:4. W ostatnich sekundach tej odsłony efektownym wsadem popisał się Jakub Czech i Sudety schodziły na przerwę przegrywając 6:20. Drugą kwartę Sudety rozpoczęły znakomicie, zdobywając sześć punktów z rzędu. Jednak później znów inicjatywy leżała po stronie gości, którzy znów dokładali trójki, wykorzystując błędy w obronie gospodarzy. Do przerwy było 16:35.

Po ostrych słowach Ireneusza Taraszkiewicza, który nie spodziewał się takiego wyniku po 20. minutach gry, koszykarze Sudetów wzięli się do pracy. Świetnie spisywali się Krzysztof Samiec i Jakub Czech i to po ich celnych rzutach przewaga Politechniki stopniała do dwóch punktów (37:39 - na 13. minut przed końcem), a to wstrząsnęło Warszawą. Wydawało się, że dogonienie rywala to tylko kwestia czasu - trener Politechniki wręcz "wychodził" z siebie kalkując straty jego zespołu. Jednak warszawiacy otrząsnęłi się i pod koniec tej kwarty znów "złapali" wiatr w żagle zdobywając cenne punkty. Na ostatnią kwartę schodzili prowadząc 47:43.

Chaotycznie było w czwartej kwarcie. Sudety balansowały na granicy dobrych i złych zagrań. Kunszt pokazał Krzysztof Samiec, który kilkakrotnie dziurawił warszawski kosz zza linii 6,25 m. Jednak w obronie nie było już tak dobrze. Zawodnicy Politechniki znajdowali luki w obronie gospodarzy i z premedytacją dokładali kolejne oczka. Sudety walczyły do końca, jednak straty z pierwszej części spotkania okazały się zbyt duże. Odrabianie strat kosztowało jeleniogórski zespoł sporo sił i w końcówce nie byli oni w stanie przechylić zwycięstwa na swoją korzyść.